Prezydent Duda ponownie zaprosił Rafała Trzaskowskiego na popołudniową herbatkę do pałacu na Krakowskim Przedmieściu. Trzaskowski wymówił się jednak z wizyty nawałem pracy w Ratuszu za co dostał nawet ochrzan od ludzi Michnika.
Przyznam szczerze nie wiem w jakim celu prezydent RP chce się tak uporczywie spotkać z Trzaskowskim. Czyżby chciałby go widzieć we własnej Kancelarii? Sojusz przeciw PiS (?) A może próbuje po prostu po wyborach zszyć to, co zostało dużo wcześniej rozprute, a czego raczej zeszyć już się nie da.
Moim zdaniem pan prezydent powinien zaprosić na spotkanie do Pałacu bardziej Krzysztofa Bosaka, od którego miałby szansę dowiedzieć się dlaczego tak wielu Konfederatów zagłosowało przeciw niemu oraz dlaczego tak dużo z nich nie poszło do urn wcale.
Wnioskuję jednak, że tak się nie stanie. Prezydent po prostu Konfederacji nie traktuje jako poważnej siły politycznej z którą musiałby się układać. Poza tym mogłaby ona po takim spotkaniu niechcący wykazać jakieś słabości polityczne prezydenta i kotlet byłby murowany.
Jest więc Trzaskowski tutaj elementem wygodnym, bębnem, tarczą, czymkolwiek go nazwiemy, na tle którego można przecież zaistnieć i zabłyszczeć.
Natomiast Konfederacja?
Cóż, jak powiada prof. Bartyzel, a za nim tysiące wyborców PiS, to jedynie totalna kompromitacja. Oczywiście, nikt nie bierze w tym momencie pod uwagę starej prawdy, że przecież byle maltuka plamka biały obrus uświni.
Czy prezydent Duda chce pozostać na drodze i ścieżce jaką wyznaczył mu kiedyś Jarosław Kaczyński? Czas pokaże. Ksiądz Isakowicz-Zaleski przekonał się na własnej osobie po ostatnim głosowaniu w Sejmie, że są w PiS-Kościele tematy, których tykać w sposób uczciwy nie można, albowiem są tam zamieszczeni i równi i równiejsi.
