Na kanwie 4 czerwca istnieje ciekawe pytanie pokazujące jak schodzą się w jedno i jak są różne, i jak nie jest wcale łatwo wybierać w ich obliczu, światy etyki i polityki. Ty pytanie brzmi: "Czy Antoni Macierewicz, powinien ukryć czy ujawnić fakt współpracy Lecha Wałęsy ze służbami specjalnymi?
Z etycznego punktu widzenia sprawa jest jasna, dobrze zrobił, że ujawnił ten fakt współpracy. Dowiedzieliśmy się czegoś.
Z politycznego punktu widzenia liczą się wyłącznie s k u t k i.
Być może przemilczenie roli Wałęsy, dało by:
- utrzymanie rządu Olszewskiego i jego polityki
- szersze przeprowadzenie, z pominięciem Wałęsy, lustracji w świetle kamer
- wsparcie dla tego rządu ze strony Wałęsy z wiadomych względów?
Jak należało się zachować? Czym kierować? Czy Antoni Macierewicz kierował się wyższymi pobudkami moralnymi, takimi jak dążenie do ujawnienia społeczeństwu prawdy za wszelką cenę. Bowiem to ujawnienie nas "wyzwoli"? Czy mogły grać role jakieś względy osobiste, chęć odczucia satysfakcji z wystawienia na widok publiczny nieprawości najwyżej stojącego wówczas człowieka?
Czy można odkładać na bok w takich sytuacjach względu etyczne i kierować się wyłącznie rachunkiem zysków i strat dla społeczeństwa? Czy prawda nas wyzwoliła? Do czego? Czy odnieśliśmy jako całość, jako państwo, naród, społeczeństwo korzyści z konsekwencji ówczesnej decyzji pana Antoniego?
Z jednej strony tak, bo dowiedzieliśmy się "jaki jest świat" i kto jest kim. Z drugiej strony, rząd Olszewskiego - to skutek decyzji pana Antoniego - w ciągu jednej nocy został obalony i zastąpił go rząd premiera Pawlaka wraz ze wszystkimi konsekwencjami dla biegu rozmaitych spraw w kraju.
Więc... jak należało uczyć?
Jak należy czynić?
Komentarze