yarc yarc
361
BLOG

My, czytelnicy Wyborczej

yarc yarc Polityka Obserwuj notkę 0

Przechodzę często obok miejsc, gdzie leży Gazeta, kilka razy nawet przeczytałem w Internecie streszczenie jakiegoś artykułu, zdarzyło się też, że zajrzałem do archiwum, aby rozweselić się porównując linię GW sprzed lat i obecną. Bliższe kontakty budziłyby moje obrzydzenie, dlatego ich unikam. Grosza nie wydam na wsparcie tego organu i jestem bardzo zadowolony, że instytucje państwowe nie są już zmuszane do finansowego wspierania GW.

I dlaczegóż ja o tym piszę, mógłby ktoś zapytać. Przecież to są moje prywatne sprawy, moje własne, intymne wstręty i abominacje. Nic podobnego. Od wczoraj Gazeta Wyborcza uznaje mnie za swojego stałego czytelnika, za syna marnotrawnego, który zrozumiał swoje błędy i wrócił do ojca (i matki zarazem). Jako osoba, która nie kupiła Gazety Wyborczej od 20 lat (z okładem) stałem się jej ukochanym dzieckiem, uważnie słuchanym recenzentem, najważniejszym czytelnikiem. Skąd taki wniosek? Elementarne – jeżeli GW za wiernych Kościoła Katolickiego uznaje osoby, które same złożyły akty apostazji i namawiają do tego innych, to rzecz jest oczywista. Używam po prostu analogii, a każdego, kto uzna tę analogię za nieuprawnioną, ja z kolei uznam za świnię*.

Cóż mam do powiedzenia matce mojej (i ojcu), Gazecie? Zebrało by się tego sporo. Nie będę jednak się dzisiaj nad tym rozwodził. Przypomnę tylko zdarzenie, które miało miejsce w roku 1988. Zdarzenie, które pamiętam słabo, bo trochę czasu minęło. Nie mam pewności, który to był kościół, wydaje mi się, że św. Brygidy w Gdańsku. Dwóch ZOMO-wców postanowiło zamanifestować swoją troskę o Kościół, jak zwykle natrętnie mieszający się do polityki, przy czym jeden z nich, bardziej zatroskany, próbował to okazać oddając mocz na ołtarz. Przypomnijcie to zdarzenie, tytułując artykuł po swojemu: „Wierni protestowali już wtedy”. Żadna z ówczesnych gazet nie była tak odważna, choć zatroskany milicjant oczywiście deklarował swój katolicyzm.

 

* „Jeśli ja jestem kryptokomunistą, to wy, szanowni moi antagoniści, jesteście po prostu świniami” – wypowiedź posła ziemi bytomskiej, Adama Michnika,  w czerwcu roku 1990. Dociekliwi sami mogą ustalić, kim byli „szanowni antagoniści”, a konkretnie, dlaczego tak nazwano Lecha Wałęsę.

yarc
O mnie yarc

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka