Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński
955
BLOG

Premier – czyścioszek

Tomasz Siemieński Tomasz Siemieński Polityka Obserwuj notkę 10

Najpierw proszę, by szanowni Czytelnicy nie ekscytowali się – to nie będzie o Tusku. 

Wśród licznych tematów, które przechodzą przez nasze ręce w polskiej redakcji Euronews, w tym przedziwnym pomieszczeniu zwanym „news room”, gdzie krzyżują się ze sobą pogaduszki przy kawie, żarty, opowieści o tym, gdzie kto spędził weekend, i dramaty dziejące się w czasie rzeczywistym w różnych zakątkach świata, gdzie dyskusjom o tym, jak wymawiać nazwę wioski w Afganistanie, w której ktoś właśnie wysadził się w powietrze i pociągnął za sobą w niebyt kilka niewinnych osób, towarzyszą chłodne rozważania, czy pilniejszy do zrobienia jest ów właśnie zamach, czy też może dyskurs Obamy na temat amerykańskiego zadłużenia – wśród wszystkich zatem spraw świata, które trzeba kolejno puszczać na antenę, od dobrego tygodnia powraca w naszej pracy po kilka razy dziennie afera brytyjskiego tabloidu „News of the World”.
 
Nie o samej aferze chciałbym napisać parę słów, nie o tym, jak nisko może niekiedy upaść zawód dziennikarza. Sprawa jest głośna i można o niej poczytać we wszystkich mediach.
 
Dzisiaj raczej o reakcji brytyjskich polityków, a dokładniej o reakcji jednego z nich, premiera Camerona. A jeszcze dokładniej o dość symptomatycznym wyrażeniu, jakiego użył, by zasugerować swoim współobywatelom, że weźmie się poważnie za problem dziennikarskich podsłuchów.
 
David Cameron powiedział oto parę dni temu w krótkim oświadczeniu, że trzeba będzie teraz „oczyścić prasę”. Wyrażenie to wydało nam się tak ekstremalne i niepolityczne, że zaczęliśmy sprawdzać, czy to nie pomyłka. Ale nie – w nagraniu wyraźnie słychać „clean up the press”.
 
Oczywiście politycy mają prawo nie lubić prasy. Można ich zrozumieć. W szczególności politycy brytyjscy, bo właśnie tam, w Wielkiej Brytanii, „News of the World” interesował się ich życiem prywatnym, chorobą syna Gordona Browna, o której dziennikarze próbowali dowiedzieć się czegoś za pomocą nielegalnych podsłuchów, a także osobistymi sprawami członków rodziny królewskiej. Politycy brytyjscy mają zatem prawo do ostrej reakcji. Cameron również, chociażby dlatego, że były szef tego sympatycznego tygodnika był w innym momencie swojej kariery doradcą premiera do spraw relacji z prasą i komunikacji. Powiązania takie są niebezpieczne.
 
Ale czy buńczuczna obietnica „oczyszczenia prasy” nie jest przypadkiem zapowiedzią ambicji nieco większych i niekoniecznie zgodnych z zasadami wolności słowa? David Cameron postawił przecież kropkę po tych słowach, nie powiedział, że chce oczyścić prasę z tych aspektów jej działalności, które są sprzeczne z prawem i ze zwykłą ludzką przyzwoitością. Powiedział tylko, że „oczyści prasę”. Nasuwają się dwa słowa: czystka i cenzura.
 
Wygląda to tak, jakby rząd brytyjski skoczył wszystkimi swoimi ministerialnymi nogami na okazję stworzoną przez ogólne oburzenie przeciwko „News...” i postanowił je wykorzystać, by choć trochę prasę kontrolować. Pewnie im to się nie uda, bo Brytyjczycy są bardzo wrażliwi na punkcie wolności prasy. Mais c’est l’intention qui compte…

Do niedawna - korespondent Polskiego Radia we Francji. A teraz - zapraszam do polskiego portalu Euronews: http://pl.euronews.com/ i do naszego fejsbuka: http://www.facebook.com/euronewspl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka