Z braku sukcesów na polu zawodowym a także spektakularnych i dobrze płatnych zajęć, mecenas Ramon Giertych traci grunt pod nogami. Epoka Tuska i wszechwładnych "kolegów z PO" minęła. Bieda i pustka zawodowa w oczy zajrzała.
Z nudów mecenas poświęcił się pisaniu listów otwartych, w których próbuje błyszczeć dowcipem i inteligencją. Swoje "dzieła" kieruje zazwyczaj do przedstawicieli znienawidzonej władzy, chłostając ich biczem satyry i kłując szpilą figlarności, czym stara się dorównać najznamienitszym kabareciarzom.
Taki to już jest, ten nasz mecenas Ramon - krynica żartobliwości i dowcipniś o twarzy Bustera Keatona. Trzeba przyznać, że sypanie dowcipem w sieci wychodzi mecenasowi dużo lepiej niż występy w todze na procesach. W tej drugiej dziedzinie, to raczej ręki nie ma szczęśliwej, przez co odbiorcom jego popisów oratorskich na sądowych salach do śmiechu nie jest.
Mecenas Ramon Giertych mimo tego, iż w wielu prowadzonych sprawach występuje w duecie ze słynnym mecenasem Debułą, to sukcesu oczekiwanego od dawna, jakoś nie odnosi. Założenie było proste. To Debuła miał ciągnąć Giertycha za uszy w górę. Życie pokazało, że Giertych jest za ciężki dla Debuły i niczym kamień u nogi ciągnie go w otchłań nicości.
Jeżeli nie potrafisz wydobyć z gawiedzi okrzyku zachwytu, to przynajmniej postaraj się wzbudzić w nich śmiech. To mecenas Ramon świetnie rozumie.
Dziś, w gabinecie mecenasa Ramona powstał nowy list! Nie jakiś tam świstek papieru, który wkłada sie do koperty i wysyła na poczcie, a list-skecz, opublikowany na Facebooku. List, który adresowany jest do Adama Bielana, ale dostępny do przeczytania przez wszystkich sympatyków talentu mecenasa, a także jego fanatyków.
Skecz oparty jest na kpinach z wymyślonego przez samego mecenasa - komitetu honorowego budowy Łuku Triumfalnego 1920, a w skład którego mają wchodzić: Jan Pietrzak, Marek Król oraz Stanisław Piotrowicz. Mecenas ubawił się tą sytuacją niebywale, ale nie wszyscy zrozumieli dowcip. Właśnie adresat listu-skeczu Adam Bielan nie poznał się na lotnym dowcipie mecenasa, który pewnie tylko samego autora cieszył.
Urażony mecenas Ramon spoważniał i pochwalił się martyrologią rodzinną oraz wkładem Giertychów w wojnę obronną 1920 roku, dając wyraz dezaprobaty dla działań trójki w/w patronów a szczególnie ich epizodycznej przynależności do PZPR.
I tu kończy się skecz, bowiem mecenas piętnując byłych pezetpeerowców pokusił się o dywagacje na temat ich niechybnej śmierci z ręki patriotów w czasie działań wojennych 1920 roku. No, bo jako współpracownicy "bolszewików" z pewnością źle by skończyli. W całym tym zamieszaniu, a być może z uwagi na zbyt dużą dawkę dowcipu (dowcip też należy dozować), pan Ramon zapomniał iz jego tatuś, leciwy Maciej Giertych, w latach 1986–1989 był członkiem Rady Konsultacyjnej przy Przewodniczącym Rady Państwa Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej, Wojciechu Jaruzelskim (zbrodniarzu komunistycznym) oraz w 1981 poparł wprowadzenie stanu wojennego. W związku z powyższym, ochoczo rozsyłał listy nakłaniające do poparcia decyzji Jaruzelskiego i czynił to aż do 1989 roku! Przestrzegał też przed rozluźnieniem polskich więzów z ZSRR.
No i zrobiło się tak raczej mniej sympatycznie. Skoro Pietrzak, Król czy Piotrowicz zasługiwaliby w 1920 roku na kule w głowę, to na co zasługiwałby Maciej Giertych? Ale zapominalski ten mecenas Ramon. Nie pamiętał o dokonaniach tatusia, a musi zdać sobie sprawę, że w takiej sytuacji nie miałby możliwości przyjścia na świat czym zmartwiłby całe zastępy wielbicieli kabaretu oraz stand-upu.
Inne tematy w dziale Społeczeństwo