Katowicka „Gazeta Wyborcza” zapowiedziała start w wyborach do Senatu RP Kazimierza Kutza z poparciem PO. Polityk kojarzony jednoznacznie z lewym skrzydłem demokratów.pl, obroną każdego postkomunistycznego absurdu i tzw.narodem śląskim wesprze partię Tuska. To kolejny argument, że kierownictwo liberałów zmierza do sojuszu z postkomunistami.
Kazimierz Kutz w ostatnich latach wytrwale budował wizerunek anty-PiS-owskiego błazna chociaż niekoniecznie Stańczyka. Piszę błazna, bo porównywanie Jarosława Kaczyńskiego do Hitlera trudno rozpatrywać w innych kategoriach niż satyryczne. Ale trzeba pamiętać, że w swoim czasie faszystami według Kutza mieli być Wojciech Cejrowski i Wiesław Walendziak. Reżyser Kutz zorientował się jeszcze jako bywalec salonów warszawskich z lat wczesnego Gomułki, że mówienie „prosto po robociarsku” bawi towarzystwo. Dlatego gruchnie czasami jakimś słówkiem licząc, że media to kupią. Oczywiście nadal pozostaje autorytetem bo w mediach zdominowanych przez wyznawców rywinlandu wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre zwierzęta są równiejsze od innych.
Reżyser Kutz był pieszczochem władzy za PRL-u. „Perła w koronie” miała premierę w rocznicę wkroczenia wojsk sowieckich do Katowic. Pod koniec lat 60-tych i na początku 70-tych Kutz bywał zapraszany na różne panele i imprezy partyjne a nawet rozważany jako socjalistyczna alternatywa dla idącej w stronę opozycji „warszawki” z Andrzejem Wajdą na czele. Na naradzie aktyw kulturalnego PZPR skrytykował kolegę ze studiów Stanisława Bareję stwierdzając m.in., że „bareizm to synonim kiczu”. Odrzucono kilka scenariuszy Bareji. Twórca „Misia” oświadczył, że już nigdy nie poda Kutzowi ręki.
W „Silesii” Kutz zrealizował m.in. film „Znikąd, donikąd” – paszkwil na antykomunistyczne podziemie po 1945 r. Niezadowolony ze spadku własnego znaczenia po odejściu wojewody Jerzego Ziętka zaczął robić opozycyjne grymasy. Ich najważniejszy przejaw to film „Paciorki jednego różańca” opisujący walkę emerytowanego górnika o zachowanie własnego starego domu. Film uderzał w pierwszego sekretarza śląskiej PZPR Zdzisława Grudnia – to on nakazał zniszczyć część starych domów w katowickiej dzielnicy Giszowiec i zastąpić blokowiskami.
Kutz włączył się w organizację kongresu kultury polskiej za co spędził kilka dni w ośrodku dla internowanych. Jednak już w 1982 r. odmówił wejścia w skład komitetu pomocy internowanym. W 1983 r. przeniósł się do Warszawy do dzielnicy obiegowo określanej Zatoka Czerwonych Świń – od licznych komunistycznych prominentów. O polityce przypomniał sobie Kutz w 1997 r. startując do Senatu z rekomendacji Unii Wolności. Atakował wyłącznie AWS i ROP. Podpisał list w obronie „Wiadomości Kulturalnych”, budżetowego pisma lansującego ludzi kultury związanych z SLD. K
Kazimierz Kutz jeszcze w 2005 r. w felietonie wezwał do popierania kandydatury Włodzimierza Cimoszewicza w wyborach prezydenta RP. Sympatyzował się z Barbarą Blidą i wspiera każą inicjatywę postkomunistów. Jako jedyny senator spoza klubu Lewica Razem wsparł pomysł legalizacji związków homoseksualnych. Senator Kutz to naturalny pomost pomiędzy PO a LiD.
Mam nadzieję, że w tym roku skończy się obcinanie kuponów od starych filmów sprzed 30 lat. A Kutz pomoże PO jak Cimoszewiczowi.
Inne tematy w dziale Polityka