Oto dowiaduje się z serwisów informacyjnych iż frankowicze , a przynajmniej ich część, coraz głośniej domagają się dla siebie „pigułki dzień po”. Ma ona ich zwolnić z konsekwencji jakie wynikły z podjętej onegdaj przez nich decyzji o wejściu na drogę spekulacji walutowej – taką spekulacją jest bowiem zaciągnięcie kredytu walutowego.
Wszystko wskazuje na to iż „pigułka dzień po ” ma być dla nich na receptę. No bo przecież nie może być dla wszystkich – ci którzy zaciągnęli kredyt złotówkowy lub w innej walucie niż frank (lub podjęli inne nietrafione decyzje innwestycyjne) na takie dobrodziejstwo nie zasługują. No i „pigułka dzień po” dla frankowiczów ma być refundowana – mają na nią złożyć się wszyscy poprzez budżet państwa.
Tak wiem – wg frankowiczów, a przynajmniej ich części, zostali oni podle wykorzystani (zgwałceni ?) przez banki , których pazerność nie została ukrócona przez Państwo. Dziwnym trafem frankowicze nic nie mówią o swojej pazerności i o swoim ekonomicznym analfabetyzmie. Gdyby im się udało na tej spekulacji zarobić uchodzili by w swoich oczach za „sprawnych inwestorów” a wszystkich tych , którzy się na kredyt walutowy nie odważyli, uważaliby za frajerów. Jeśli rząd z budżetu im taką „pigułkę dzień po” zafunduje, to takie odczucie „bycia frajerem” zafunduje pozostałej części obywateli…
PS
Jestem Wam winny dokończenie przedstwienia portretów dwunastu mężczyzn z ulicy Grodzkiej... Pierwsza część była tutaj... Pozostałe sześć twarzy można też już u mnie zobaczyć...
To ja - ortograficzny abnegat :
Wypełniasz PIT? Przekaż 1% podatku.
W formularzu PIT wpisz numer: KRS 0000037904
W rubryce „Informacje uzupełniające - cel szczegółowy 1%” podaj: 24463 Ziętarska Monika
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka