To co powszechnie nazywa się Broadwayem, a co w rzeczywistości nosi nazwę Theater District, to oryginalne miejsce. Proszę sobie wyobrazić stosunkowo ciasny kwadrat o rozmiarach około 500 na 500 metrów – z północy na południe mniej więcej od 40 do 50 ulicy, a ze wschodu na zachód od 6 do 8 Avenue. Środkiem, nieco na ukos, biegnie Broadway, który krzyżuje się tam z siódmą Avenue. To skrzyżowanie to słynny Times Square.
W tym kwadracie działa prawie 40 teatrów. W większości tych teatrów przedstawienia zaczynają się o tej samej godzinie – na ogół, w zależności od dnia tygodnia, o godzinie 19:00 lub o 20:00, a do tego jeszcze dwa razy w tygodniu są tak zwane z francuska matinee, czyli przedstawienia popołudniowe.
Gdy więc znajdziemy się o odpowiedniej godzinie w tym kwadracie, będziemy niechybnie w tłumie kilkudziesięciu tysięcy osób idących równocześnie do teatru.
Amerykanie, a może raczej bywalcy Broadwayu, mają bardzo szczególny sposób odbierania teatru. Intelektualista uznałby taki sposób odbierania teatru za naiwny. Ale ponieważ intelektualistą (na szczęście?) nie jestem, mogę powiedzieć, że odbiór ten jest raczej szczery, że odznacza się zaangażowaniem i przeżywaniem oglądanych wydarzeń, i że nie jest to odbiór analizującego przedstawienie teoretyka teatru.
Gdy byłem na przykład na sztuce „Fences” Augusta Wilsona, w której główną rolę grał Denzel Washington, w chwili jego pojawienia się na scenie aktor był witany przez widzów z radością i uwielbieniem. Ale gdy potem, już w tekście sztuki, Washington zachował się w pewnym momencie bardzo nie w porządku (a tak naprawdę nie w porządku zachował się bohater sztuki), wtedy publiczność szczerze go nienawidziła i tę nienawiść można było w sali wyczuć. A gdy Denzel Washington umarł i sztuka się skończyła, wszyscy ponownie go kochali. I dawali mu to do zrozumienia klaszcząc i głośno wrzeszcąc.
Intelektualiści niech się gorszą. W końcu Szekspir raczej nie dla nich pisał.
Trzeba też pamiętać, że brawa po przestawieniu są tu intensywne, ale krótkie. Nie ma mowy, by kurtyna szła przez kwadrans w górę, w dół, w górę, i jeszcze, i jeszcze... Publiczność daje aktorom czas, by wszyscy kolejno ukłonili się, w tym czasie okazuje im swoje uznanie – jak powiedziałem – głośno i intensywnie, różnicując zresztą ową intensywność w zależności od swego uznania dla poszczególnych wykonawców. A gdy ostatni już się ukłoni, robi się od razu cisza i wszyscy wychodzą.
A na ulicy mijają się z dziesiątkami tysięcy innych ludzi, którzy właśnie wyszli z jednego z niemal czterdziestu teatrów tego kwadratu 500 na 500 metrów.
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura