Feterniak Feterniak
2959
BLOG

Dramat w Borach Tucholskich trwa!

Feterniak Feterniak Pogoda Obserwuj temat Obserwuj notkę 135


Po ciężkim weekendzie przeglądam sobie "ogólnopolskie" newsy w różnych mediach, w tym tu na Salonie i przecieram oczy ze zdumienia. Dwa dni temu znaczną część północnej Polski dotknęła klęska żywiołowa na niespotykaną skalę. Swoistym cudem jest fakt, że jej ofiarami padło kilka osób, bo każdy kto zna te tereny i widzi co się stało, kręci z niedowierzaniem głową, że w wielu miejscach byli tylko ranni.


Rzecz jasna ogromna tragedią jest śmierć ofiar tej katastrofy. Jednak trudno nie być zniesmaczonym faktem, że dla większości mediów tematem numer jeden jest dziś kwestia tego czy obozy harcerskie są dobrze, czy źle organizowane, gdy na terenie kilku dużych powiatów trwa ciągle dramat, bo tysiące ludzi dosłownie walczy o przeżycie.


 Długim pasmem gdzieś od Tucholi prawie po Lębork natura dokonała ogromnego spustoszenia, które w naszych warunkach chyba można porównać jedynie z powodzią (a i to nie do końca).  Zniszczona, lub unieruchomiona została infrastruktura niezbędna do normalnego funkcjonowania. Do wielu miejscowości ciągle udrożnione są jedynie pojedyncze trakty, na szerokość samochodu. Jeszcze gorzej jest z pojedynczymi osadami i domostwami. Na dużym obszarze nie ma energii elektrycznej i w najbliższych dniach nie będzie. Zniszczone zostały bowiem całe linie nie tylko niskiego i średniego, ale nawet wysokiego napięcia. To zaś w wielu miejscach oznacza brak wody, bo śródleśne osady zazwyczaj tą pobierają ze studni głębinowych poprzez zasilane elektrycznie pompy. Już wczoraj w rejonach gmin Czersk, czy Dziemiany, rolnicy dosłownie stawali na głowie by dostarczyć wodę zwierzętom hodowlanym.


Jak mowa o wodzie, to wszyscy z niepokojem patrzą w niebo. Pogoda w tym roku jest jaka jest i w rzekach, zwłaszcza Brdzie, stany wody są dość wysokie. A teraz na długości kilkudziesięciu kilometrów zatarasowana została tysiącami zwalonych drzew. Podobnie jak jej dopływy i inne okoliczne cieki. Skutki tego można sobie łatwo wyobrazić.


Problem polega na tym, że choć mieszkańcy, leśnicy i strażacy stają na głowie, to nie mają najmniejszych szans na wstępne choćby uporządkowanie całego bałaganu, jaki wywołała piątkowa nawałnica. Komendant powiatowy straży z Kościerzyny w Radiu Gdańsk szacował dziś zakres pracporządkowych na parę tygodni!


Zaś  mieszkańcy Rytla, Gutowca, Trzebunia, Dziemian i wielu innych miejscowości zadają pytanie: jak to nie jest klęska żywiołowa, to co nią jest? Z rozbawieniem słuchają komunikatów, że rząd przeznaczy im już teraz  parę, czy paredziesiąt tysięcy złotych na usuwanie szkód, jak do dziś większość z nich jest ciągle na etapie udrażniania dojazdu do posesji, nie myśląc nawet o sprzątaniu zalegających na nich drzewach. Brakuje pilarek, paliwa, agregatów, wody pitnej i żywności. I ludzi, którzy zaczną systematycznie uprzątać drogi, ciągi energetyczne i rzeki.


 


Energicznie zadziałały tylko Lasy Państwowe, które wprowadziły dziś tzw. stan siły wyższej o zasięgu ponadlokalnym, co umożliwi administracji leśnej na niestandardowe działania ratowniczo-naprawcze. Natomiast administracja państwowa zaspała. Mimo apeli wojewoda pomorski Dariusz Drelich nawet nie ustosunkował się do tematu wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Niestety nie dziwi to, jak po pokazówce związanej z sobotnim ratowaniem harcerzy, odpowiedni urzędnicy wojewody w teren ruszyli dopiero dziś...



Nie jestem specjalistą i nie wiem czy wprowadzenie takiego stanu diametralnie polepszy sytuację w Borach Tucholskich. Ale jako obywatel chciałbym o tym, i najlepiej już dwa dni temu, usłyszeć od kompetentnych urzędników państwowych w jaki sposób najlepiej mogą wesprzeć poszkodowanych i dlaczego dobrym, albo złym pomysłem jest skorzystanie z takiego narzędzia, jak stan klęski. Na dziś tysiące ludzi ciągle pozostawieni są sami sobie, z tego banalnego powodu, że standardowe służby, które powinny im pomagać, na czele ze strażą, mają pełne ręce roboty w zakresie działań bezpośrednio ratujących życie i zdrowie (jak choćby rozwożenie wody dla zwierząt i ludzi).



Niestety jak na razie sprawnie zadziałano tylko na podstawowym szczeblu. Gdy w sobotę pokazała się skala dramatu powinny wkroczyć centralne służby państwowe - choćby wojsko. Mija trzeci dzień i jak na razie z skutkami tragedii walczą ciągle ci sami ludzie i ten sam sprzęt. Zaś jedyne odczuwalne wsparcie, to od ludzi i instytucji dobrej woli, którzy z bliższej i dalszej okolicy ruszyli z pomocą.


Pytanie jednak brzmi, czy w XXI wieku, ciągle bazować musimy na pospolitym ruszeniu? I to jest najpoważniejsze pytanie, jakie w obliczu tego dramatu zadać sobie musi Rząd Rzeczpospolitej!


Feterniak
O mnie Feterniak

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości