Raport Millera miał być pierwotnie przedstawiony do końca lutego br. Mija miesiąc za miesiącem, a my wciąż czekamy. Portal wPolityce.pl przypomniał wczoraj słowa Donalda Tuska wypowiedziane 2 czerwca: "Kiedy otrzymam raport od komisji, natychmiast poinformuję o tym opinię publiczną. Bez zbędnej zwłoki - należy to do moich obowiązków - przeczytam raport i nie będę tam proponował ani wprowadzał żadnych zmian".
Szef rządu otrzymał raport 28 czerwca, którego jednak nie publikuje. Co się dzieje? - Problemy z tłumaczeniem na język angielski i rosyjski są dalece niewiarygodne. Również zapewnienia, że premier nie zmieni w raporcie nawet przecinka, nie wykluczają takiej możliwości. Otóż nie ma jednej, końcowej i oficjalnej wersji raportu, podpisanej przez wszystkich członków komisji.
Autor artykułu w portalu wPolityce.pl przypuszcza na podstawie licznych informacji, że wokół raportu mogą trwać polityczne targi, w których biorą udział Donald Tusk oraz ministrowie: Jerzy Miller, Bogdan Klich i Tomasz Arabski (Radosław Sikorski nie jest wymieniony).
Czy raport komisji polskiej wniesie nowe elementy nieujęte w "Białej księdze" zespołu Antoniego Macierewicza? - Raczej nie. Pamiętajmy, że główne dowody pozwalające orzec, co naprawdę stało się na lotnisku Siewiernyj pod Smoleńskiem, są ciągle w Rosji:
--- wrak samolotu, którego najważniejszy pod względem dowodowym element, kokpit, "wyparował"; gdzie jest, nie wiadomo;
--- telefon satelitarny prezydenta;
--- broń, amunicja i kamizelki kuloodporne funkcjonariuszy BOR, którzy lecieli samolotem 10 kwietnia ub.r.
Co pewien czas informują nas członkowie rządu i prokuratorzy, że już w określonym dniu Rosjanie oddadzą tę czy inną własność państwa polskiego, a potem mija termin i ... cisza. Trwa to już ponad 15 miesięcy. Rosjanie grają na zwłokę i zmęczenie ludzi. Odnosi się wrażenie, że w tej grze uczestniczy też wielu wysoko postawionych urzędników organów rządowych i śledczych. Zwłoka z opublikowaniem raportu Millera wydaje się tylko elementem tej gry.
Inne tematy w dziale Polityka