Naturalnie - wątpliwości, jakie posiada SS-Sturmbannführer Hermann Brunner nie są tylko na pokaz. One są już uzasadnione. Niemcom po II wojnie św. wyszedł historyczny majstersztyk: udało im się oddzielić nazistów od Niemców. To majstersztyk dla każdego, kto spojrzy na tą mapę:
Polskie obozy śmierci już od dawna nie są wynikiem czegoś, co moglibyśmy określić błędem powstałym w następstwie uproszczonych geograficznych skojarzeń. Publikacja „Flight and Freedom. Stories of Escape to Canada” wydana w 2015 roku, której autorkami są Ratna Omidvar – adwokat i bojowniczka o prawa człowieka rodem z Indii oraz Dana Wagner – pracownik naukowy Uniwersytetu Ryerson w Toronto idzie krok dalej pisząc o polskim SS. To jest krok logiczny: jeżeli obozy w których zabijano Żydów (i nie tylko ich) są "polskimi obozami śmierci" a Holokaustu dopuścili się naziści to naziści muszą być Polakami a tym samym jest jasne, że istniało polskie SS. Przekonanie o tym, że to właśnie Polacy byli nazistami stało się, jak powiedział w jednym ze swoich wywiadów Witold Kieżun, przekonaniem powszechnym. 18 września 2015 roku na łamach "Belfast Telegraph" ukazał się tekst dr. Kevina McCarthy w którym stwierdził on, że Polacy "nie mogą zaprzeczyć, że odegrali swoją rolę w tragedii Auschwitz". Wobec tego, że jego artykuł spotkał się z protestem Polki, Kaji Kazimierskiej, to autor uzasadnił swoje przekonanie w sposób następujący: "Technicznie rzecz biorąc Kaja Kazmierska mówi prawdę, kiedy stwierdza, że obóz koncentracyjny Auschwitz-Birkenau znajdował się na terenie okupowanej przez Niemców Polski i nie był kontrolowany przez niezależny polski rząd. Ale powód ku temu jest prosty: Naziści (sic!) wiedzieli, że Polska, ze swoim głęboko zakorzenionym antysemityzmem, była najprawdopodobniej jedynym krajem pod kontrolą Niemiec, który zaakceptowałby zaistnienie takiego centrum eksterminacji". Polska ze swoim głęboko zakorzenionym antysemityzmem - hmm, ciekawe jaki to cud braku antysemityzmu w krajach zachodnich sprawił, że Polska na wieki stała się schronieniem dla Żydów tak pewnym, że za czasów II Rzeczpospolitej mieszkało już 3 miliony Żydów?
Naturalnie, nie jest tak, że oddzielnie nazistów od Niemców jest absolutne - dla nas jest jednak istotne pomieszanie, połączenie Polaków z nazistami. Myślę, że dobrym przykładem jest tu 38-letnia Kelly z Wirginii – absolwentka studiów prawniczych oraz magisterskich na kierunku stosunków międzynarodowych i nauk politycznych. "Za holokaust są odpowiedzialne: Niemcy, Austria, Czechosłowacja, Szwajcaria i Polska. (...) Polska jest winna holokaustu dlatego, że to przecież w Polsce były największe obozy koncentracyjne. Polacy pracowali w nich, a ci, którzy o nich wiedzieli, nic nie zrobili, żeby położyć kres masowym mordom. Całe społeczeństwo polskie w ten sposób przyczyniło się do holokaustu, bo Polska nic nie zrobiła, żeby temu zapobiec. Wiem, że obozy nie były prowadzone ani założone przez Polaków, ale nie zmienia to faktu, że Polska dała na nie przyzwolenie. Nie zmienia też faktu to, że Polska nie była krajem wolnym, była pod okupacją i właściwie nie istniała, ani to, że Polakom i ich rodzinom groziła kara śmierci za pomaganie Żydom, o czym – przyznaję – nie wiedziałam. Myślę, że jakbym ja była w takiej sytuacji, to nawet pod karą śmierci starałabym się buntować i ratować ludzi. Czytałam o bohaterskiej grupie White Rose niemieckich studentów i ich wykładowcy, którzy rozdawali ulotki na temat tego, co się dzieje w obozach koncentracyjnych. Zostali straceni za tę kampanię. Uważam, że działałabym jak ci studenci z White Rose. Nie słyszałam o takich inicjatywach ze strony Polaków".
Cóż powiedzieć... może i tak: aktywiści z Weiße Rose chcieli obalić nazizm metodami pokojowymi a więc "zajmowali się pisaniem ulotek i ich powielaniem oraz dystrybucją, a także malowali w publicznych miejscach antynazistowskie hasła". Myślę, Pani Kelly, że w Polsce takich białych róż kwitło znacznie więcej w tamtym czasie. Myślę też, że niewiele by to pomogło tym, którzy byli przeznaczenie przez Niemców na rzeź.
W każdym razie - w mojej ocenie - mamy taką sytuację, jaką mamy - przekonanie, że Polacy byli nazistami odpowiedzialnymi za Holokaust utrwala się w światowej opinii publicznej. Dziś nawet Adolf Hitler przeżyłby szok poznawczy, że nie był "czarnym ani Murzynem", ale führerem Rzeszy Nazistowskiej. To, co opowiadał Witold Kieżun należy przestać traktować jako egzotyczną ciekawostkę wynikającą z braku wiedzy obcokrajowców (propaganda zastąpiła im prawdę): "Dwa lata temu profesor amerykański, kiedy dowiedział się w czasie konferencji w Nowym Jorku, że siedzi obok niego profesor z Polski (mój kolega) wstał i powiedział, że koło Polaka z Polski on siedzieć nie będzie, bo myśmy wymordowali Żydów". Takie akcje jak #GermanNaziCamps nie wystarczą. Nie wystarczy też wysyłać żądań o sprostowanie ukazujących się kłamstw. Nie wystarczy nakręcić filmu (myślę tu o produkcji hollywoodzkiej - i nie chodzi o miejsce, ale o rozmach). Więc co można zrobić?
W pierwszej kolejności zacząć wreszcie korzystać z usług kancelarii prawnej Dentos Elliott Portnoy (co ogłaszał z taka emfazą w czerwcu ubiegłego roku wicepremier Piotr Gliński).
Wykorzystać do granic możliwości rozpoczętą dyskusję na temat reparacji od Niemiec. Tu nie chodzi tylko o pieniądze - tu chodzi o to, aby świat zaczął chwytać kawałki prawdy.
Wreszcie - środki Polskiej Fundacji Narodowej należy przeznaczyć najpierw na kręcenie krótkich reklamówek Polski z delikatnymi wstawkami historycznymi i płacić za ich emisje w innych krajach. Bo teoretycznie to takie reklamówki nie są w Polsce Teoretycznie. Bo już "za chwilę, już za momencik" pojawią się ci, którzy podzielają zdanie rabina Shlomo Avinera: "Polacy to antysemici. Właśnie dlatego naziści wybrali ich na kolaborantów".
Panie rabin :) Polacy to antysemici? Dziś nawet już Niemcy nie są nazistami. Antysemici też nie mają narodowości. Nie znam żadnego nazisty. Ani antysemity. Przykro mi.
