Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
47
BLOG

Sarko rozsadza ramy, czyli udane proroctwo

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 11
Wczoraj napisałem w moim francuskim blogu, że Sarkozy już od pewnego czasu „rozpycha” ramy swojej funkcji przewodniczącego Rady Unii Europejskiej, by metodą faktów dokonanych i przy okazji kolejnych kryzysów przekształcić ją w rolę prawdziwego prezydenta Europy.

I proszę, nawet nie marzyłem o tak błyskawicznym i tak dobitnym potwierdzeniu tego tekstu.

 

„Le Monde” opublikował dzisiaj na swoim portalu internetowym tekst, z którego wynika, że Sarko prowadzi właśnie ofensywę, której celem jest przedłużenie de facto jego półrocznej prezydencji Unii o cały rok.

 

Osoby rozumiejące najpiękniejszy język świata mogą przeczytać to tu:

http://abonnes.lemonde.fr/archives/article/2008/10/22/nicolas-sarkozy-veut-diriger-la-zone-euro-jusqu-en-2010_1109655_0.html 

 

Dzisiaj mogę więc napisać, że Sarko już nie „rozpycha” ram swojej funkcji, ale wręcz je „rozsadza”.

 

Sarkozy powołuje się na wyjątkową sytuację (cytuję za „Le Monde”):

 

„kryzys gruziński i finansowy pokazały, że Europa potrzebuje, by istnieć, silnej prezydencji. W razie jej braku nie byłoby możliwe negocjowanie z Moskwą w sprawie kryzysu gruzińskiego, ani przygotowanie europejskiego planu ratowania banków. Ponieważ Traktat Lizboński nie wejdzie w życie z powodu irlandzkiego „nie”, Europa nie będzie miała, jak było to przewidziane, stałego przewodniczącego Rady wybranego na dwa i pół roku. Unia będzie dalej kierowana przez przypadkowe półroczne prezydencje. 1 stycznia znajdzie się w rękach czeskich eurosceptyków Vaclava Klausa i Mirka Topolanka z kraju pogrążonego w kryzysie rządowym, a następnie w rękach Szwedów nie należących do strefy euro.  

Co gorsza, Komisja będzie u kresu swojej kadencji do wyborów europejskich w czerwcu 2009. Te wszystkie okoliczności nie będą sprzyjać działaniu. Szef państwa nie może tego zaakceptować.”  

Dalej „Le Monde” pisze, że bez ratyfikacji irlandzkiej nie będzie można działać w grupie 27 krajów. Sarko będzie chciał „obejść” Czechów i Szwedów, organizując spotkania na szczycie w gronie 16 członków strefy euro. Pod przewodnictwem Sarkozyego oczywiście.

Eurogrupa nie ma żadnego oficjalnego statusu i może wybrać sobie przewodniczącego nawet bez przyjęcia Traktatu Lizbońskiego. Otoczenie Sarkozyego widzi to w następujący sposób: albo ten przewodniczący zostanie wybrany przez 16 członków, albo też to grono zadecyduje, że Francja będzie dalej mu przewodniczyć tak długo, aż oficjalną prezydencję Unii obejmie kraj należący do strefy euro.  

 

 

Do grupy tej Sarko ma dokooptować Gordona Browna, bo trudno mówić o europejskiej gospodarce bez Londynu i londyńskiej giełdy. A gdyby ktoś miał wątpliwości co do nazwiska przyszłego przewodniczącego grupy, to jeden z doradców Sarkozyego powiedział dziennikarzom z „Le Monde”: „Potrzebny jest szef państwa, który umie przewodzić, a nie taki, który wlecze się za innymi”.

Inaczej mówiąc doradca wskazał wyraźnie na swojego szefa.

Kierując tak potężną grupą, jaką byłaby wewnątrz Unii Eurogrupa plus Wielka Brytania, Sarkozy po prostu de facto przewodziłby Unii jeszcze przez rok.

I pomyśleć, że zaplanowałem sobie urlop na styczeń, bo miało być już po sarkowej prezydencji i miało już być nudno i spokojnie...

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (11)

Inne tematy w dziale Polityka