Zmiana układu współrzędnych zwykle nie jest jakąś wielką przeszkodą w opisie danego zjawiska. Matematycznie, to „zwykła” zamiana zmiennych. No chyba, że posługujemy się polami wektorowymi, wtedy trzeba się zastanowić. W przypadku pola e-m jest jeszcze bardziej tajemniczo, bo tak ściśle, to E i B tworzą bardziej skomplikowany obiekt matematyczny[1]. Mimo, to wylewając nieco potu, można sobie poradzić. Co spróbuję tu opisać.
I znów, jak w przypadku innych notek, mam nadzieję, że matematyka nie odstraszy potencjalnych czytelników, choć to bardzo niewielka nadzieja.
Transformujemy pole wektorowe
Na razie takie „zwykłe”, nie-elektromagnetyczne. Żeby zobaczyć na czym polega przejście z jednego układu współrzędnych do innego, popatrzmy na pole wektorowe na płaszczyźnie:

Jak widać składowa X-owa jest proporcjonalna do x, składowa Y równa jest zero. Wzór określający to pole jest pewnie jakiś taki:
V = ( V0x, 0 )
No to zmieńmy układ współrzędnych. Wybierzmy taki obrócony o 90 stopni:

W nowym układzie pole wygląda następująco:

Można zgadnąć, że teraz to samo pole w nowych współrzędnych ma postać:
V’ = ( 0, V0y )
Jak widać zmieniły się dwie rzeczy: Po pierwsze przekształcenie zmieniło składowe miejscami – teraz współrzędna Y-kowa jest różna od zera. Po drugie zmieniła się zależność pola od położenia – teraz pole zmienia się wraz ze zmienną y. Obie te zmiany generuje przekształcenie:
x’ = –y
y’ = x
Jak widać, żeby dostać jawną postać pola musimy: po pierwsze zastosować je do składowych pola, po drugie zmienić zależność od położenia. Przykład ten jest dość prosty i mam nadzieję, że zrozumiały. Podobne procedury trzeba będzie przeprowadzić dla pola e-m.
Potencjały pola e-m
Z grubsza rozwiązywanie równań Maxwella polega na znajdowania pola e-m, gdy ma się zadane ładunki i prądy. Trzeba więc znaleźć 6 funkcji – 3 współrzędne pola E i 3 współrzędne pola B. Okazuje się jednak, że można zdefiniować sobie pewne cztery funkcje zwane potencjałami, których po pierwsze jest mniej, a po drugie łatwiej je obliczyć. Funkcje te to:
- φ - potencjał elektryczny (w przypadku statycznym, to taki zwykły potencjał który tworzy znaną wszystkim różnicę potencjałów);
- A = ( Ax, Ay, Az ) – potencjał magnetyczny.
Jak się ma te potencjały, to pola B i E po prostu oblicza się przez różniczkowanie:

Otóż fizycy znajdując ogólne rozwiązania równań Maxwella, znaleźli najpierw owe potencjały.
Przechodzimy do znalezionych potencjałów.
Ostatnie lata XIX wieku, o STW jeszcze nikt nie słyszał. Fizycy walczą z równaniami Maxwella, próbując je tak przerobić, by pasowały do dotychczas stosowanej zasady względności, czyli przekształceń Galileusza. Inni nie bacząc na powstałe wątpliwości rozwiązują równania. Są to między innymi A. Lienard i J. Wichert. Napisali oni ogólną postać potencjałów dla ładunku punktowego. My popatrzymy na ich wyniki, dla prostego przypadku, gdy ładunek porusza się ruchem jednostajnym, albo zostaje w spoczynku[2].
Gdy ładunek stoi, to mamy tylko potencjał elektryczny równy (cząstka znajduje się w początku układu współrzędnych):

I taka postać jest już wkuwana przez uczniów szkół średnich. Potencjału magnetycznego nie ma, a dokładniej jego składowe równe są zero.
Pytanie jak będzie wyglądał potencjał elektryczny dla ruchomego ładunku? Puśćmy ładunek wzdłuż osi X z prędkością v. „Codzienna” intuicja podpowiada:

ale rozwiązując równania Maxwella uzyskano inny wzór[3]:

Przekształćmy ten wzór do postaci którą lubi STW, kiedy to widać czynnik lorentzowski γ:

Jeszcze ciekawiej wygląda rozwiązanie potencjału magnetycznego:

Zaprzęgamy teraz zasadę względności: Nieruchomy ładunek w jedym układzie jest równoważny poruszającemu się ładunkowi w układzie ruchomym. Zadanie jakie stoi przed nami, to znaleźc takie transformacje, by w wyniku zmiany układu współrzędnych zmieniła się postać potencjałów: z „nieruchomego” na „ruchome”.
Patrząc na otrzymane wzory czujemy przez skórę, że musi być jakiś głębszy związek między φ i A. I tu pojawia się dodatkowe założenie: oba potencjały są kawałkami jednego obiektu. Przy zmianie układu współrzędnych będą się „wymieniać zawartością” tak jak to jest w prostym przykładzie na początku notki. Innymi słowy tworzymy czterowektor A w postaci:
A = ( φ/c, A ) = ( φ/c, Ax, Ay, Az )
Potrzebne jest również drugie założenie: zmiana współrzędnych wymaga tych samych transformacji[4] – również tak jest w przykładzie z obrotem o 90 stopni.
Uważna analiza powyższych wzorów na potencjały pola e-m wystarczy, żeby odtworzyć przekształcenia Lorentza:
x' = γ(x - vt)
y' = y
z' = z
t' = γ(t- (vx)/c2)
Jak mamy wzory na A’ i φ’ w nowym układzie współrzędnych, to różniczkując je, otrzymamy postać pól E’ i B’. Trochę dużo liczenia, więc podam jedynie końcowe wzory transformacyjne[5] (wektory z falką to pola w nowym układzie):

które w przybliżeniu nierelatywistycznym dadzą wspomniane w poprzednich notkach:
E’ = E + u×B
B’ = B – (1/c2)u×E
Powyższe wyprowadzenia mają na celu pokazanie, jak można odgadnąć sobie postać działających przekształceń, jakimi okazały się te znane z późniejszej STW. Zdaje się Lorentz sprawdził, że pasują one w ogóle do równań Maxwella, czyli obowiązują wszelkie przypadki a nie tylko takie, gdzie ładunki poruszają się jednostajnie.
Krytycy STW, zapytają od razu: czy istnieje możliwość, że da się określić jakieś inne zasady transformowania potencjałów? Być może tak, trzeba by jednak zrezygnować z owych dodatkowych założeń, zaproponować jakieś inne i znaleźć „swoje” transformacje. Nie próbowałem, ale może komuś się uda?
[1] Jeśli chcemy opisywać pole e-m prawidłami sprawdzonymi dla pól wektorowych, to musimy potraktować je jak tensor, taki dwuwymiarowy wektor. Ale nie rozwijam na razie tego tematu.
[2] Rozważanie te stanowią skrót wyprowadzeń zrobionych przez Feynmana w swoich „Wykładach z fizyki” tom 2.1.
[3] Żeby nie straszyć pierwiastkiem z ε0μ0 zapis jest już „dostosowany” do STW i pojawia się stała c
[4] Tak dokładniej, to uzasadnienie takiej procedury podpowiada matematyka, więc niekoniecznie trzeba mówić o dodatkowym założeniu. Matematyka podpowiada również, kiedy mozna stosować ten sposób. Na przykład jeśli decydujemy się na przykład na niekartezjańskie układy współrzędnych, trzeba poznać skomplikowańsze wzory.
[5] Ten obrazek to cytat z książki Ingardena i Jamiołkowskiego „Elektrodynamika klasyczna”.
Inne tematy w dziale Technologie