Koniec dnia. Zmachany człowiek siada przed telewizorem. Nie po to, żeby się czegoś nauczyć, czegoś dowiedzieć, doznać wyższych uczuć. Chce się wymóżdżyć. Totalnie zrelaksować, zapomnieć o trudach dnia. Siedzi i chłonie obraz. W tym momencie można mu wcisnąć każdy kit. Wiedzą o tym spece od socjotechniki – dwudziestominutowe boki reklamowe nieprzypadkowo nadaje się w przerwach między kultowymi filmami czy serialami przyciągającymi tysiące widzów. I niestety wiedzą o tym spece od polityki – coraz więcej polityki widzimy na ekranach naszych telewizorów. I gdyby było to jeszcze propagowanie idei – ale w Polsce jest to polityczna bieżączka.
Włączam dzisiaj „Rodzinę zastępczą” – serial z Piotrem Fronczewskim, w którym standardy były nieomal przedwojenne. Kulturalny język, całkowity brak odniesień do wydarzeń bieżących, dowcip inteligentny, wysublimowany, wywołujący uśmiech, a nie rechot … A tu odcinek o złym IPN-ie, prześladującym nawet kucharki, zakończony stwierdzeniem, że „tym co tak sterują (państwem), czas odebrać prawo jazdy”. Przygnębiające.
To nie jedyny przykład. Cały polski kabaret polityczny zszedł obecnie do poziomu Szymona Majewskiego, to znaczy polega na kpieniu ze wzrostu i postury Kaczyńskich. Komedia „Ryś” słaba w porównaniu z „Misiem”, ale żartów ze środowiska Giertycha w nim pełno. Aż strach pomyśleć, z czego nabijać się będą autorzy kontynuacji „Alternatywy 4” …
W amerykańskich serialach polityki nie ma. Nawet jeżeli bohaterem jest prezydent, nie ujawnia się jego przynależności partyjnej. Czy serial na tym traci? Cały „Prison Break” mówi o więźniach i skazanym na śmierć, ale jakoś nie zauważyłem, by był nachalną agitką abolicjonistów bądź zwolenników cięższych kar. Pamiętacie zamieszanie wokół „300”? Że polityka? Ci co chcieli, odczytali, ale większość widzów nic nie zauważyła.
Byłoby lepiej, żeby artyści zaczęli się tworzeniem. Bo żyjemy w bądź co bądź wolnym kraju i walka z systemem nie jest już ich powołaniem. Więc może lepiej by było, żeby zamiast polityków uwieczniali drzewa. Drzewa są ciekawsze, i nikomu nie wadzą.
Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura