Nulka12 Nulka12
67
BLOG

Szansa, której nie wolno zmarnować. Jeszcze możemy uratować nóżki Kubusia!

Nulka12 Nulka12 Osobiste Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

https://www.siepomaga.pl/kuba-foltyn


Jakub, 6 lat

rozszczep kręgosłupa, wodogłowie



Gdy jedyne dziecko jest ciężko chore, matka zrobi wszystko, by choć trochę ulżyć w cierpieniu. Szukałam ratunku dla mojego synka wszędzie, szansę dali w Aschau, w Niemczech. Dopiero tam okazało się, że biodra Kubusia są zwichnięte i jeśli nie przejdzie operacji, już na zawsze będzie skazany na wózek inwalidzki! Mój synek może chodzić i mimo swojej niepełnosprawności - być szczęśliwy. Ma tylko to jedno jedyne życie, dlatego robię wszystko, by nie było w nim bólu i cierpienia. Proszę, pomóżcie ocalić Kubusia przed wózkiem inwalidzkim…

Pierwsza ciąża, wymarzony synek - byliśmy najszczęśliwsi na świecie! Własnie dlatego, gdy szłam na kolejne rutynowe badanie, nawet nie spodziewałam się, że za chwilę usłyszę wyrok… W pewnym momencie lekarz zamilkł, a jego skupiony na monitorze wzrok zmroził mi krew w żyłach. Potem bez słowa wstępu oznajmił: “Pani dziecko urodzi się z rozszczepem kręgosłupa, nie wiadomo, czy przeżyje”. Te słowa do mnie nie docierały. Nie wierzyłam, ale kolejne badania potwierdzały diagnozę. Odtąd każdy kolejny dzień był prawdziwym koszmarem. Budziłam się i zasypiałam z jedną tylko myślą - czy mój synek, który teraz bezpiecznie śpi pod moim sercem, przeżyje?

image

Zaraz po porodzie, zamiast w moje ramiona, trafił na stół operacyjny. Lekarze zamknęli Kubusiowi przepuklinę. Dwa miesiące później wszczepienie zastawki komorowo-otrzewnej, w wyniku której u synka wystąpiło wodogłowie. Właściwie zamieszkaliśmy w szpitalu. Gdy Kuba zaczął dochodzić do siebie po operacji, zaczęły się straszne wymioty… Nie mógł jeść, dławił się, bardzo cierpiał… Lekarze podjęli decyzję o kolejnym pilnym zabiegu. Znowu sala operacyjna, znowu godziny spędzone pod jej drzwiami i modlitwy, by mój synek to przetrwał.

Udało się, ale każdy nasz dzień, już od ponad 6 lat, to walka z chorobą. W swoim krótkim życiu Kubuś przeszedł aż sześć operacji. Robimy wszystko, by niepełnosprawność synka i związane z nią wszystkie dolegliwości nie zabrały z jego twarzy tego pięknego uśmiechu, ale nie jest to łatwe. Konieczna, wielogodzinna rehabilitacja boli, ale Kubuś znosi ją dzielnie, tak samo jak wszystkie operacje. Swoją radością i wolą życia mógłby obdzielić tuzin osób! Dlatego my, rodzice, robimy co w naszej mocy, by Kuba mógł żyć bez bólu i cierpienia.

image

Właściwie od urodzenia Kuby szukam informacji, jak mu pomóc. Na jednym z forów, gdzie rodzice niepełnosprawnych dzieci starają się pomagać sobie wzajemnie, dowiedziałam się o klinice w Aschau. Mój synek ma ogromne problemy z chodzeniem. Lekarze w Polsce nie widzieli problemu w biodrach, dlatego postanowiliśmy zabrać synka do niemieckiej kliniki. Udało nam się to pod koniec listopada. Na konsultacji dowiedzieliśmy się, że oa biodra Kuby są zwichnięte!

Nie mieściło mi się to w głowie, dlaczego nikt wcześniej tego nie zauważył? Dodatkowo lekarze powiedzieli, że jeśli w ciągu roku, maksymalnie dwóch lat synek nie zostanie zoperowany, czeka go już tylko wózek inwalidzki. Do końca życia… Kubuś i tak potrzebuje opieki. Jeśli choroba posadzi go na wózek, nie będzie odwrotu… Spędzi na nim całe życie, powoli gasnąc, tak jak zgaśnie radość w jego oczkach…

image

Lekarze z Aschau dali nam jednak nadzieję! Mogą zoperować oba biodra Kuby, tym samym ratując jego przyszłość! Mój synek może chodzić, może być w miarę samodzielny, jeśli tylko zdążymy na czas z operacją. Boję się, że tak się nie stanie - cena dwóch operacji bioder i hospitalizacji przeraża, przerasta nasze możliwości… Jednak musimy zrobić wszystko, by choć spróbować wykorzystać szansę na sprawność dla naszego synka. Kubuś może chodzić i tym bardziej boli świadomość, że wszystko zależy od pieniędzy… Dlatego bardzo Was prosimy - pomóżcie Kubusiowi. Bez Was na pewno nam się nie uda...



Nulka12
O mnie Nulka12

Normalny

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości