W skansenie byłam raz w życiu, z wycieczką szkolną. Do rezerwatu Indian nie wjechałam, ale miałam okazję poznać kilkoro jego mieszkańców i spędzić z nimi jakiś czas.
Skansen składał się z paru starych, ale dobrze zachowanych chałup, karczmy, kościółka i jakichś tam dodatkowych budynków, których przeznaczenia nie zapamiętałam.
Zwiedzanie skansenu uświadomiło chyba wszystkim dzieciakom, że jesteśmy szczęściarzami żyjąc w XX wieku. Nauczyciele, organizując takie wycieczki liczyli pewnie na rozbudzenie u smarkaterii zainteresowanie historią, ale efekt był wręcz przeciwny.
Rezerwaty Indian pełnią trochę inną funkcję, ale efekt dla oglądających jest podobny - każdy turysta, po zapoznaniu się z takimi miejscami, jest szczęśliwy, że nie musi w nich żyć!
Być może już niedługo, Polska będzie pełniła podobną rolę - takie dwa w jednym - rezerwatoskansen.
Drogi autostradopodobne będą przeznaczone dla autokarów i samochodów z bogatych krajów (spoko, bogatych kryzys wzbogaci), a reszta dróg - stanie się dróżkami, no bo po co tubylcom "przejezdność", im wystarczy "przechodność".
Biedniejszych mieszkańców, czyli większość, "przeniesie się" poza miasta i miasteczka - niech ludziska wrócą do natury i zajmą się uprawą nieurodzajów, pobudują sobie chałupy, czy inne szałasy, gdzie płacić czynszu nie będą musieli, wodę z przez siebie wykopanej studni pić zaczną, to zdrowie im wróci i lekarzom głowy zawracać nie będą musieli.
W końcu przestaną narzekać na miejską drożyznę, zapchane przychodnie, brak miejsc w przedszkolach, niewydolne urzędy i patologię wszelaką! Tam, daleko do miast szczęśliwość na nich będzie czekać! Cud, miód i malina!
A nawet zarobią sobie, jak się przyodzieją w jakieś ludowe stroje, nauczą się paru piosenek, tańców wywyjańców i pokazy dla turystów robić będą!
Obecne władze bardzo się starają, by cudzoziemców zadowolić bardziej, niż tubylców...bo właśnie tak postępują zarządzający skansenami i rezerwatami.
Posiadaczka...doświadczeń życiowych, kochającego męża, dorosłej córki i czarno-białej, szczekającej radości. Otwarta na prawdę i życzliwość, zamknięta na fałsz i chamstwo.
Poniżej wiersz Yuhmy, pod którym mogę się podpisać!
Kocham obciach od zawsze,
gardzę wrzaskiem gromady,
bliższe mi to, co słabsze,
pędzone na zagładę.
Ciemnogrodem już byłem,
oszołomem i lachem,
moherem i pedrylem,
a teraz jestem obciachem!
Obciach - czyż nie brzmi to dumnie?
Wszak trzeba odwagi, rozumu,
by nie stać się zwykłym durniem -
papugą wśród papug tłumu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka