JAŁOWE BZDURNE KOCOPAŁY
JAŁOWE BZDURNE KOCOPAŁY
Wójek Ziggy z Ameryki Wójek Ziggy z Ameryki
412
BLOG

JAŁOWE BZDURNE KOCOPAŁY, czyli recenzja pewnego blogu

Wójek Ziggy z Ameryki Wójek Ziggy z Ameryki Społeczeństwo Obserwuj notkę 7

Taki oto znalazlem dzisiaj komentarz pod ostatnim wpisem na pewnym blogu Salonu24, na ktory nie zagladalem przez ostatnie 8 lat, z tego powodu, ze bylem zajety moimi badaniami naukowymi z dziedziny grawitacji kwantowej :


Jak widac ponizej, wiele w tym czasie nie stracilem : 

13 września 2019.  Jestem matematykiem, informatykiem i wykładowcą informatyki. Zaprzestaję czytania Twojego bloga. Wiem, jedyną rozsądną odpowiedzią jest :  mam to w dupie.  Przepraszam za wulgaryzm. Ale te rozważania są doskonale jałowe a ja, jako matematyk, czyli człowiek z definicji zamknięty w abstrakcji, powinienem być na tę abstrakcję immunizowany. Niemniej, pisanie bzdurnych kocopałów jest prostym marnowaniem czasu. Kreślę się z szacunkiem, Lars. 


A wiec — Z calym naleznym szacunkiem, ale jednak mam Twoje jałowe, bzdurne kocopały w dupie.

Dzieki Bogu, ze niektorym naukowcom wystarcza jeszcze odwagi cywilnej do tego, aby publicznie powiedziec prawde. Szczerosc godna podziwu. 

No i trudno nie zgodzic sie z Panem doktorem Larsem. 


Ale w przeciwienstwie do Larsa,  ja nie mam tego w dupie.  Bo sprawa jest powazna. W moim odczuciu, autor tego bloga po prostu cierpi. Sa to oczywiscie cierpienia natury psychicznej, a konkretnie emocjonalnej. 

Nie jestem profesjonalnym psychiatra, ani terapeuta, ale mam duzo wspolczucia dla wszystkich istot i z mojego doswiadczenia zyciowego wiem, ze jezeli ktos jest szczesliwy i zadowolony ze swojego zycia, to naturalnie zyczy innym szczescia i cieszy sie z ich szczescia.

Natomiast gdy osoba cierpi emocjonalnie, lub ma traume, to wtedy ma tendencje do tego, aby nie tylko sprawiac innym ludziom cierpienie aktywnie, ale rowniez pasywnie. Jest to okreslane terminem: Pasywna agresywnosc.

Pozornie, taka gleboko cierpiaca osoba moze wydawac sie nam bezproblemowo szczesliwa. Ale gdy pojawia sie odpowiednie warunki, wtedy wychodzi szydlo z worka. Pasywna agresywnosc moze brzmiec, jak oksymoron, zatem wytlumacze na przykladzie :

Ja w zyciu nie dostalem niczego za darmo i nikt mi nie pomogl bezinteresownie, wiec teraz Ty nic ode mnie nie dostaniesz, mimo tego, ze nic by mnie to nie kosztowalo, oprocz czasu, ktory i tak marnotrawie na pisanie doskonale jałowych, bzdurnych kocopałów. Jakas sprawiedliwosc musi byc i wlasnie ja wymierzam.

Takie podejscie do zycia nie jest pozbawione pewnej smutnej, ale rowniez i okrutnej logiki. Ale czy zycie wogole nie jest okrutne, nie tylko pasywnie, ale przede wszystkim aktywnie? Jest, i to bardzo.

A z jakiego to powodu tak jest?  Jest tak z powodu nas, ludzi. Dlatego znecanie sie nad zwierzetami jest nielegalne. Kazdy ma wolna wole i tam stawia kreske, gdzie chce.

A Bog na to patrzy,  i wszystko widzi.

image

Wracajac do autora blogu piszacego na nim : " doskonale jałowe, bzdurne kocopały",  to mam dla niego podwojne wspolczucie.

Nie tylko dlatego, ze ma gleboka traume, ale rowniez dlatego, ze oszukuje on samego siebie w najgorszy mozliwy sposob. A mianowicie do swojej pisaniny zaczyna mieszac Boga.

Chce on wierzyc,  ze robi to co robi,  bo Bog tak chcial. 

Skoro Bog tak chcial, to wtedy te " doskonale jałowe, bzdurne kocopały",  to juz nie jest wina samego tylko autora blogu. To wogole nie jest wina. To jest zaleta przekazana mu przez Boga.

No i kto by chcial Bogu wchodzic w droge krytykujac te "doskonale jałowe, bzdurne kocopały" ?

Kto? Tylko Pan doktor Lars, matematyk, informatyk i wykładowcą informatyki. Byc moze dlatego, ze nie wierzy on ani w Boga, ani w jego brata blizniaka, Swietego Mikolaja. Bo nie ma w Larsie bojazni Bozej, oj, nie ma. No i z tego to prostego powodu nie boi sie on nazywac rzeczy po imieniu.

A moze Lars wierzy w Boga? Jezeli tak, to mam nadzieje, ze nie w takiego Boga, ktory nie ma nic lepszego do roboty, niz przekazywanie blogerom bzdurnych kocopałów.

    

Tylko prosze mnie zle nie zrozumiec. Ja nie ma nic przeciwko wierze w Boga, ani nic przeciwko jakiejkolwiek religii. Wszystko jest w porzadku, dopoki nie przeradza sie to w fanatyzm o podlozu religijnym. O co, jak widac ponizej, nie trudno.

Tylko co osmielilem sie opublikowac ten tekst, a juz dostalem list z obelgami i pogruszkami od jednego z wyznawcow sekty, ktora autor blogu wokol siebie od lat cierpliwie buduje : 

Ja rozumiem ten typ ludzi, którzy są nieco 'narwani'. Sam też nie jestem z tych najspokojniejszych, ale ja osobiście zanim wywalę do kogoś 'gruborurnie' (to Snafu), to przed odpaleniem przynajmniej sprawdzam ortografię ładunku, żeby nie wyjść na kompletny niewypał. Ja mogę zrozumieć, że Waćpan jesteś betonowo przekonany o Pańskich racjach, jednakowoż pozwolę sobie wyrazić opartą na realnych przesłankach obawę, że w przypadku konfrontacji potencjałów intelektualno-naukowo-fizycznych z Nim, może Pan dostać 'po klawiaturze' . 

   

Autor blogu cierpi, bo los potraktowal go niesprawiedliwie. Mimo wszystko, nadal pozostaje niedocenionym geniuszem. Nienawidzi slow krytyki, jak diabel swieconej wody. Zacheca wyznawcow ze swojej sekty do opluwania tych, ktorzy wyrazaja odmienne od niego opinie (jak wyzej). Kasuje nieprzychylne jego bzdurom komentarze. No to co, ze bzdury? Ale to sa JEGO bzdury i dlatego sa one GENIALNE. A genialne bzdury sa godne szacunku, poklasku i powszechnego zachwytu.

A w przypadku konfrontacji potencjałów intelektualno-naukowo-fizycznych z Nim, moge dostać  'po klawiaturze'. Bo jak komus zabraknie przekonujacych argumentow i nie chce przyznac sie do bledu, to ostatecznym argumentem zwykle jest to, ze Bog jest po jego stronie i dlatego ma prawo dać mi  'po klawiaturze',  bo tylko zło smie sprzeciwiac sie woli Bozej.

I wszystko jasne. 

Skoro autor blogu nie omieszkal ujawnic publicznie, ze od lat obcuje on po nocach z duchem Alberta Einsteina, wiec polecem jego uwadze nastepujacy cytat :

Człowiek jest częścią tej całości, która jest nazywana przez nas "Wszechświatem"; częścią ograniczoną w czasie i przestrzeni. Człowiek doświadcza siebie, swoich myśli i uczuć, jako czegoś odseparowanego od reszty, co jest pewnego rodzaju "optycznym" złudzeniem w jego umyśle. To złudzenie jest dla nas pewnego rodzaju więzieniem ograniczającym nas do naszych osobistych pragnień i uczuć bliskości, jakimi obdarzamy kilka najdroższych nam osób. Naszym zadaniem musi być wyzwolenie się z tego więzienia poprzez rozszerzenie sfery naszego współczucia tak, aby objąć nim wszystkie żyjące istoty oraz całą naturę w jej pięknie. Nikt nie jest w stanie wykonać tego zadania w pełni, ale dążenie do tego ideału jest, samo w sobie, częścią tego wyzwolenia, jak również fundamentem naszego poczucia pewności siebie. — Albert Einstein

Czy autorowi owego blogu nigdy nie przeszlo przez mozg to proste pytanie: Jezeli jakis sensowny Bog wogole istnieje, to dlaczego mialby sobie wybrac akurat mnie, egocentrycznego hipokryte z gleboka trauma?

Kolejny nawiedzony sie znalazł.

Ty sie lecz, chłopie, dopóki nie jest jeszcze zapózno.

image

https://www.gsjournal.net/Science-Journals/Research%20Papers-Gravity/Download/7568

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo