rimoraj rimoraj
1089
BLOG

Finansowanie z budżetu degeneruje partie i politykę!

rimoraj rimoraj Polityka Obserwuj notkę 8

Czytam ostatnio głosy,  że zniesienie finasowania partii z budżetu oznacza koniec demokracji w Polsce. Z czym zupełnie się nie zgadzam. Z jednej strony tak normalnie to szkoda mi, że moje pieniądze, są dawane tym partiom, które mi się nie podobają, i na które nie głosowałem i nie mam zamiaru głosować. Ale wiem, że państwo finansuje z moich podatków więcej rzeczy, które mi się nie podobają. Ale akurat w przypadku partii politycznych uważam, że tak nie powinno być. Nie wiem jaki byłby najlepszy model finansowania partii politycznych ale dostrzegam na tyle dużo wad w finansowaniu partii budżetu, że jestem za jego zniesieniem. Oczywiście inne sposoby finansowania partii też mają wady, ale moim zdaniem model finansowania z budżetu jest zły i jest dowodem na słabość naszej demokracji, która nie będąc w stanie kontrolować partii wybrała taki model nie dla tego, że był on najlepszy ale dlatego, że jest on prosty w kontroli. Dodatkowo model ten premiuje istniejące parlamentarne ugrupowania i skutecznie blokuje dostęp nowych graczy do sceny politycznej.

Dla mnie główną wadą tego sytemu jest zamykanie sceny politycznej jedynie do partii, które już są w parlamencie lub  wyborach parlamentarnych uzyskały conajmniej 3% głosów. Moim zdaniem oznacza to "zabetonowanie" sceny politycznej oraz de facto ubezwasnowolnienie posłów (działaczy). Ponieważ to kierownictwo partii trzymając kasę  decydująć o tym, kto będzie na jakim miejscu na liście decyduje o tym kto zasiądzie w parlamencie. Nawet osoby popularne czy o znanych nazwiskach nie mają szans na stworzenie ruchu politycznego ponieważ ich możliwości finansowe są nieporównywalne z możliwościami partii parlamentarnych będących na garnuszku państwa. To też powoduje, że możliwa jest sytuacja, aby wąska grupa w partii rozdając stanowiska a przede wszstkim trzymając kasę mogła pacyfikować wszelkie wewnętrzne przetasowania i ruchy oporu w zarodku - usuwając niepokornych i krnąbrnych z partii.

System finansowania parti dający im stabilizację a kierownictwu władzę nad członkami partii powoduje też moim zdaniem degradację kadr partyjnych - ponieważ w takim układzie promowane są raczej osoby mierne ale wierne - a osoby o wyraźistych poglądach albo muszą z nich zrezygnować lub zrezygnować z polityki. Politycy muszą pracować na swoją pozycję w samej partii i dobre miejsca w jej kierownictwie lub układy z nim.  Tzw. wewnątrz partyjna demokracja jest bardzo ogrniczona. Wyborcy nie mają takiego znaczenia jak im się wmawia przed wyborami - polityk nie może się skompromitować aby nie naruszyć dobrego imienia partii, ale jego popularność i tzw. kapitał wizerunkowy są czymś zupełnie iluzorycznym. Skrytykowanie lidera czy forsowanie wartości, które  danym momencie nie pasują ugrupowaniu (choć wcześniej nawet były na jego sztandarach wyborczych) może się skończyć utratą dobrego miejsca na liście czy wyrzuceniem z partii - czyli polityczną śmiercią. Mówiąc brutalnie - wierność wyborcom lub ideałom zupełnie nie popłaca.

Szanse na polityczne zaistnienie nawet osób o głośnych nazwiskach i wyraźitych poglądach są niewielkie kiedy możliwości uzyskania wsparcia finansowego nowych inicjatywy są minimalne.

Partie, które w mniejszym stopniu muszą konkurować politycznie oraz mogąc tłumić wszelką wewnętrzną dyskusję się  degenerują. Np. wprowadzenie finansowania z 1% odpisu podatku było spowodowało by, że partie musiały by bardziej uwzględniać opinię wyborców i dbać o nich nie tylko raz na 4 lata kiedy są wybory. Oczywiście, jest tu wiele minusów a co zrąbią ludowcy skoro rolnicy nie płacą podatku?! Zwolennicy obrony wolności obywatelskich natomiast nie zgodzą się aby ujawniać swoje sympatie polityczne zdradzając je w druku PIT itp... można znaleźć więcej zastrzeżeń.

Nie wiem jaki model finansowania jest najlepszy ale na pewno nie ten, który mamy obecnie. Może finansować partie z budżetu ale mniej - pozwalając im też na zbieranie funduszy od wyborców (co może być np. poddane kontroli CBA skoro już jest) a jednocześnie część dotacji mogła by być powiązana z konkretnymi posłami a nie tylko z partią. Co powodowało, że partia musiała by się bardziej liczyć ze swoimi posłami a tym samym ich wyborcami.

To już temat na odrębną dyskusję ale słabość naszych partii i to, że mamy mały dopływ "świeżej krwi" wynika głównie z finansowania. To ono ma też wpływ i na pozycję działaczy i posłów w partii. Obecny system powoduje, że w coraz więcej stanowisk obsadzanych z partyjnego nadania obejmują "aparatczycy" - czyli najczęściej działalność w młodzieżówce, po studiach asystent posła, marszałka, wojewody, potem radny ew. członek zarządu lub funkcja w agencjach państwowych a wreszcie poseł lub senator. Co prawda partie szukają czasem głośnych nazwisk osób popularnych lokalnie (np. rektor uczelni, miejscowy działacz kulturalny, dotychczas bezpartyjny samorządowiec) ale osoby te po wyborze najczęściej są gwiazdą jednego sezonu nie licząc się w partyjnej hierarchii i rozgrywkach i słuch o nich ginie ew. wchodzą one w te partyjne gierki wyzbywając się przy tym swojej wyrazistości, która może im w tej karierze przeszkadzać. To też powoduje, że większość "normalnych" ludzi wcale nie garnie się do polityki a udział w wyborach jest taki jaki jest. 

Coś trzeba zmienić i jest wiele rozwiązań i osób, które wiedzą jak można by ten system poprawić - ale niestety politycy sami sobie ustalają zasady i trudno wyobrazić sobie sytuację, że będą rozmontowywać coś co im pasuje...
 

rimoraj
O mnie rimoraj

Kiedyś byłem dziennikarzem... ale od tego czasu robiłem już wiele innych rzeczy, obecnie tłumaczę (czasem też się). Z czasów dziennikarskich pozostała mi ciekawość i chęć aby od czasu do czasu pomęczyć innych swoimi przemyśleniami... :)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka