Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
73
BLOG

Kaprysy bogatych

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 21

Kiedy ci, którym jest w życiu naprawdę ciężko, a więc Amerykanie, Niemcy, Francuzi, Brytyjczycy, Japończycy, z drżeniem przyglądają się kryzysowi światowego systemu finansowego, martwią się o swoje oszczędności i o pracę, tymczasem w Polsce, kraju bezwstydnie wręcz opływającym w bogactwo i doskonale odizolowanym od rozdygotanej światowej gospodarki, trwa medialna ekscytacja wokół liczby krzeseł, wynajętego samolotu, klepnięcia po ramieniu i bardziej lub mniej bojowej miny uczestników naszego narodowego wodewilu.  

Dzieje się wielka historia. Wszystko nagle przyśpieszyło. W ciągu paru tygodni zdarzyła się cała seria rzeczy, których wystarczyłoby w normalnych warunkach na parę lat. Kryzys, jakiego nigdy nie było. Zorganizowany w 24 godziny szczyt czterech europejskich członków grupy G8. Zwołany w 36 godzin szczyt 16 krajów strefy euro (niemal wszyscy mówili o piętnastce, bo nie zauważono obecności Słowacji) i Wielkiej Brytanii. Wspólnie przyjęto plany działań, o których, podobnie jak o planie Paulsona, będą przez dziesiątki lat mówiły podręczniki ekonomii (nie piszę o tym, czy te plany są dobre czy złe i czy przyniosą pożądane rezultaty, ale o tym, jak wielka jest ich skala i w jakim stopniu są nowatorskie). Magikowi Sarkozyemu udało się doprowadzić do tego, że Europejczycy w parę godzin potrawią dogadać się w tych niesłychanie złożonych sprawach. Po szczycie w Brukseli Sarkozy będzie w sobotę rozmawiał z Bushem o światowym szczycie poświęconym ni mniej ni więcej tylko reformie globalnego systemu finansowego. Ideę tego szczytu – popartą w Brukseli przez całą Unię – zaakceptowali już Japończycy, a Amerykanie nie są już jej tak bardzo niechętni jak to było jeszcze niedawno.  

A nasze rodzime media wciąż tylko o brukselskich krzesłach, o samolocie, i że iks powiedział to czy tamto z ironicznym uśmiechem, i że igrek wszedł, a zet wyszedł i powiedział, że jeszcze wróci.  

Nie twierdze, że spór o to, kto ma reprezentować Polskę w Brukseli nie jest ważny. Chodzi tylko o zachowanie pewnych proporcji.  

I jeszcze jedna krótka informacja. Ponieważ każda ze stron stara się tę sprawę rozdmuchiwać i wmawiać, że z winy drugiej strony cały świat escytuje się tymi wewnętrznymi rozgrywkami, pragnę poinformować, że przynajmniej we francuskich mediach sprawa brukselskich krzeseł praktycznie zupełnie nie zaistniała.  

A przecież wciąż mówią tu o brukselskim szczycie. Pewnie zauważono tam parę ważniejszych rzeczy...

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (21)

Inne tematy w dziale Polityka