Miłość, miłość w Zakopanem
Polewamy się szampanem
Rycerzem jestem ja a ty królową nocy
Miłość żarzy w twoje oczy
Rozpędzona jak motocykl
Hej, wypijemy syćkie drinki aż do dna
Załóż garnitur, wyczyść buty
Kolejny się zaczyna bankiet.
Może po plecach Cię poklepią,
Może sternika buchniesz w mankiet.
Jeden na tysiąc tyś wybrany
Idziesz na bal ze wspólnej kiesy,
Śpi zmordowana pracą załoga
Wy oblewacie wciąż sukcesy.
Splecione ciała dwa
Tak piękni: ty i ja
szczęście nadpływa
choć na parkiecie tłum
tu dzisiaj oprócz nas nikogo nie ma
cześć tu Sławomir
a w mych ramionach Magdalena
I znowu święta, znowu wstęgi.
Piękne fasady podparte kijem.
Lśnią kandelabry, dzwonią kielichy
Są pewne straty, ale My żyjem.
My idziem naprzód, my wciąż w natarciu
Kłopotów żadnych nie ma już
Wlewa się woda, lecz krzyki majtków
Skutecznie głuszy orkiestry tusz
[kompilacja tekstów Andrzeja Górszczyka „Ballada o marynarzach z Titanica” i Sławomira „Miłość w Zakopanem”]
Inne tematy w dziale Kultura