monkton monkton
118
BLOG

Wielkomiejska mentalność?

monkton monkton Polityka Obserwuj notkę 3


      Prezes spółdzielni mieszkaniowej z Alternatyw powiedziałby, że: „nie dalej jak wczoraj…”. Więc nie dalej jak przedwczoraj wyszedłem rano z mieszkania kupić coś na śniadanie( około godz.12) Wyszedłem na klatkę schodową. Zszedłem spokojnie dwa piętra niżej i co widzę? Widzę nieprzytomnego mężczyznę w wieku około 25 lat leżącego w przejściu. Nad nim jakiś roztrzęsiony jego przyjaciel/znajomy podający mu jakieś lekarstwo, płaczący nad nim. Spytałem, co się stało. Ten odpowiada, że jego brat miał atak padaczki i że już jedzie karetka. Pomyślałem sobie-, co robić? Tak nad nim przejść to troche nieludzkie. Z drugiej strony, co mogę zrobić skoro karetką rzekomo i tak już jedzie?. Przeszedłem, więc i na te cholerne zakupy. Po pól godziny wracam i widzę jakieś już większe zamieszanie na klatce. Podchodzi to mnie 2metrowy dresiarz z malutkimi czerwonymi oczkami i pyta czy mam telefon, bo na górze leży chłopak i umiera. Wystraszony ( jakoś przeraziła mnie wizja trupa na naszej klatce…) szybko zadzwoniłem. Okazało się, że wcześniej nikt po żadną karetkę nie dzwonił. Trudno- chce o tym powiedzieć rzekomemu bratu rzekomego epileptyka, ale okazuje się, że go już nie ma. Dresiarza bez oczu też już nie ma. Za to pełno starych babć (sąsiadek….- z resztą wreszcie je wszystkie poznałem….). Trupem nie zajmuje się w zasadzie nikt- leży sobie. Pierwsza z babć pyta mnie, kim jestem i czy tu mieszkam- odpowiadam, że tak. Potem pyta się, kim są ci ludzie( trup i jego ekipa)- odpowiadam, że nie wiem. Ta dalej przepytuje- to, czemu pan dzwonił po karetkę? Odpowiadam że dzwoniłem o człowiek to człowiek( nawet dla uprowcówJ ) . A ta dalej swoje- ten, co leży do pijak, to są pana znajomi, pan ich tu wpuścił, upił i zostawił. Proszę mi pokazać, że pan jest tu zameldowany! Póki, co się nie przejmowałem, bo wydawało mi się, że reszta sąsiadów nie wierzy fiźniętej babci. Ponieważ zgłoszenie na pogotowie było z mojego telefonu, wypadałoby jakoś poczekać na to pogotowie. Czekałem tak sobie z dobre 40 min, nieustannie obserwowany przez podejrzliwych sąsiadów( nie wszystkich), trupem zajął się jakiś emerytowany alkoholik, który ciągle mówił ze to na pewno ćpun a nie pijak, bo on na piciu to się zna. Jak by nie było trup ciągle sobie leżał, a sąsiedztwo przechodziło sobie nad nim w górę i w dół. Babcia podchodziła do każdego mówiąc, ze to ja robię w południe libację, upijam, a potem zostawiam ofiary.

         Pogotowie przyjechało- okazało się, że rację miał emerytowany pijak – trup był ćpunem. Jak na złość z resztą przy pogotowiu zaraz się obudził. Gdy go wynosili babcia nieustannie krzyczała, ze to mój kolega. Pytam się jej-, dlaczego? Ta odpowiada, że dlatego, że to ja dzwoniłem po pogotowie. Co ciekawe żaden z reszty sąsiadów ( poza paroma wyjątkami) jakoś nie stanął w mojej obronie- wszyscy wiernie słuchali babci. Otóż zrozumiałem, że nie warto dzwonić po pogotowie- no, bo, po co? Lepiej mieć trupa na schodach. Nie warto pomagać- niech sobie pogotowie czy straż miejska same szukają.

         Następnego dnia spotkałem inną parę sąsiadów- wydawało mi się ze normalnych- przywitali mnie zawołaniem: dzień dobry! Jak tam z kolega?. I tak za to ze zadzwoniłem na pogotowie mam etykietkę przyjaciela ćpunów. Warszawa….Pamiętajcie- tutaj jak się kogoś nie zna to nie wolno pomagać!!!!

monkton
O mnie monkton

Trochę za mało pragmatyczny....Mam poglądy prawicowe a usposobienie i naturę niestety dość lewitującą...Treść konserwatywna a forma liberalna. oprócz polityki liczy się sport i muzyka więc to co gitowcy lubią najbardziej....

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka