W meczu, o to pod czyją kuratelą (Rosji czy USA) będzie Białoruś po wejściu do UE, Polska dała sobie strzelić gola.
To, że dni Batki są policzone, to nie trzeba wielkiej wyobraźni, aby ten fakt ogarnąć. Zagadką pozostaje, kto wprowadzi Białoruś do Eurokołhozu, a więc czyimi protegowanymi będą obecni dysydenci, a przyszli decydenci w elitach rządzących u naszego wschodniego sąsiada. Jak pamiętamy liderką opozycji jest pani Cichanouska występująca w roli kandydata na urząd prezydenta, pod nieobecność swego męża zamkniętego w tiurmie przez obecnego prezydenta.
Pani Żona objeździła całą Europę, a ze szczególna atencją była fetowana w Eurokołhozie oraz u pani Angeli.
Jak wynika, z oświadczenia wice szefa polskiego MSZ przechwycony aktualnie w Białorusi pan Raman Pratasiewicz był pod ochroną polskich służb i gdy był pod tą ochroną, to mu włos z głowy nie spadł, ale postanowił wyjechać do Litwy i koniec. Tam już polskie służby ds. ochrony nie miały dostępu i stało się co się miało stać: pan Raman wylądował w Białorusi, wbrew swojej woli (ma się rozumieć), ale z woli pana Łukaszenki. Koniec, kropka.
Warto pospekulować, o co w tej przepychance na „swoich” i „obcych” dysydentów chodzi i czy ważne jest kto będzie naszą bratnią duszą, a kto (dajmy na to) niemiecką.
Można zgadywać, że Rosja pragnie jak tlenu, zawrzeć sojusz z Eurokołhozem pod egidą niemiecką, aby powstało supermocarstwo od Władywostoku do Lizbony, najsilniejsze ekonomicznie, surowcowo i militarnie. Taki twór, co zrozumiałe nie jest korzystny dla Polski ze względów oczywistych, gdyż jednym ruchem Polska znalazłaby się pomiędzy odwiecznym młotem i kowadłem, ale (co tam Polska) niekorzystnym jest dla Stanów Zjednoczonych, które „mają ambicje”.
Sojusz wewnątrz kołchoźniany powodowałby, iż Stany straciłyby sojuszników w zwarciu z Chinami, a poza tym wojowanie o prymat na świcie stałoby się dla USA pozbawione uroku, gdyż mogliby co najwyżej powalczyć o drugie (także lub jakże) zaszczytne miejsce, lub o zgrozo, wielkie USA byłoby na trzeciej pozycji, takim sobie krajem trzeciego świata, położonym gdzieś tam za oceanami. Czyli wiochą!
Czy taki los czeka Stany, Polskę, a co za tym idzie Białoruś to ma się rozumieć okaże przyszłość, lecz jak uczy doświadczenie: jeśli coś ma się popieprzyć, to się popieprzy, więc póki co my i nasz najlepszy sojusznik „patrzymy swego”, czyli usiłujemy poprzez polskie służby „mieć pod opieką” różnych dysydentów, a najlepiej wszystkich, więc zaaresztowanie pana Ramana jest niestety porażką, chociaż jeszcze nie tragedią.
Morał z tej opowieści dla nas wynika, że jednak Polska ma olbrzymi wpływ na politykę światową i od polskiej polityki zależy wreszcie los Stanów Zjednoczonych, a nie odwrotnie (zalecane jest - dla niedowiarków - przymrużyć oko!).
https://niepoprawni.pl/blog/apoloniusz/jest-dobrze-ale-nie-beznadziejnie
Inne tematy w dziale Polityka