serghan serghan
2065
BLOG

Obłęd 1939

serghan serghan Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 142

Świętując 94 rocznicę Bitwy Warszawskiej powinniśmy pamiętać, w szczególności w obliczu rozwijającej się sytuacji geopolitycznej, że za dwa tygodnie przyjdzie nam obchodzić 75 rocznicę zaprzepaszczenia zdobyczy 1920 roku.

 

Nasi politycy przedstawiają nam nasze siły zbrojne jako jedne z najsilniejszych w Europie. Wydajemy obecnie blisko 2% PKB na program zbrojeniowy, przeszło 150% tego co wydają Niemcy, Czechy, Finlandia czy Hiszpania. Ponad dwukrotnie więcej niż Japonia. Rosja wydaje 3,5%, USA 4,3%. W liczbach bezwzględnych wypada to już gorzej, plasujemy się w okolicy 25 miejsca na świecie.

W 1936 roku wydatki na cele zbrojeniowe II RP uwzględnione w budżecie państwa, według rocznika statystycznego 1938 wynosiły 762 miliony złotych, co stanowiło około 3% PKB (PKB II RP w 1936 roku wynosiło około 25 miliardów złotych za Maddison oraz CPI). Pominąwszy Niemcy, w których wartość tę ciężko w rzetelny sposób stwierdzić (nawet szacunki samego Hjalmara Schachta zawierają nieścisłości), było to 1,5, a nawet dwukrotnie więcej aniżeli w innych krajach europejskich. Podobnie jak obecnie, większość tych środków przeznaczana była na cele wegetatywne. Podczas gdy w XX-leciu sojusz z Francją zobowiązywał nas do utrzymywania wysokiego stanu sił zbrojnych, obecnie względem NATO posiadamy tylko zobowiązania odnośnie ogólnych wydatków, co pozwoliło naszym rządzącym wpuścić w te zobowiązania emerytury wojskowe.

Podobnie jak dzisiaj, siły zbrojne opierały się w dużej mierze na sprzęcie importowanym, bądź produkowanym na licencji. Własny przemysł zbrojny był w wiecznych powijakach, jego zdolności produkcyjne, jakkolwiek w porównaniu z Niemcami, Francją czy Wielką Brytanią były bardzo niewielkie, nie były też w pełni wykorzystywane. Równocześnie ogół wydatków publicznych w II RP stanowił bardzo znikomą część PKB. Udział budżetu państwa w PKB w Wielkiej Brytanii był o 75% wyższy, we Fancji o 50%, a w Stanach Zjednoczonych o 25%. Niestety w Polsce było to w większej mierze efektem mniejszej wydajności systemu podatkowego, niż jego niższych stawek podatków.

Zasadniczym problemem II RP była niska płynność systemu finansowego. Jakkolwiek zadłużenie II RP było relatywnie niskie w porównaniu z krajami zachodu, niewielka ilość rezerw walutowych i deficyt w handlu zagranicznym skutecznie ograniczały gromadzenie kapitału finansowego niebędnego do inwestycji. Jedyną szansę na rozwiązanie tego problemu, powstałą w wyniku reformy walutowej Grabskiego zmarnowano, godząc się po przewrocie majowym na warunki grup finansowych takich jak Bankers Trust i J.P. Morgan odnośnie zasad funkcjonowania banku centralnego w II RP. W efekcie, jedyną drogą do tworzenia wielkich inwestycji, niezbędnych w warunkach przeludnienia wsi, pozostawały bezpośrednie inwestycje zagraniczne i wydatki publiczne. Znowu jednak historia pokazała, że kapitał ma narodowość. Afera cynkowa, której ukręcono łeb na pierwszym posiedzeniu sejmu po przewrocie majowym, zniszczenie Ursusa, któremu rząd polski nie wywiązał się z gwarancji, to tylko dwa z wielu przykładów, że budowa krajowego przemysłu w oparciu o inwestycje zagraniczne nie przynosi takich korzyści jak powszechnie próbuje się głosić.

Konsekwencje polityki gospodarczej XX-lecia międzywojennego w sposób bezpośredni przełożyły się na zdolność bojową polskiej armii w 1939 roku. Budowa COP, spóźniona o przynajmniej 10 lat, nie była w stanie znacząco zmienić obrazu sytuacji. Warto poznać ceny przynajmniej kilku elementów wyposażenia wojskowego w tym czasie. Czołg 7TP z uzbrojeniem kosztował 231 tysięcy złotych. Ciężarówka zdolna przewieźć 10 żołnierzy około 7500 złotych. Zmotoryzowanie brygady kawalerii, przy równocześnym wzmocnieniu jej o batalion pancerny (3 kompanie[40] 7TP, 2 kompanie[30] TKS) stanowiło koszt około 20 milionów złotych. Łączny koszt wzmocnienia siłami pancernymi i zmotoryzowania wszystkich 11 brygad nie przekroczyłby 1/3 rocznych wydatków budżetu na zbrojenia w 1936 roku. 11 brygad pancerno-motorowych mogło zmienić obraz polskiego września. Niestety jest to teza czysto hipotetyczna. Polski przemysł, z przyczyn polityki gospodarczej rządów sanacyjnych, nie był w stanie zaspokoić potrzeb takiego programu modernizacji. Przy pracy na trzy zmiany, polskie fabryki zbrojeniowe potrzebowałyby minimum 5 lat, przy równoczesnej rozbudowie i całkowitej rezygnacji z produkcji na eksport czy rynek cywilny, by wyprodukować dość czołgów, armat i cieżarówek. Nic dziwnego, że polski program zbrojeniowy rozłożony był na długie lata. W zasadzie, w 1936 roku było jasne, że zarówno do konfliktu z ZSRR, jak i Niemcami nie możemy być należycie przygotowani.

W sytuacji w której w sposób oczywisty gospodarka polska nie mogła udźwignąć ciężaru długotrwałego konfliktu zbrojnego było jasne, że jedynie perspektywa szybkiego rozstrzygnięcia wojny może obronić nasz kraj. W sytuacji bardzo długich granic z potencjalnymi agresorami nie istniała fizyczna możliwość utrzymania lini frontu na całej długości, zarówno na wschodzie, jak i zachodzie. Jedyną szansą dla polskich sił zrojnych, na pokonanie wroga, niezależnie czy dotyczyło to Niemiec czy ZSRR, było zniszczenie w możliwie krótkim czasie, możliwie dużych sił przeciwnika. Osiągnięcie tego możliwe było jedynie poprzez wykorzystanie oddziałów o dużej sile ognia, skumulowanych na krótkim odcinku frontu. Kawaleria polska, jakkolwiek stanowiła krok w tym kierunku, z powodu zbyt małej siły ognia i mniejszej od jednostek motorowych mobilności mogła pełnić jedynie funkcję zaporową. Stworzenie jednostek tego typu, jakkolwiek z punktu widzenia budżetowego, nie było nierealne, wykraczało poza fizyczne możliwości polskiego przemysłu.

Oczywiście możemy toczyć dyskusję, jakie realne siły były niezbędne dla obrony przed agresją niemiecką w 1939. Możemy zauważyć, że oprócz sił motorowych i pancernych potrzebowaliśmy również nowoczesnego lotnictwa, większej ilości artylerii, infrastruktury i innych. Jeżeli uświadomimy sobie jednak, że wydatki publiczne w Polsce stanowiły mniejszy o 20% udział w PKB niż miało to miejsce w Stanach Zjednoczonych (43% mniejszy niż w Wielkiej Brytanii), jeżeli zrozumiemy, że sumarycznie w okresie XX-lecia międzywojennego mówimy tu o łacznej kwocie przekraczającej 10 milardów złotych, dotrze do nas rozmiar konsekwencji oraz ciężar odpowiedzialności spoczywający na sanacyjnych rządach.

Nie potrafię określić innym słowem aniżeli obłęd, postawy sanacyjnych rządów w 1939. Rządów, które całym swoim przekazem medialnym podsycały nastroje wojenne, równocześnie zapewniając złudne poczucie bezpieczeństwa opowieściami o potędze polskich sił zbrojnych i wartości naszych traktatów sojuszniczych. Tylko obłędem można wytłumaczyć skłonność do walki, podczas gdy poprzez swoją politykę gospodaraczą całkowicie uniemożliwiło się II RP rozwój umożliwiający obronę swojego terytorium, a armia nie posiadała nawet porządnych planów strategicznych na wypadek wojny. Miejmy nadzieję, że polskiemu społeczeństwu nie przyjdzie w najbliższym czasie powtarzać tej historii.

serghan
O mnie serghan

Codziennie popełniam zbrodnię samodzielnego myślenia

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura