Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
52
BLOG

Saakaszwili o Sarkozym

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 18

W dzisiejszym numerze „Libération” Micheil Saakaszwili określił działania Sarkozyego podczas konfliktu w Gruzji jako „misję ratunkową”. Dodał, że gdyby Unii Europejskiej przewodził obecnie jakiś mały kraj, albo gdyby Sarkozy nie przerwał urlopu, rosyjskie czołgi byłyby teraz prawdopodobnie w Tbilisi.

To nieco inna i bardziej wyważona analiza mediacji Sarkozyego niż ta, którą słyszy się najczęściej w polskich mediach, gdzie jest ona przedstawiana jako przesadnie prorosyjska. W krytykach pod adresem prezydenta Francji zabrakło jednego bardzo istotnego spostrzeżenia. Tego mianowicie, że Sarkozy nie pojechał do Moskwy, a następnie do Tbilisi po to, żeby rozwiązać konflikt rosyjsko-gruziński i osetyjsko-gruziński, ale po to, żeby wynegocjować zawieszenie broni.

Ot taki sobie skromny cel, żeby po prostu ludzie przestali się tam zabijać o skrawek ziemi wielkości przeciętnego polskiego powiatu, o którym to skrawku ziemi większość mieszkańców naszej planety nie słyszała jeszcze kilka miesięcy temu.

Chyba to się jako tako udało, prawda? Teraz jest czas negocjacji, międzynarodowych presji, ale ludzie już nie umierają. To nie jest błahostka.

Nie oznacza to wcale, że wyjazd do Tbilisi prezydentów lub premierów Polski, krajów nadbałtyckich i Ukrainy, choć miał służyć wyłącznie wsparciu jednej ze stron a nie poszukiwaniu rozwiązania problemu, był bezsensowny. Wręcz przeciwnie – pokazał złożoność sytuacji i złożoność różnych europejskich wizji tego konfliktu. I przygotował obecną fazę presji wywieranych na Rosję.

Bezsensowne było może tylko to, że wszyscy ci panowie, czterej prezydenci i jeden premier, podróżowali tym samym samolotem, i to jakby nie było do strefy objętej działaniami wojennymi. Ale być może nie było innej możliwości...

Mam zresztą wrażenie, że gdyby tej mediacji Sarkozyego nie było, podróż panów prezydentów i pana premiera pewnie nie doszłaby do skutku. Bo, jeśli wierzyć Saakaszwilemu, bez udziału Sarkozego Tbilisi byłoby wtedy albo już zajęte przez Rosjan, albo co najmniej zagrożone ich atakiem.  Być może więc, mimo pozorów niespójności i chaosu, Europie udało się dokonać swego rodzaju syntezy?

Mam zresztą nieodparte wrażenie, że podobnie widzi tę rzecz Lech Kaczyński. W wywiadzie dla „Rzeczypospolitej” mówił parę dni temu o stosunkach między Polską a Rosją. Powiedział, że nie ma wcale obowiązku, by te stosunki były świetne, bo od dobrych stosunków z Rosją są w Europie Francja i Niemcy. Święta racja! Zamiast narzekać, że wstrętna Europa nie chce widzieć świata z polskiej perspektywy, choć przecież wszyscy wiedzą, że taki właśnie powinien być nadrzędny cel owej Europy, lepiej po prostu przyjąć do wiadomości różnorodność europejskich wizji świata i różnorodność doświadczeń, i właśnie – budować syntezę.

PS. W telewizji France 24 mówiłem parę dni temu o polskim spojrzeniu na sprawę tarczy i konfliktu gruzińskiego. Jeśli ktoś chce sprawdzić, czy jestem dobrze uczesany, proszę zajrzeć tu:http://tnij.com/france24gru

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (18)

Inne tematy w dziale Polityka