zetjot zetjot
225
BLOG

Dlaczego takie debaty nie mają sensu

zetjot zetjot Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 10

Debata prezydencka, choć bezsensowna, miała swoje elementy zabawne.

Występował w niej kandydat z niepoważnym nazwiskiem, które doskonale korespondowało z jego mało poważnymi pomysłami.

Występował też kandydat, któremu udało się poznać całkiem dla niego nowe słowo: „wspólnota”. Szczęka na ten dzwięk mi opadła.

Występował też kandydat, który pewne słowo powinien jak najszybciej zapomnieć, a słowo owo brzmi „Słupsk”.

Większość kandydatów występowała wyłącznie w celu lansowania swojej persony bądź ugrupowania, stosując uniki.

Ale wróćmy do sensu czy raczej bezsensu takich debat. W obecnym systemie ustrojowym – w demoliberalizmie ożenionym z postkomunizmem, przy takiej demoliberalnej konstrukcji medialnej debaty nie mogą być merytoryczne, bo nie mamy demokratycznej palety kandydatów, lecz polskich kontra kandydaci niepolscy, choć być może polskojęzyczni, czyli kandydatów PISu lub anypisu, jako że demoliberalizm wszedł w fazę jawnie totalitarną.

Pytanie zostały dobrane jak najbardziej właściwie, tak by ujawnić ukryte przed elektoratem tendencje totalitarne i ich reprezentantów. Kluczowe jest pytanie o wartości, bo pytanie o gospodarkę nie ma sensu, jeżeli nie uwzględni się faktu, że gospodarka może rozwijać się wyłącznie w oparciu o zaufanie społeczne. Gospodarka nie jest bowiem systemem autonomicznym.

Reszta możliwych uwag do debaty jest mało ważna, bo jest tylko pochodną kwestii zasadniczej: polskości kontra niepolskości, wspólnotowości kontra sobiepaństwu i nie warto nimi się zajmować.

Dane  konkretne na temat kandydatów mieliśmy już przed debatą, a kto nie miał, ten nowych nie zyskał.



zetjot
O mnie zetjot

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka