Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca
353
BLOG

Czyszczenie Palikota Gazetą Wyborczą

Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca Polityka Obserwuj notkę 5

 

           „Spuszczony z łańcucha ogar wściekle ujadał od pierwszej sekundy polowania. Dopadłszy wroga gryzł, szarpał zaciekle i z furią, a gorąca piana wściekłości strumieniami dryzgała wokół. Tumany kurzu wzbijały się z każdym szarpnięciem zwłok ofiary, krew na pazurach i nienawiść w oczach zdawały się z satysfakcją mówić – przyrzekałem im, że cię dopadnę i żem cię dopadł. Gryźł będę twoje zwłoki, gruchotał kości, spokoju nie zazna twoje potomstwo, póki nie zniszczę, nie zniweczę do cna całego twego jestestwa."

 

         Nie, to nie jest fragment powieści Jose Luisa Calva ani scenariusza filmowego Franka Darabonta. To się dzieje naprawdę. W Polsce. Wściekły ogar szarpie zwłoki zmarłego prezydenta, rozrywa szaty, kłami gruchocze kości. Ku uciesze salonowych, chichoczących cyników, zachwyconych hipokrytów i uradowanych obłudników. Ku radości lub obojętności mas podłych ludzi.

 

        Ogar wykonał zadanie, może wracać. Czas mu wytrzeć krew z pyska, rany opatrzyć, sierść wygładzić. Przygotować do kolejnej rejterady.

 

Ogar Bronisława Komorowskiego, gajowego z Ruskiej Budy, tak tej z Krakowskiego Przedmieścia, zdyszany i zziajany z jęzorem na brodzie wrócił z polowania na przeciwników politycznych. Celem ataku był główny wróg Jarosław Kaczyński i jego pretorianie, ale przede wszystkim zmarły prezydent. A zmarły nie może się bronić. Tym lepiej dla ogara. Zresztą nigdy się nie bronił. Zziajanego ogara teraz trzeba nagrodzić, wykąpać, uczesać, zmyć łajno, w którym się taplał i w którym nurzał przeciwnika. Gajowy pogłaszcze, przytuli. Znów ogar będzie psem salonowym. Do następnego polowania. Do następnego sygnału z myśliwskiego rogu.

 

Takie sceny widzę, jak obserwuję polską politykę i udział w niej Janusza Palikota. Z wściekłością psychopaty nurzał w szambie pamięć prezydenta Polski, miotał oskarżenia, bredził niczym chory psychicznie paranoik, insynuował, kipiał nienawiścią w swym chorym, obsesyjnym widzie. Teraz wraca na salony. Gazeta Wyborcza zmywa szambo z agresywnego ogara i pianę z jego pyska. Zadanie zostało wykonane.

 

Gazeta Wyborcza, główne medium rządzącej partii postanowiła podreperować nadwątlony wizerunek Janusza Palikota i opublikowała na swoich łamach wywiad z nim pod retorycznie brzmiącym tytułem „Cham czy mecenas kultury?”.

Dla Gazety Wyborczej pytanie zawarte w tytule jest retoryczne, co udowadnia treścią zadawanych pytań. Gazeta postanowiła tym razem ubrać agresywnego ogara w szaty mędrca narodu. Tak, aby naród nie myślał, że Palikot to jakiś tam cham czy kmiot. To kulturalny człowiek. Sponsoruje kulturę, znawca Kanta, Kochanowskiego, Mickiewicza i Gombrowicza. Koneser poezji. Skoro każdy dzień zaczyna od poezji, to nie może być przecież byle kto. To wybitny filozof, myśliciel. Jednym słowem wybitna postać. Patrzcie - zdaje się krzyczeć Gazeta – oto wasz autorytet! On mówi to, co czym wy boicie pomyśleć. On to robi dla was. On pił wódkę z Miłoszem i Szymborska go uwielbia, a Rita Gombrowicz jest matką chrzestną jego syna!

 

Z wywiadu dowiadujemy się, oprócz tego co napisałem wyżej o Miłoszu, Szymborskiej i Ricie Gombrowicz, że Janusz Palikot: finansuje fundacje Kresy 2000, Biłgorajskie Stowarzyszenie im.Isaaca Bashevisa Singera, gościł syna Singera, sprowadzał żydowski teatr, wydaje  majątek na książki, wspiera polskie biblioteki a sam zbiera białe kruki. Po 10 kwietnia pojechał w miejsce śmierci Mickiewicza, sponsoruje m.in. Międzynarodowy Festiwal "Konfrontacje Teatralne" i Teatr Provisorium. W jego wydawnictwie słowo/obraz terytoria wychodzi świetna literatura a w latach 2005-06, będąc właścicielem tygodnika "Ozon", zatrudniał tam m.in. Grzegorza Górnego, Tomasza Terlikowskiego, Piotra Semkę, Anitę Gargas, Joannę Lichocką. Poza tym dużo czyta i jest ... patriotą.

 

Tego wszystkiego się dowiadujemy, nie czytając … wypowiedzi Palikota. Wszystkie informacje były zawarte w pytaniach (!) dziennikarki Donaty Subbotko!  Ilość lukru, jaki ta dziennikarka wylała na głowę Palikota przyprawia o mdłości. W normalnym kraju, po czymś takim co robił ostatnio Palikot nikt z osób publicznych nie podałby mu ręki, żadna prasa nie przeprowadziłaby z nim żadnego wywiadu, nie udostępniłaby mu łam prasowych. Ale nie Gazeta Wyborcza. Ona zawsze stała na straży wolności słowa. Pod warunkiem, że słowo to jest jej przychylne. Po jej myśli lub przez nią wydrukowane.

 

        Czytając pytania Donaty Subbotko zauważyłem duże podobieństwo w ich konstrukcji z insynuacjami Janusza Palikota dotyczącymi tragedii smoleńskiej i rzekomej odpowiedzialności prezydenta za jej spowodowanie. Pytanie zawierało z góry założoną tezę…

 - Był pan sponsorem obchodów Roku Gombrowicza, wielokrotnie zapraszał pan do Polski Ritę Gombrowicz, która została nawet chrzestną pana synka. To od Gombrowicza uczył się pan patriotyzmu?

- Czy to idea przypominania o Polsce wielu narodów przyświeca finansowaniu przez pana fundacji Kresy 2000 czy Biłgorajskiego Stowarzyszenia im. Isaaca Bashevisa Singera?

 

Zadaję więc sobie pytanie – czy to Gazeta Wyborcza przygotowała haniebne pytania dotyczące insynuacji ws. odpowiedzialności zmarłego prezydenta za tragedię w Smoleńsku, którymi Palikot wywijał na swoich seansach nienawiści, zwanymi konferencjami prasowymi?

Czy to Gazeta Wyborcza była pomysłodawcą i inicjatorem ataków na prezydenta Lecha Kaczyńskiego za jego życia i po śmierci?

          Znając historię Anety Krawczyk, inicjatorów i sponsorów prowokacji antyrządowej pt. seksafera, wydaje mi się bardzo prawdopodobne, że odpowiedź na powyższe pytania jest twierdząca.

Niezaprzeczalnym jest fakt, ze Gazeta Wyborcza promuje Janusza Palikota. To ona na swoich łamach drukuje listy poparcia dla niego od, nie do końca świadomych swoich czynów artystów, to ona wydrukowała opinię prawników Pocieja i Dubois nt. zasadności pytań Palikota, nie wspominając, że to prawnicy Platformy Obywatelskiej, a może nawet i samej Gazety. To ona wreszcie wylewa tony lukru na głowę agresywnego chama, krętacza i awanturnika i każe nam go nazywać mecenasem kultury! Kreuje jego wizerunek na wieszcza zasłużonego dla polskiej kultury, podczas gdy on tę kulturę wdeptał w ziemię, z polityki uczynił szambo, w którym rzuca łajnem, nie zna świętości, nie zna granic upodlenia. Nie ma takiej granicy, której by nie przekroczył aby obsesyjnie zeszmacić i upodlić człowieka. Czy naprawdę wystarczy wesprzeć finansowo kilka żydowskich organizacji, żeby kupić sobie przychylność Gazety Wyborczej?

 

Szczerze wątpię, żeby ten wywiad został rzeczywiście z Palikotem przeprowadzony. W jego ustach ten pseudointelektualny bełkot brzmiałby sztucznie i niewiarygodnie.  Jestem gotów się założyć, że wywiad został wymyślony, napisany i opublikowany przez Gazetę Wyborczą bez udziału w nim Janusza Palikota. On nie ma pojęcia o większości sprawach, o których rzekomo mówi, nie sponsoruje większości wymienionych instytucji.  Jestem przekonany, że nie wydał milionów na biblioteki. Chciałbym zobaczyć minę Palikota, kiedy rzekomo mówi, że jego ojciec był rusofobem, podczas gdy w rzeczywistości należał do PZPR od początku do końca, chciałbym zobaczyć jak recytuje wiersz… Ten wywiad to kolejna manipulacja Gazety Wyborczej mająca odchamić wizerunek Palikota i uwiarygodnić jego działania. Czy Palikot dostał go pocztą elektroniczną od Gazety Wyborczej z poleceniem zamieszczenia na blogu? Tylko, tak (wzorem mecenasa kultury GW) pytam...

 

Nazywanie gówna złotem, nie zmieni szamba w zakład jubilerski.

 

               


 „Krytykuję Kaczyńskiego nie dlatego, że uwielbiam to robić, tylko że trzeba sobie poradzić z tym, co zagraża polskiej kulturze.”

 

„Ja się z tego wszystkiego, co się wokół dzieje, śmieję - to śmiech wyzwalający, heglowsko-montaigne'owsko-gombrowiczowski. Śmiech humanisty, który wie, że zrobił zamieszanie, ale zmusza tym ludzi do pewnego wysiłku, wyjścia z rutyny.

 

                                                                                     Janusz Palikot

                                       

 


 

 „Palikot krytykuje Kaczyńskiego dlatego, że uwielbia to robić, dlatego, że chce zniszczyć to, co w polskiej kulturze jest ważne – szacunek dla zmarłych”

 

„On się z tego wszystkiego, co się wokół dzieje, śmieje - to śmiech paranoiczny, obsesyjno-schizofreniczny. Śmiech psychopaty, który wie, że zrobił zamieszanie, i zmusza tym ludzi do pewnego wysiłku, tolerowania go w polityce.”

 
 
       Zbyszko z Bogdańca

 

Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka