Specyficzny, powolny tryb gotowania żaby doprowadza do tego, że żaba nie korzysta z szansy i nie wyskakuje z garnka, co się kończy dla niej tragicznie. Podobnie dzieje się z ludźmi. Gdy puszcza jedno oczko w rajstopach, za nim lecą pozostałe. Gdy rezygnuje się ze standardów w jednej dziedzinie, to, jako że system ma naturę sieciową, destrukcji ulegają kolejne standardy.
W efekcie upadku standardów spowodowanego przez ideologię i praktykę demoliberalną mamy zidiocenie w polskiej polityce. O politycznym świrowaniu pisałem niejednokrotnie i tolerowanie tego świrowania wydaje kolejne paskudne owoce. Jedna z notek na ten temat została ukryta, bo jednoznacznie to zidiocenie podkreślała.
Jednym z czynników destrukcji jest traktowanie idiotów i świrów jako równoprawnych uczestników debaty politycznej. Miejsce świrów jest w psychiatryku i niech tam dyskutują między sobą i z psychiatrami. Scena polityczna powinna być od nich wolna.
Weźmy jednego ze świrów na tapetę.
Oto pan Jaśkowiak, prezydent Poznania, przyjeżdza do Gdańska i w ECS wygłasza tyrady na temat zalet dziedzictwa prusackiego, i podkreśla prusacką tradycję łączącą Poznań, Gdańsk i Wrocław. Czy to jest człowiek zdrowy na umyśle ? A co by na temat dziedzictwa prusackiego powiedzieli Drzymała, powstańcy Wielkopolscy czy obrońcy Westerplatte?
Ale pan Jaśkowiak nie jest w tym świrowaniu odosobniony. Skoro o Gdańsku mowa to warto przypomnieć jaka była reakcja posłów opozycji, gdy prof. Gliński zacytował treść pozwu skierowanego do sądu przez platformerską ekipę zarządzającą uprzednio Muzeum II WŚ. Wycie, bo prawda w oczy kole. Otóż w pozwie pana Machcewicza & company żądano usunięcia z ekspozycji postaci np. ojca Kolbe czy rotmistrza Pileckiego. To się nazywa tupet.