Administracja Busha wykazała się godnym pochwały pragmatyzmem, starając się wyciągnąć z tarapatów amerykański – a co za tym idzie – światowy system finansowy. Miliardy dolarów na prywatyzacje banków, na wykupywanie wątpliwych kredytów i na pokrywanie strat – trzeba powiedzieć, że Paulson zadziałał zdecydowanie i bez dogmatyzmu.
Dodatkowym efektem tego planu będzie pewnie to, że na jakieś 20 lat będziemy mieli z głowy natchnionych piewców „niewidzialnej ręki rynku” i autorów ludowych przyśpiewek o tym, że „państwo nie jest rozwiązaniem, państwo jest problemem, łoj dana dana a jużci”.
Można oczywiście mieć wątpliwości co do moralnego wymiaru planu Paulsona. W skrócie plan ten tworzy swego rodzaju nowy kapitalizm, w którym prywatyzuje się zyski i nacjonalizuje się straty. I w tym kontekście nie zgadzam się z Krzysztofem Leskim, który uważa pewne propozycje prezydenckich kandydatów za populizm. Czy jest rzeczą normalną, że prezes zbankrutowanego banku odchodzi z sutą odprawą, podczas gdy akcjonariusze zostają z akcjami wartymi 20 centów, a podatnicy muszą do tego banku dopłacać, bo jak nie dopłacą, to będzie jeszcze gorzej?
Skoro wkłada się gdzieś publiczne pieniądze, to należy starać się, by nie zostały one zmarnowane, prawda?
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka