Zamki na Piasku Zamki na Piasku
1005
BLOG

Zmarnowana szansa opozycji

Zamki na Piasku Zamki na Piasku Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Czy totalna opozycja mogła coś zyskać politycznie na kryzysie wywołanym przez k-wirusa? 

Tak, owszem. Mogła. Poparcie dla pomysłu zmiany konstytucji wydłużającej kadencję obecnie urzędującego Prezydenta RP czy też dla wyborów na ten urząd w trybie korespondencyjnym mogła dać nowe życie totalnej opozycji. Narracja o trosce o życie i zdrowie Polaków mogłaby zostać uwiarygodniona. Podobnie mogłoby się stać z narracją konstytucyjną. Większość Polaków nie lubi bowiem teatrzyku politycznego, wiecznych swarów i jałowych kłótni. Wycofanie się z nich w chwili zagrożenia w imię wartości wyższych - życie, zdrowie, trwałość państwa i jego instytucji byłoby przyjęte ze zrozumieniem. Nawet z ulgą. Opozycja z ligi okręgowej znów mogłaby przenieść się do wyższej klasy rozgrywkowej odzyskując zaufanie. Stawiając nad doraźny interes polityczny interes własnego państwa i jego obywateli opozycja totalna mogłaby się stać zwykłą. Zdolną nie tylko do tego, aby przegrywać, ale i zwyciężać. W każdym bądź razie mógłby to być pierwszy krok do kreowania pozytywnego programu. Taka postawa - jesteśmy razem ponad podziałami, bo czas jest szczególny - wzbudziłaby sympatię i dałaby energię. Nadto postawiłaby rządzących w niewygodnej i nowej sytuacji.

Tak się jednak nie stało i już się nie stanie jako, że okazja raz stracona jest stracona na zawsze. 

Czemu tak się stało? 

Czego brakuje opozycji totalnej?

W sumie opozycja jest dla mnie dziwna. Posiada niczym nie uzasadnione przekonanie, że władza jej się należy. Że walka o władzę polegająca na odwołaniu się do szerokiego grona obywateli, Polaków, jest jakaś niegodna. Że trzeba byłoby schlebiać temu pospólstwu, podobać mu się, znaleźć z nim wspólny język. To jest jakieś rozpaczliwe krzyczenie: my jesteśmy lepsi - zobaczcie to wreszcie i wybierzcie mądrzej! 

Opozycja jest dziwna. Posiada niczym nie uzasadnione przekonanie, że ci, którzy sprawują władzę to uzurpatorzy. Że to są oni. Nie popierani przez nikogo. Utrzymujący władzę nie dlatego, że chce tego suweren, ale dlatego, że władza została przejęta w wyniku zamachu stanu i społeczeństwo zostało sterroryzowane. To głęboko naiwna w gruncie rzeczy wiara, że sytuacja jest taka jak w PRL: władzę sprawuje mniejszość i trzeba tylko obudzić tą uśpioną większość, wyprowadzić ten lud na barykady, aby odzyskać władzę. To przecież jest niemożliwe, aby władza powierzona IM była legalna, że ludzie mogą chcieć i to chcieć naprawdę tej władzy. Że mogą nie liczyć się z opinią takich autorytetów jak p. Janda, p. Stuhr, p. Chyra, p. Lupa, p. Nurowska... To po prostu nie jest możliwe. Jest w tym tak silna impregnacja na rzeczywistość, że to prawie oszałamia, że w zasadzie wyklucza fakty, gdy tylko one nie odpowiadają potrzebom. Zostaje tylko, mówiąc Brechtem, rozwiązać lud i wybrać sobie nowy.

Może to jest kwestia tylko cieplarnianych warunków. Opozycja była przyzwyczajona do tego, że nie ma dla nich alternatywy. Ci zaś, którzy próbowali taką przeciwwagę tworzyć należeli do przeszłości. To był powszechny sąd medialny - opozycja wobec władzy w najlepszych dla pupili III RP czasach to był skansen, ciemnota, chamstwo, tradycja z zapachem naftaliny, zasuszony bukiet, wyblakła fotografia. Przyszłość należała do opozycji totalnej. Taki był powszechny przesąd - wszystko, co przychodzi z prawej strony jest stare, nieporadne, nikomu i do niczego niepotrzebne. Jakieś tam wymachiwanie szabelką, pas łowicki, ciupaga z Cepelii i biało - czerwona chorągiewka. Z czym do ludzi...

Myślę, że to, co napisałem wyżej nie jest odpowiedzią na pytanie: dlaczego opozycja totalna zmarnowała okazję? Może i nie ma na to dobrej odpowiedzi. Może zaś odpowiedź jest banalna: ci ludzie nie umieją inaczej. Nawet gdyby mieli złamać sobie rękę to i tak uderzą pięścią w stalowe drzwi, bo te drzwi się kojarzą i wiadomo jak się kojarzą. Może jest tak, że jest to już tak wąskie grono ludzi, że nie ma już nikogo, kto mógłby pomyśleć inaczej. Gdy przypomnieć sobie przekonanie, wręcz wiarę, że filmik pt. Kler nieodwracalnie zmieni układ sił na scenie politycznej to wcale nie jest to aż takie abstrakcyjne. Może zaś dlatego, że nie warto było próbować wykorzystać nadarzającej się okazji, gdyż powstaje pytanie - co dalej jak się nie ma pomysłu na ten kraj? Ale to raczej mało prawdopodobne. Chyba nie ma po stronie opozycji już komu myśleć.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka