Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca
201
BLOG

Platforma Obywatelska jak Trupi Synod

Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca Polityka Obserwuj notkę 2

 

Polityczne manewry jakie dzisiaj politycy Platformy Obywatelskiej wykonują nad zwłokami świętej pamięci prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego noszą znamiona niemal politycznego szaleństwa, żeby nie powiedzieć obłędu. Znienawidzony przez nich za życia, obwiniany za współudział w rzekomych zbrodniach czwartej Rzeczpospolitej, był obiektem nieustannych ataków i politycznego odwetu.

 

Liczne zbrodnie przeciwko demokracji, których ponoć dopuściło się Prawo i Sprawiedliwość przy współudziale prezydenta miały zostać rozliczone po rozpadzie rządowej koalicji i dymisji rządu brata prezydenta Jarosława w 2007 r. Minie wkrótce trzy lata od odsunięcia od władzy znienawidzonego PiS-u, i mimo że powołane sejmowe komisje śledcze nie wykryły nadużyć władzy, to Platforma Obywatelska nie przestaje ich szukać. Ich brak byłby dla nich porażką, udowodniłby bowiem, że krucjata, którą wówczas przeciwko rządowi rozpętano była jedną wielką mistyfikacją i manipulacją na ogromną skalę. Choć obalono rząd Jarosława, Lech Kaczyński pozostawał prezydentem, z racji specyfiki sprawowanej funkcji niełatwym, jeśli nie niemożliwym do usunięcia. Z tego powodu, rządząca partia kontynuowała nagonkę polityczną, nakręcając spiralę ośmieszania, szydzenia i dyskredytowania nie lubianego przez siebie polityka. Nagła, tragiczna śmierć prezydenta w katastrofie lotniczej w Smoleńsku złagodziła tę nagonkę jedynie na okres narodowej żałoby i kampanii prezydenckiej, którą wygrał polityk Platformy Obywatelskiej, jeden z najzagorzalszych krytyków zmarłego prezydenta. Bojąc się rosnącego mitu Lecha Kaczyńskiego, wynikającego między innymi z symboliki jego tragicznej śmierci w trakcie lotu do Katynia w 70-rocznicę mordu na polskich jeńcach, Platforma Obywatelska rozpoczęła proces demontażu tego mitu i walkę ze wzrostem znaczenia Lecha Kaczyńskiego po śmierci.

 

        Wydarzenia te przypominają mi pewną historię sprzed ponad tysiąca lat, która wydarzyła się w państwie kościelnym, dzisiejszym odpowiedniku Watykanu, tyle że wówczas nieporównywalnie większym, zajmującym oprócz Rzymu spore połacie dzisiejszych Włoch, rozprzestrzeniającego się na Zachód od Rzymu aż do morza. Państwem tym rządzili papieże, następujący kolejno po sobie na tron piotrowy.

W państwie kościelnym, podobnie jak w dzisiejszych demokracjach partie, działały zwalczające się frakcje biskupów i duchownych, a tron papieski był obiektem pożądania co bardziej ambitniejszych z nich. Wiek IX był pod tym względem bardzo burzliwy, przez stulecie to funkcję papieża sprawowało dwudziestu papieży, podczas gdy np. w XX wieku było ich ośmiu, wliczając w to 33-dniowy pontyfikat Jana Pawła I. W tamtym okresie niewielu następców św. Piotra było wzorem świętości, a wręcz przeciwnie, nierzadko byli to ludzie o złej reputacji, czy wręcz o zbrodniczej naturze. Na dworze królowały polityczne intrygi i nierzadko zbrodnie, a urząd przechodził czasem z ojca na syna. Przyjmuje się, że co najmniej pięciu papieży w IX w zostało zamordowanych.

W latach 891-896 (pięć lat) urząd papieża pełnił Formozus. Jako jeden z nielicznych ówczesnych papieży miał opinię zdolnego, mądrego i sprawiedliwego władcy. Ale i on miał wrogów politycznych, wywodzących się z zamożnego i wpływowego rodu SPOleto, którzy żywili do niego szczerą nienawiść i szukali okazji do zemsty, gdyż niepokorny papież nie ulegał ich naciskom i prowadził własną, niezależną politykę. Zanim jednak zdążyli się zemścić papież zmarł śmiercią naturalną, co jak się później okazało, nie przeszkodziło w zemście. W maju 896 r. dzięki poparciu rodu Spoleto papieżem został biskup Stefan VI, który postanowił zemścić się na Formozusie po śmierci. W tym celu zwołał synod, który do historii przeszedł jako „synodus horrenda” czyli straszny synod. Zebrał grupę „sędziów” złożoną z biskupów popierających go oraz tych, którzy bali mu się przeciwstawić. Będące w stanie zaawansowanego rozkładu zwłoki Formozusa wyjęto z grobu, przyodziano w szaty papieskie i posadzono w fotelu. Za trupem postawiono nastoletniego diakona, którego zadaniem było imitowanie głosu „oskarżonego” i odpowiadanie na zadawane zwłokom pytania. Zasiadający w papieskim tronie Stefan VI odczytał zarzuty, dotyczące „zbrodni” i przestępstw, których jakoby Formozus się dopuścił. Stefan VI z obłędem w oczach i niebywałą furią miotał oskarżenia oraz ciskał przekleństwa i obelgi na trupa, zakrzykując wszelkie próby odpowiedzi na pytania przez młodego diakona. Jak nie trudno się domyślić, usłużni sędziowie uznali Formozusa za winnego stawianych mu zarzutów i wydali wyrok. Unieważniono wszystkie uchwały z okresu, kiedy Formozus był papieżem oraz ucięto mu trzy palce prawej dłoni, którymi udzielał błogosławieństw. Następnie ciało spalono, co wówczas było profanacją zwłok, a szczątki wyrzucono do Tybru. Historycy twierdzą, że makabryczna decyzja wytoczenia procesu trupowi, furiackie zachowanie podczas procesu oraz irracjonalny wyrok wskazują na to, że papież Stefan VI mógł być szalony.

 

Ciekawie jednak kończy się ta historia.

 

Kiedy po Rzymie rozeszła się wieść o makabrycznym procesie i profanacji zwłok cieszącego się dużą popularnością wśród prostego ludu papieża Formozusa, doszło do zamieszek przeciwko władzy Stefana VI. Ród Spoleto odciął się od jego działalności, zrzucając wyłączną odpowiedzialność za ten kuriozalny proces na Stefana VI. Został on ujęty przez tłum, odarty z papieskich szat i uwięziony. Niedługo później został uduszony w celi. Kolejny papież Teodor II, doprowadził do anulowania wszystkich postanowień „trupiego synodu” i zrehabilitował Formozusa. Przywrócił mu cześć i godność, z którego odarł go, sterowany przez ród Spoleto, papież Stefan VI.

 

 

Czy Bronisław Komorowski jest takim współczesnym Stefanem VI, działającym za pośrednictwem Janusza Palikota, na zlecenie władz Platformy Obywatelskiej, współczesnego, bogatego i wpływowego rodu Spoleto? Czy zakłócanie spoczynku ciała prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie jest jego werbalną profanacją? Czy stawianie mu ciężkich, absurdalnych zarzutów, wiedząc że nie może się bronić, nie nosi znamion procesu jaki Stefan VI wytoczył Formozusowi? Czy odzieranie go z godności i dobrego imienia, nie jest pośmiertnym okaleczeniem zwłok? Analogii aż nadto. Oby dla profanatora los był łaskawszy niż dla papieża Stefana VI. Wszak historia lubi się powtarzać.

        

 

Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Polityka