Nicolas Sarkozy wypowiedział się ostatnio dwukrotnie na temat tarczy antyrakietowej. W polskich komentarzach wybrano oczywiście tylko to, co pasowało. Reszta do kosza.
W Nicei, na konferencji prasowej po szczycie Unia Europejska – Rosja, Sarko mówił o bezpieczeństwie w Europie:
„Jako przewodniczący Rady Europejskiej, proponuję, by w połowie roku 2009 zorganizować spotkanie, prawdopodobnie w ramach OBWE, którego celem byłoby zbudowanie podstaw przyszłego bezpieczeństwa europejskiego. Wszystkim powinno nam zależeć na tym bezpieczeństwie na naszym kontynencie i nawet nieco dalej, bo w spotkaniu uczestniczyliby Rosjanie, Amerykanie i Europejczycy w ramach OBWE /.../ To nie będzie szczyt podejmujący definitywne decyzje, ale moglibyśmy wtedy stworzyć podstawy porozumienia między nami, tak żeby nie mówić już o instalacji tarczy i rakiet, które nie wnoszą niczego do bezpieczeństwa, które komplikują sytuację i które raczej zmniejszają bezpieczeństwo”.
Z powyższej wypowiedzi zapamiętano oczywiście tylko to, że Sarkozy jest przeciwny tarczy. Pełny cytat mówi coś innego: potrzebne jest globalne porozumienie na temat bezpieczeństwa w Europie, a tarcza I RAKIETY nieczego do tego globalnego bezpieczeństwa nie wnoszą.
No świntuch. Ośmielił się wyrazić pewną opinię. I w dodatku powiedział, że historia europejskiego bezpieczeństwa nie zatrzyma się w chwili zbudowania tarczy (jeśli projekt zostanie oczywiście utrzymany) i instalacji rosyjskich rakiet, ale że trzeba będzie pomyśleć o czymś znacznie szerszym.
W Waszyngtonie Sarkozy dodał, że oczywiście tarcza może być przydatna przeciwko takim niebezpiecznym i nieprzewidywalnym państwom jak na przykład Iran.
Warto przypomnieć, że takie jest przecież założenie tarczy wielokrotnie podkreślane przez USA – ma ona służyć do obrony terytorium amerykańskiego przed państwami w rodzaju Iranu.
W skrócie zatem Sarko powiedział w Nicei, że tarcza niewiele wniesie do bezpieczeństwa w Europie, a w Waszyngtonie dodał, że może się przydać przeciwko na przykład Iranowi. Obie te opinie są zgodne z amerykańskimi założeniami tarczy. O co więc tyle hałasu?
Istotną różnicą między pierwszą a drugą wypowiedzią jest to, że w Waszyngtonie Sarkozy dodał, że oczywiście zainstalowanie elementów tarczy jest sprawą dwustronnych porozumień między krajami je przyjmującymi a Stanami Zjednoczonymi. Biedak zapomniał w Nicei o tej oczywistości, i o tym że czasem w dyplomacji podkreślanie rzeczy oczywistych jest ważne.
Zabawne jest jednak to, że ta jedyna istotna poprawka w prezydenckich wywodach była jak najbardziej po myśli Polski i Czech. Na pewno był tu związek z reakcjami tych dwóch krajów po piątkowym wystąpieniu. Tyle było głosów o uległości wobec Rosji, a tu Sarko okazał się tak uległy wobec Warszawy i Pragi. Jak tak można Monsieur le Président ?
Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka