Choć co do oceny rządu Donalda Tuska i kompetencji jego przybocznego Vincetna-Rostowskiego, zgadzam się w całej rozciągłości, to uważam, że co do formy niektórych swoich wypowiedzi profesor Rybiński po prostu przesadza. Poniżej fragment wywiadu w Uwarzam Rze:
(...)
Rybiński:Nie mam żadnych wątpliwości: nadchodzi kryzys i potężna fala potężnych spadków na giełdach. Jedyne pytanie dotyczy tego, czy ich epicentrum przypadnie za miesiąc, dwa czy trzy. Ale to się zdarzy.
Karnowski: Wyobraźmy sobie małżeństwo, ona urzędniczka, on prowadzi niewielką firmę usługową. Mają rozsądny kredyt. Co ich spotka?
Rybiński: Ona stanie przed poważnym ryzykiem zwolnienia w ramach wymuszonych, a przez to jeszcze bardziej radykalnych redukcji zatrudnienia. On z pozycji zarządzania z kilkoma osobami będzie musiał się cofnąć, zwolnić pracowników i samemu wykonywać zadania. jeśli ktoś straci pracę, niezwykle trudno będzie mu znaleźć nową. Ten kryzys nie dotknie oczywiście każdego. Ale większości z nas - tak.
(...)
-----------------------------------
Stany mają swojego prof. Roubiniego (W USA nazywa się go "Doktor Zagłada",) a my prof. Rybińskiego. Jeden i drugi wieści katastrofę, a media to łapczywie podchwytują i propagują. A potem mamy efekt taki [za Rybińskim]: "Mamy niemal zerowe stopy procentowe, wydrukowano ogromne ilości pieniądza, zwiększono wydatki publiczne. Więc jak głosi każdy podręcznik ekonomii, powinny nam grozić przegrzanie gospodarki i inflacja. A tymczasem wszystko stoi".
Ekonomia to nauka humanistyczna, a nie ścisła i nie można sobie wyliczyć wprost, że jeśli ten wskaźnik obniżymy, a ten podniesiemy, to wydarzy się to i to. Profesor Rybiński zapomina, że ekonomia, jako nauka humanistyczna, a jak sama nazwa wskazuje, bada zachowanie ludzi na procesy i informacje rynkowe. Co więc taki człowiek ma sobie pomyśleć, kiedy taki Roubini czy Rybiński wieszczą Armaggedon, który nadejdzie lada dzień, lada chwila i zostaną tylko zgliszcza i pożoga? Jak się taki przeciętny człowiek zachowa, jak zachowa się przeciętny przedsiębiorca, któremu mówi się, ze za chwilę będzie musiał zwolnić pracowników? Odpowiadam: przeciętny konsument zredukuje wydatki, nie weźmie kredytu na nowy samochód, na nowy sprzęt RTV, nie kupi większego mieszkania, nie wybuduje domu. Bo boi się Armaggedonu, który ma lada chwila nadejść. A skoro nie kupi i nie wybuduje, to jak ma rosnąć gospodarka? No jak? Jak sie tak konsumenta przestraszy, że ciarki mu po plecach przechodzą jak przeczyta taki wywiad, to jak można oczekiwać od niego większej aktywności gospodarczej i zawodowej? Jak go zmusić, żeby więcej wydawał?
Takie wywiady i takie wizje wyrządzają więcej szkód gospodarce niż działanie rządu Donalda Tuska. A to duże wyzwanie. Profesor Rybiński powinien się zastanowić nad konsekwencjami swoich słów, wszak jako mądry człowiek wie, że ekonomia to przede wszystkim psychologia. Co chce osiągnąć takimi wypowiedziami? Pobudzić gospodarkę?
Zapraszam do dyskusji na poruszane tematy. Zastrzegam sobie prawo do usuwania obraźliwych komentarzy.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka