Niezwykle cenny artykuł pani Małgorzaty Wołczyk znalazłem w poświątecznym numerze "Do Rzeczy". Tekst ten przypomina kwestię dobrze znaną znawcom lecz nieznaną szerszej publiczności i dotyczy wizerunku politycznego kraju poza granicami, wizerunku urobionego przez bezwzględną propagandę polityczną. Oczywiście tym krajem nie jest Polska, choć i ona doświadczyła od stuleci, a konkretnie od kwestii krzyżackiej, podobnych machinacji propagandowych. Rzecz dotyczy Hiszpanii, która popadała wielokrotnie w konflikty polityczne czy to z Anglią czy to Niderlandami czy w końcu z Francją, w2ięc się tej propagandy trochę uzbierało.
Najbardziej spektakularny efekt tej propagandowej machinacji widać w historii pojęcia "Inkwizycja".
Jako anglista znam kwestię z drugiej strony i potwierdzam. Czynnikiem niezwykle istotnym w propagandzie było protestanckie połączenie tronu i ołtarza, co ogromnie wzmacniało siłę rażenia propagandy.
A jak wygląda prawda o hiszpańskiej kolonizacji ? Wystarczy pojechać do Ameryki Południowej i zetknąć się z lokalną kulturą zachowaną dzięki panowaniu katolicjkiej Hiszpanii. W krajach tych dominuje tradycyjna populacja indiańska. Wystarczy też popatrzeć na mapę Ameryki Płd, by dostrzec rozmaitość krajów, co świadczy o sile i swobodzie oddolnych kultur.
Dla kontrastu proszę pojechać do USA czy Kanady i poszukać tam Indian. Tam Indianie zostali wybici, a resztki zepchnięte do rezerwatów i nie pozostał nawet ślad po tradycyjnych indiańskich kulturach.
A jeżeli chodzi o efekty katolickie, to warto przypomnieć i włączyć do intensywnych programów dydaktycznych w liceach kwestię jezuickich redukcji na terenie dzisiejszego Paragwaju - to było osiągnięcie niezrównane i celowo przemilczane.
Warto drodzy państwo wyrwać się choć na chwilę z wyprodukowanego w Hollywood Matrixu demoliberalnego, w jakim zanurzona jest Europa i Polacy i dowiedzieć się prawdy.