Zygmunt Białas Zygmunt Białas
4039
BLOG

O Polsce ta notka. I o Polakach - 25.07.2017.

Zygmunt Białas Zygmunt Białas Społeczeństwo Obserwuj notkę 5

Jak to się dzieje, że łatwiej w Polsce spędzić na ulice tysiące obywateli, oburzonych na skrobanki, popierających entuzjastycznie Komitet Obrony Demokracji (co to w ogóle znaczy?), Święto Niepodległości(?), miesięcznice Tajemnicy Smoleńskiej, obronę niesprawiedliwości niż stanąć pod więzieniem i domagać się wypuszczenia dr. Mateusza Piskorskiego.

Mamy przekopaną historię – pisze pani Tiamat. - I mamy XIX-wieczne pojęcie o patriotyzmie, bohaterstwie, umieraniu za ojczyznę. Szkoda, że zapomnieli nas nauczyć, jak żyć dla ojczyzny. A ojczyzna to dom i rodzina, dom i rodzina naszego sąsiada, i harmonia otoczenia. I radość przekazywania wiedzy młodym pokoleniom. Szacunek dla starszych, poszanowanie przodków… tradycji…

Znaleziony obraz

Edward Benesz

Po Traktacie Wersalskim i uzyskaniu niepodległości przez Czechoslowację, wybrali sobie Czesi Benesza, który wprowadził zasadę ‚pracy małej’ – dobrosąsiedzkiej. Czesi mieli sobie nawzajem pomagać, wspolnie pracować, a przede wszystkim Czech mial szanowac Czecha. Koniec. kropka.

W Polsce wybraliśmy inżyniera Narutowicza. Wybudował w Szwajcarii hydroelektrownię – chciał i w Polsce. Trzeba było go szybko ubić.
Za to mieliśmy ‚Ziuka’ i zamach stanu, i Witosa w Berezie Kartuskiej.
Znalazł Witos potem schronienie w Czechach. A my dobraliśmy się potem i do Czechoslowacji. Piłsudski, kasztanka i ułani – to był wzór polskiej racji stanu i patriotyzmu. Hajda na Kowno.

Nasza edukacja zrobiła z nas historycznego kopciuszka, który śni o potędze i królewiczu na białym koniu, i że zbawią nas surmy zbrojne, i krew będziemy przelewać: naszą, waszą, cudzą. Nasza wielka historia jest pełna snów o potędze. I tylko bohaterów narodowych i międzynarodowych mamy niedostatek. Łatwo wtedy karmić się surogatem. Natura horror vacui. Natura boi się próżni.

Znalezione obrazy dla zapytania amerikanischer cowboy - fotos

Amerykański kowboj  to ani patriota, ani bohater. To taki Don Kichot na prerii, który walczy z abstrakcją; sprawiedliwość, prawo, dobro i zło w pojęciu Kalego. Przecież prawdziwy kowboj to złodziej bydła. I zgadzam się, że nasz etos historyczny to te wszystkie króle elekcyjne, przeważnie cudze, zbawca – Napoleon, Rydz Śmigły, Giedroyć, ‚Kultura Paryska’, rząd londyński, Radio Wolna Europa… a teraz od lat Ameryka… Ameryka…

Reagan przecież był naszym zbawcą, mimo że nałożył na nas sankcje. Papiez ‚polski’był orędziem wiary narodu polskiego. Miał nas bronić Wersal, Watykan, Wieden i… Churchill. Zakochani we Francji lizaliśmy im przed wojną zadek, bo nam się wydawało, że to symbol kulturalnej nirwany. I Francuzi tak ładnie mówią po francusku!

I w czasach PRL-u szmuglowała nam oczywiście Wolna Europa takich pacykarzy jak Picasso i grafomanów jak Hemingway. Przecież nie wypadało ‚nie rozumiec’, na czym polega piękno ochlapanych ścian. Bardziej abstrakcja niz malarstwo. Naszych malarzy nikt specjalnie nie szanował. Poszli w zapomnienie.

Oczy mi się otworzyły w National Gallery w Londynie. Mój Boże, przeciez nasze, polskie wystawy naprawdę wartościowych eksponatów to były rzeczywiście kopciuszki w tiulach. Dlaczego? - Bo na wystawę czy do Muzeum Czartoryskich trzeba było już przyjść z ‚gotową’ albo udawaną wiedzą. Przeważnie tej wiedzy nie było, więc wszyscy potakiwali ‚jakie to dobre’ i udawali mędrców i koneserów.

Odbioru malarstwa i w ogóle sztuki należy uczyć od podstaw; po sztubacku, od dziecka, tak jak to robią w Anglii czy w Rzymie. Ale i we Florencji, w slynnym Ufficio, każdy obraz jest opisany i ‚podpowiedziany’, na co trzeba zwrócić uwagę i jak rozpoznać styl. I dlaczego styl w malarstwie jest taki ważny. Szalenie pomaga historia każdego dzieła. Przecież odbioru sztuki też trzeba się nauczyć.

Wszędzie we Włoszech spotyka się szkolne wycieczki w galeriach i na wystawach. Pani nauczycielka robi za zawodowego przewodnika. I robi to znakomicie. Ze zdumieniem słuchałam, z jakimi detalami opowiada dzieciom o historii niemal każdego obrazu. Do auli uniwersyteckiej w Rzymie, gdzie studenci mieli koncert fortepianowy, spędzono wielu uczniów. Pani opowiadała im najpierw, czego będą słuchać i w co należy się wsłuchać. Ze zdumieniem dowiedziałam się, że nie są to dzieci ze szkoly muzycznej, tylko zwykłej podstawowej.

Znalezione obrazy dla zapytania chełmoński obrazy

Józef Chełmoński: Sielanka

My nie mamy takiego nabożeństwa do naszej kultury. Przeciętny Polak nie odróżni Chełmońskiego od Wyczółkowskiego, a Fałata od Styki. Moi koledzy z ASP w Krakowie dorabiali sobie na podrabianiu ikon, które sprzedawali na Ukrainie. A przeciez przy Bramie Floriańskiej były prawdziwe perełki – prace polskich studentów ASP. Na tych polskich obrazach słabo sie zarabiało. Ale podrobione ikony…! – cymes. Trzeba było tylko znać tajemnicę moczenia kory w wodzie i techniki osuszania i ‚popękania’, by wyglądaly baaardzo staro…

Mamy też kłopot z polską literaturą. Forsowano najbardziej pozytywizm i szał romantyzmu. No i pech. Zamknęli Ossolineum. Próbowałam zamówić Słowackiego ‚Poematy arabskie’ – kiedyś wydawało to Ossolineum. Ale teraz ‚arabskie poematy’ to anatema. Nazwa się nie podoba. Nieporawne politycznie. Wznowień nie ma.

Tymczasem wyczytuję głupoty po blogach, że Mickiewicz to frankista, Słowacki – pedal, Tuwim – żyd, Mrożek tez ‚korzenny’. Kraszewskiego nie wypada czytać, bo nie lubił żydów, a o Wincentym Polu to już słuch zaginął. O Jasienicy nasłuchałam się od różnych ‚mądrzejszych od siebie’ i mogę się tylko dziwić, że takie kanalie korzenne ośmieliły się w ogóle pisać po polsku. Na polskich festiwalach nie wypada już śpiewać po polsku, bo ‚Angllik może nie zrozumieć’.

Znalezione obrazy dla zapytania amerykańska armia w polsce

Amerykańska armia w Polsce

Teraz wrócili do Polski ‚zbawcy’ Niemcy na czołgach z demobilu i amerykańska armia ma nas wybawić od zagrożenia, którego Don Kichot by się nie powstydził. Już Konrad Mazowiecki nas nauczył, jak dobrze jest czekać na zbawienie z zewnątrz. Nasze awantury z Krzyżakami to osobny rozdział i nie chce już więcej drażnic nikogo przypominaniem, że polscy chłopi uciekali do Krzyzaków, bo im było lepiej u obcych. Najbardziej zdumiewa, że polska literatura najlepiej się czuła… w zaborze rosyjskim. Znacznie lepiej niż w austriackiej Galicji. No a w Prusach byly… rugi.

Mnie zastanawia, że poprawność polityczna w Polsce zabrania krytykować polskie… warcholstwo. Bo to, co w Sejmie, na ulicach polskich miast i po blogach, to nie warcholstwo. To żydostwo. Polaków tam nie ma. Bo nigdzie już nie ma prawdziwych Polaków, bo wyjechali za granicę, a w Polsce zostali sami żydzi, a tych nie wolno krytykować,by… Polaków nie obrazić.

Zastanawiam się, jak to się dzieje, że łatwiej w Polsce spędzić na ulice tysiące obywateli, oburzonych na skrobanki, popierających entuzjastycznie Komitet Obrony Demokracji (co to w ogóle znaczy?), Święto Niepodległości(?), miesięcznice Tajemnicy Smoleńskiej, obronę niesprawiedliwości niż stanąć pod więzieniem i domagać się wypuszczenia dr. Mateusza Piskorskiego. Nikt jeszcze nie upomniał się o Ossolineum. Co się stało ze zbiorami?

Temat naszego warcholstwa nie jest nowy. O ile teraz można zwalać wszystko na żydów, to jaki mieliśmy powód, gdy opuszczał nas ze wstrętem Henryk Walezy, zaledwie po 118 dniach panowania. Mial dość Polski, co poetycko wyraził Desportes:

Adieux Pologne, adieux plaines désertes
Toujours de neige et et de glaces couvertes…
Barbare peuple , arrogant et volage
Vaunter, causeur, n’ayant rien que language
Pour tout plaisir se joue avec un verre
Ronfle a la table et s’endort sur la terre.

Jakoś to było tak po polsku:

Żegnaj Polsko, żegnajcie opuszczone równiny, 
wiecznie pokryte śniegiem.
I wy barbarzyńcy, dzikusy, aroganci i złodzieje,
pyszałkowaci i gadatliwi… 
których jedyną rozrywką jest lampka wina.
Chrapiecie przy stole i zasypiacie na podlodze…

Nie będę dalej tłumaczyć, bo cały czas to samo i jeszcze gorzej. A w 1655 roku pisano o polskiej złotej wolności:

Nierządem Polska stoi – nieźle ktoś powiedział,
lecz drugi odpowiedział, że nierządem zginie.
Pan Bóg nas ma za błaznów. I to prawdy blisko,
że między ludźmi Polak jest Boże igrzysko.

Teraz Cejrowski nam opowiada, jak to Trump zakochał się w Polsce, a rzeczniczka Trumpa ma do Polski duże pretensje, że nie znamy demokracji i mamy podporządkować się tej amerykanskiej. Żołnierze amerykańscy naśmiewali się z polskich żołnierzy, że nie umieją walczyć [prawdę mówiąc, Amerykanie tym bardziej nie umieją].

Lloyd George nas tak kochal, iż ostrzegał Anglię i świat, że ‚dać Polakom Śląsk to tak, jak małpie zegarek’. Jakoś ciągle tak kochamy ‚zagranicznych’, a boimy się zakochać… w sobie.

Może dlatego, że nie ma już Polaków.
Są Europejczycy.

A przecież mieliśmy kiedyś i Judymów, i siłaczki.
Nie mieliśmy Benesza.

Napisała: Tiamat

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo