rimoraj rimoraj
77
BLOG

Każdy ma prawo do błędów i głupoty - o opcjach i kredytach..

rimoraj rimoraj Polityka Obserwuj notkę 0

 

W ostatnich dniach kiedy słucham o tym, że rząd ma pomagać tym co stracili pieniądze na opcjach lub nie są w stanie spłacać kredytów to się… bardzo denerwuję. Ludziom nie wolno odbierać prawa do podejmowania dowolnych decyzji i nie jest rolą Państwa poprawianie cudzych błędów. Szczególnie mnie dziwi, kiedy słyszę to opinie z ust naszych rodaków, przecież my Polacy w większości nie lubimy jak ktoś nam mówi co i jak mamy robić. Okazuje się, że prawo do podejmowania decyzji to świętość i większość osób nie lubi jak ktoś im mówi co mają robić, ale jeśli chodzi o ponoszenie konsekwencji własnych decyzji to sprawa wygląda już zupełnie inaczej, tu sporo osób chętnie się podzieli…
 
Wiele firm straciło na opcjach walutowych a części z nich nawet grozi upadłość. Na stronach gazetowych można przeczytać wstrząsające reportaże o tym jak dorobek całego życia, świetnie prosperująca firma zostanie zlikwidowana. Można też przeczytać, jak właściciele tych firm opowiadają, że bank ich nabił w butelkę, że sam ich zachęcał do korzystania z tego narzędzia. Przecież doradcy z banku mówili, że na tym nie można stracić, interes jest pewny podsuwali wielostronicowe umowy, które były zupełnie niezrozumiałe itp. Powiem szczerze mnie zaskakuje ta naiwność, naszych przedsiębiorców, którzy wierzą, że banki są instytucjami charytatywnymi i od ich własnego zarobku ważniejsze jest dla nich dobro klienta, dla którego zrobią wszystko nawet sobie od ust odbiorą...
 
Mam nadzieję, że te tłumaczenia to tylko próba ratowania się z opresji a nie prawdziwa wiara w dobroć banków. W mediach przecież dużo wcześniej wielokrotnie przedstawiano przykłady pazerności banków, umieszczania przez nie w umowach niekorzystnych zapisów, opisywano przypadki kiedy  w wyniku błędu lub złej woli banki niszczyły swych klientów pilnując jedynie własnego interesu. Naprawdę dziwne, że tylu naiwnych zostało, szczególnie takich co nie wiedzą, że przede wszystkim należy czytać to co jest drobnym drukiem…
 
Opcje są normalnym narzędziem do zabezpieczenia transakcji ale oczywiście można też na nich grać. Zaangażowanie się w opcje nie było też sprawą istnienia lub nieistnienia tych firm. Nie wiem czemu teraz my wszyscy i w naszym imieniu rząd mamy bronić tych, którym chęć zysku odebrała rozum, lub tych naiwnych (żeby nie powiedzieć głupich), którzy twierdzą że nie wiedzieli w co się pakują. Dla mnie jest niewyobrażalne jak można podpisywać decyzje o wejściu w transakcje dotyczące setek tysięcy złotych nie wiedząc co się podpisuje, lub żałując tych kilku tysięcy złotych aby zwrócić się do niezależnych ekspertów czy prawników, którzy wiedzą o co chodzi i potrafią zrozumieć te wielostronicowe umowy. Czy naprawdę powinniśmy bronić i chronić właśnie takie pazerne lub niepoważne osoby??? Moim zdaniem nie.
 
Być może nauką z opcji powinna być przyczynkiem do zastanowienia się nad tym, czy pozycja banków w naszym systemie gospodarczym nie jest nadmiernie uprzywilejowana. Weźmy np. bankowy tytuł egzekucyjny. Banki są uprzywilejowanymi wierzycielami i w przypadku sporu z klienta z bankiem, bank jest zawsze na uprzywilejowanej pozycji. Nie wiem czemu akurat w wypadku dochodzenia należności banki mają mieć się lepiej od innych podmiotów gospodarczych - przecież banki to nic innego jak firmy, które sprzedają pieniądze i tak samo jak dla innych firm celem działalności jest osiąganie zysku.
 
Podobnie ma się ze sprawą ewentualnych dopłat do kredytów dla tych, który nie mogą ich spłacać, ponieważ stracili pracę. Tak samo jak wyżej - każdy ma prawo do podejmowania dowolnych decyzji mądrych i głupich, dobrych i złych. Każda decyzja jest związana z ryzykiem. Biorąc kredyt na 20 a nawet 40 lat podejmuje się ryzyko. Bardzo szybko zapomnieliśmy, że jeszcze 5 lat temu w Polsce bezrobocie sięgało 20%, nagle po kilku „tłustszych” latach wiele osób uwierzyło, że tak dobrze będzie zawsze. Szczególnie pokrzywdzeni czują się ci co brali kredyty we frankach ale przecież mogli wziąć w złotych, ale w złotówkach raty są wyższe… Spotkałem się nawet z kuriozalną opinią, że to wina banku, że ktoś teraz nie może spłacać kredytu we frankach bo przecież to bank określił zdolność kredytową i przyznał kredyt [sic]! Przecież wiele osób niepewnych swojej przyszłości, albo bardziej twardo stąpających po ziemi nie wzięło kredytów czy to oni mają teraz się okazać tymi największymi frajerami!?
 
Zresztą problem jest szerszy, nie lubimy jak ktoś się wtrąca do naszego życia, ale kiedy coś jest źle to najlepiej niech państwo nas ratuje. Zresztą nasze władze są same sobie winne takiego podejścia np. pomagając bez ograniczeń ofiarom różnych katastrof. Np. po tornadach w sierpniu 2008 r. premier Tusk obiecał (ale tak samo robili wszyscy jego poprzednicy - był jeden co powiedział prawdę ale to się nie spodobało), że ci co stracili domy, dostaną zwrot 100% środków na ich odbudowę. W tym momencie okazuje się, że największymi frajerami byli ci, którzy się ubezpieczyli.
 
Rolą państwa jest wspierać swoich obywateli ale ja to rozumiem to tak, że państwo powinno dbać o to aby zapewnić mieszkańcom niezbędne minimum a nie ich niańczyć i wyręczać. (może jestem wrednym liberałem) W przypadku katastrof państwo powinno pomóc ludziom z odgruzowaniem, dostarczeniem wody, prądu itp. tym, którzy stracili domy zapewnić dach nad głową w formie kontenerów, mieszkań zastępczych ale nie robić wszystkiego za nich. To samo dotyczy kredytów hipotecznych, jeśli ktoś nie jest w stanie spłacać kredytu to trudno, Państwo jedynie powinno zapewnić dla takich ludzi mieszkania zastępcze socjalne, aby nie wylądowali na bruku ale nie może przejmować na siebie indywidualnego ryzyka osobistych decyzji.
 
Wyobrażam to sobie, że można by stworzyć fundusz, który wykupywał by takie mieszkania a potem je sprzedawał normalnie na rynku, a przychody funduszu szły by właśnie na lokale socjalne i zasiłki dla tych co utracili swoje mieszkania czy domy. To temat na odrębną dyskusję…
 
Kiedy czytam o wezwaniach by Państwo pomogło tym, którzy stracili na opcjach lub nie są w stanie spłacać kredytów, pytam się czemu Państwo nie powinno pomóc tym, którzy potracili olbrzymie pieniądze na giełdzie, zaufali piramidom finansowymm, przegrali w kasynie, dom im spłonął i wszystkim tym których spotkały inne nieszczęścia.
 
Jednak czy naprawdę chcemy bo ktoś za nas odpowiadał? Jeśli chcemy aby rząd (władza) odpowiadał za nasze decyzje i zdjął z nas wszelkie ryzyko to powinniśmy może pozwolić mu na prewencje. Czyli ziszczenie wizji rodem z powieści SF, gdzie omnipotentna władza w trosce o nasze zdrowie i życie decyduje co mamy jeść, gdzie pracować i jak spędzać czas wolny, będzie nam liczyć kalorie i zlecać ćwiczenia gimnastyczne, dobierać partnerów… po prostu podejmować za nas decyzje aby było nam dobrze, bezpiecznie i bez ryzyka.
 
Mamy obecnie kryzys i jest gorzej, kryzys przyszedł nagle ale biorąc kredyt na kilkadziesiąt lat nikt nie miał gwarancji, że będą to jedynie lata wzrostu i prosperity. (bardzo szybko zapomnieliśmy, o tym co było jeszcze 5-6 lat temu). Tak samo jak przy transakcjach z opcjami - nie ma niczego bez ryzyka, tak samo jak nie ma transakcji, na których nie można stracić. Może się wielu osobom narażę, ale uważam, że wolność polega na tym, że możemy sami o sobie decydować i podejmować dowolne decyzje w tym również głupie i złe.
 

 

rimoraj
O mnie rimoraj

Kiedyś byłem dziennikarzem... ale od tego czasu robiłem już wiele innych rzeczy, obecnie tłumaczę (czasem też się). Z czasów dziennikarskich pozostała mi ciekawość i chęć aby od czasu do czasu pomęczyć innych swoimi przemyśleniami... :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka