Nie jestem jakoś przesadnie sentymentalny. Jednakże gdy usłyszałem , że staw na Dąbiu wysycha - a raczej powinno się powiedzieć , że znika - coś mnie w środku zakuło ... Nad tym stawem zaczynałem kiedyś swoja karierę moczykija... Staw nie był specjalnie piękny ale woda w nim była czysta a i ryby , jak na taki mały akwen , dorodne. Przetrzymał ten staw którąś kolejną zime stulecia , w czasie której zamarzł prawie do dna... Do dziś mam przed oczyma "zatopione" w lodzie kilkunastokilowe karpie, przyzwoite szczupaki i trzydziestoparocentymetrowe płocie , które były pierwszymi moimi wędkarskimi osiągnięciami.... Przy okazji walki o ten staw po raz pierwszy (i chyba ostatni) ściskałem kciuki za ekologów , którzy z całkiem wymiernych, finasowych pobudek walczyli o to by nie był zasypany przez zarządcę nowo powstającego centrum handlowego...
Dziś staw znika... Wykańczają go pobliskie place budów ... Czy los tego stawu był przesądzony ? Może .. ale jakoś ogromnie mi go żal... Już nie tylko te kilkadziesiąt lat na karku uświadamiają mi przemijający czas i nieodwracalne zmiany w otaczającym mnie świecie ale również te kolejne znikające pamiątki mojego dzieciństwa...
Dziś zabrałem syna i pojechaliśmy porobić te parę fotek.. Chyba nie do końca rozumiał po co chciałem tu przyjechać...
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości