PO nie wystawiła żadnego kandydata w wyborach do Senatu RP w okręgu obejmującym miasto Katowice. Zapowiedziano poparcie Kazimierza Kutza, który już miesiąc temu zapowiedział start jako kandydat bezpartyjny. Śląska PO stchórzyła i oddaje bez walki stolicę Województwa Śląskiego kandydatowi, który zdradził ich formację a liderom partii zarzuca złamanie obietnicy autonomii. Występy Kutza w mediach będą prawdopodobnie przyprawiać o hercklekoty wielu Ślązaków jeszcze przez najbliższe cztery lata.
PO w wyborach do Sejmiku Śląskiego w ubiegłym roku na terenia miasta Katowice uzyskała 39% głosów, PiS 18%, RAŚ 17%, SLD 13% a PSL 3%. W wyborach prezydenckich w 2010 r. w pierwszej turze w Katowicach Bronisław Komorowski uzyskał 51% a Jarosław Kaczyński 29%. Natomiast w wyborach na prezydenta Katowic w 2010 r. Piotr Uszok (kandydat niezależny z nieformalnym poparciem PiS) pokonał w pierwszej turze kandydata PO Arkadiusza Godlewskiego 52% do 35%. Czyli teoretycznie PO powinna wygrywać w Katowicach wszystko ale zależy to także od osoby kandydata. I tutaj niestety dochodzimy do podstawowego problemu śląskiej PO – jakości kadr. Tomasz Tomczykiewicz jako lider zbyt silnych osobowości nie przyciąga, raczej je spuszcza – jak prezydenta Gliwic Zygmunta Frankiewicza.
Do okręgu Katowice został wyznaczony przez władze śląskiej PO obecny senator Leszek Piechota a zarazem sekretarz śląskiej PO, mieszkaniec Katowic a formalnie nadal wiceprezydent miasta pozostający na urlopie bezpłatnym. Piechota to jeden z najbliższych współpracowników posła Tomczykiewicza, panowie znają się jeszcze z lat 90-tych z Unii Polityki Realnej. Leszek Piechota objął mandat senatora wygrywając niekofrontacyjne wybory po śmierci senator Krystyny Bochenek w katastrofie smoleńskiej – nie było konkurentów z PiS ani z SLD. Z Kutzem próbowano rozmawiać o kandydowaniu do Sejmu RP z listy PO ale nie chciał. Gdy pojawiła się kandydatura Kutza senatora Piechotę natychmiast przerzucono do sąsiedniego okręgu. Aktualnie władze śląskiej Platformy Obywatelskiej próbują wyjść z twarzą z tej sytuacji i zapewne proponują Kutzowi jaką formę porozumienia. Największą frajdę będą mieli publicyści „Gazety Wyborczej” a zwłaszcza sąsiad Kutza na łamach katowickiego dodatku Michał Smolorz – atakował kandydaturę Piechoty gdy kandydował w 2010 r. Środowisko katowickiej „GW” raczej popiera kandydatów z kręgów sympatyków RAŚ jak Alojzy Lysko (Smolorz apelował do PO o wsparcie tej kandydatury) czy sam Kazimierz Kutz.
Nie słychać także o żadnym kandydacie lewicy w okręgu Katowice. PO proponowała kandydowanie byłej europosłance z SdPl Genowefie Grabowskiej ale ona odmówiła. Czyli możliwe, że jedynym konkurentem Kutza będzie reprezentant PiS. Były reżyser ma spory elektorat negatywny ale ma jedną przewagę – jego nie trzeba przedstawiać wyborcom.
Kazimierz Kutz najwyraźniej chce się futrować jeszcze cztery lata w parlamencie. W ostatnim czasie prawdopodobnie przedawkował oglądanie „Cholonka” Janoscha i postanowił się upodobnić do jednego ze Ślązaków z powieści niemieckiego pisarza. Szyderca Janosch przedstawił mieszkańców Śląska jako opasłych gburów skupionych na piciu, jedzeniu i seksie. „Cholonek” jest pełny niesmacznego i kloacznego humoru. Moim zdaniem Górny Śląsk w filmach reżysera Kutza jest piękny, a w wydaniu senatora Kutza – zakompleksiony, ksenofobiczny, roszczeniowy i pozbawiony kontaktu z rzeczywistością. Szkoda, że istnieją szanse na utrwalenie obrazu naszego regionu w Polsce opartego na grupie lebrów i boroków. Zapewne będą większe dżistnięcia w mediach niż słynne napierdolenie o Śląsku w TVN24.
Inne tematy w dziale Polityka