Jak wyczytałem w "Dzienniku Narodowym", który z kolei oparł się na relacji reportera Radia RMF FM Marka Balawajdera była premier RP a obecnie europoseł z ramienia PiS Beata Szydło spowodowała wypadek w Krakowie. Jak poinformował Dziennik Narodowy za sprawą radiowego dziennikarza.
"Beata Szydło prowadząc samochód w centrum Krakowa, doprowadziła późnym wieczorem do kolizji w rejonie domu handlowego Jubilat. Polityk usiłowała skręcić na zielonej strzałce z ulicy Zwierzynieckiej (z drogi podporządkowanej) na lewy pas Alei Zygmunta Krasińskiego. Wtedy w tył samochodu miał uderzyć samochód dostawczy marki Opel. Samochód ten w wyniku kolizji odbił się i uderzył w słup oświetleniowy. Nikt nie został poszkodowany i wszyscy uczestnicy kolizji czują się dobrze. Policjanci uznali Szydło za winną spowodowania kolizji. 450 złotych mandatu i 6 punktów karnych czeka byłą premier ."
Można pochwalić krakowski wymiar sprawiedliwości w osobie tamtejszej policji za bezstronność, ale czy na pewno? Bo w tej sytuacji wszystko może zmierzać ku scementowaniu zwycięstwa. Jeżeli policjanci ukarali panią premier, to mogła to być super okazja aby przypieprzyć wizerunkowi obecnej władzy, lub też rzeczywiście uczciwy, widoczny objaw, że pod rządami PiS nie ma wyższych i niższych, bo wszyscy są równi wobec prawa, ale również można mieć tutaj podejrzenie, że poczyniono tak celowo, aby podkręcić jeszcze bardziej znakomite sondaże. Takie luźne rozważania polityczne na poboczu drogi. Jeżdżę dużo i osobiście nie jestem pewien czy rzeczywiście tak do końca wina leży po stronie byłej premier aby ją ukarać. O ile pamiętam bowiem odpowiedzialność w takich przypadkach ponosi ten który jedzie z tyłu, który nie trzyma bezpiecznej odległości. ale jak to mówią w szczegółach diabeł ukryty więc mogę się oczywista oczywistość mylić.
