Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca
473
BLOG

Kuczyński o gospodarce. Warto przeczytać.

Zbyszko z Bogdańca Zbyszko z Bogdańca Polityka Obserwuj notkę 6

Poniżej zamieszczam felieton Piotra Kuczyńskiego, jednego z najbardziej znanych analityków finansowych.

Warto przeczytać.

Do napisania tego tekstu skłonił mnie brak spójności danych makro z opiniami wielu ludzi, z którymi rozmawiałem, i tymi, którzy wypowiadają się na forum pod moim blogiem. Być może znajdzie się jakieś sensowne wytłumaczenie tego dysonansu. Ja go niestety nie dostrzegam. Spójrzmy wpierw na zestaw ostatnio publikowanych w Polsce danych.

Stopa bezrobocia spadła w kwietniu z 13,1 do 12,6 proc. To już jest wpływ czynników sezonowych. Okres wiosna – lato zawsze obniża poziom bezrobocia. Bardzo mocno, bo aż o 18,6 proc., rok do roku wzrosła w kwietniu sprzedaż detaliczna. Pamiętać jednak trzeba, że po pierwsze, w tym roku Wielkanoc była w końcu miesiąca, co sprzedaż napędzało mocniej niż rok temu, a po drugie, że w kwietniu zeszłego roku miała miejsce katastrofa smoleńska, co ograniczało chęć do zakupów (sam tego doświadczyłem). Lepiej spojrzeć na dane miesięczne. W stosunku do marca sprzedaż wzrosła o 2,3 proc., co (jeśli pamięta się o świętach) nie jest wielkim osiągnięciem.

PKB w I kwartale wzrósł (tak jak oczekiwano) o 4,4 proc. Popyt krajowy zwiększył się o 4,5 proc., a inwestycje o 6 proc. Po bardzo słabym zachowaniu inwestycji w poprzednich kwartałach cieszyć może ich wzrost, ale odnotować trzeba, że dynamika tego wzrostu nie była oszałamiająca. Zobaczymy zresztą, co będzie się działo w następnych kwartałach. Niedługo przygotowania do Euro 2012 zakończymy, wydatki budżetowe się zmniejszą, bo przecież Polska będzie musiała ograniczać deficyt.

Poza tym unijne środki na lata 2007–2013 już zostały przyznane. Inwestycje co prawda będą kontynuowane, a rozliczenie środków przeciągnie się na kolejne lata, bo na to pozwalają przepisy unijne. Między starymi a nowymi (tymi ze środków przyznanych na lata 2014–2020) inwestycjami powstanie czasowa luka. Nie wiemy też, jak duże będą te nowe środki, bo przecież mająca olbrzymie trudności strefa euro nie będzie skora do okazania hojności. Z tego wynika, że może jeszcze część 2012 roku będzie dla gospodarki dobra, ale lata 2013–2014 mogą być już bardzo trudne.

Widać już zresztą pierwsze zawahania. BIEC opublikował swój Wskaźnik Wyprzedzający Koniunktury (WWK), który (całkiem dobrze) informuje z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce. Okazało się, że drugi miesiąc z rzędu spadł. Zanosi się na to, że tempo wzrostu gospodarczego będzie się zmniejszało. Potwierdza to spadek indeksu PMI dla przemysłu polskiego.

Generalnie polskie dane makroekonomiczne są niezłe. Nastroje społeczne jednak takie nie są. Wielu ludzi z różnych branż sprzedaży detalicznej pyta: jak długo jeszcze będzie tak źle?. Twierdzą, że klienci nie kupują, nie wydają, panuje marazm i stagnacja. Podkreślam, że osoby, z którymi rozmawiałem, nie miały powodu, żeby koloryzować. Publikowane są też oficjalne dane pokazujące, jak szybko rośnie liczba osób, które nie spłacają swojego zadłużenia. Z 15. edycji raportu InfoDług wynika, że ponad 2 mln Polaków posiada zaległości płatnicze. Niespłacone zadłużenie Polaków w ciągu ostatniego roku wzrosło o 68 proc.

Podobne wnioski mogłem wysnuć z rozmów z przedstawicielami mniejszych firm. Twierdzą, że koncerny, dają sobie jakoś radę, ale małe i średnie polskie firmy ledwo dyszą. Zatory płacowe są coraz większe, zamówień brakuje, rezerwy uruchomione podczas ostrej fazy kryzysu się wyczerpują, marże spadają. Być może miałem pecha i trafiałem na pesymistów, ale jeśli mają rację? Przecież to właśnie małe i średnie firmy zapewniają zatrudnienie olbrzymiej większości polskiego rynku pracy (około 2/3). Coś w tym chyba jest, widać to w badaniu dotyczącym koniunktury wśród małych i średnich przedsiębiorstw, które przeprowadziły Związek Przedsiębiorców i Pracodawców oraz Maison Institute. Odczyt Barometru Gospodarczego ZPP wyniósł 39,44. Wyniki poniżej 50 oznaczają oczekiwanie dekoniunktury, powyżej 50 – koniunktury.

Jeśli rzeczywiście większość mniejszych firm ma problemy, to sytuacja gospodarcza jest niewesoła. Nie wiem, jak jest naprawdę, ale jeśli rzeczywiście jest tak niedobrze, to dlaczego w oficjalnych danych tego nie widać? Wiemy, co mówił Winston Churchill o statystyce i jakie żarty są z niej czynione, ale ja tak daleko się nie posunę. Zapytam jednak, czy może mierzymy nie to, co trzeba i nie tam gdzie trzeba? Może należałoby przestać patrzeć przez różowe okulary, bo jeśli nie jest tak dobrze, jak widzi to wielu ekonomistów, i jeśli mam rację, że za 12–18 miesięcy czeka nas spowolnienie, to przecież należałoby się już do tego przygotowywać…

Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka