Przewodniczący PO Borys Budka podczas konferencji prasowej w Sejmie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik
Przewodniczący PO Borys Budka podczas konferencji prasowej w Sejmie, fot. PAP/Wojciech Olkuśnik

Protesty wyborcze - PO składa wniosek do SN o stwierdzenie nieważności wyborów

Redakcja Redakcja Wybory Obserwuj temat Obserwuj notkę 160

- Wybory prezydenckie nie były równe ani uczciwe, nie spełniały standardów demokratycznych - uważa przewodniczący PO Borys Budka. Zapowiedział złożenie wniosku do Sądu Najwyższego o unieważnienie wyborów. Dziś ostatni dzień, kiedy można składać protest wyborczy.

- Jeżeli Sąd Najwyższy uzna, a naszym zdaniem są ku temu podstawy, że wpływ na wynik wyborczy był na tyle duży, że zaważyło to na rozstrzygnięciu wyborczym, to konsekwencją jest orzeczenie o nieważności wyborów - przekonywał szef PO.

Podkreślał, że "polskie prawo przewiduje, że każdy ma prawo złożyć protest wyborczy", natomiast w tym przypadku nieprawidłowości "systemowo powodowały nieuczciwość wyborów". - Nie ma prawnej możliwości, by protest składał komitet, zgodnie z polskim prawem każdy wyborca ma prawo złożyć protest wyborczy, natomiast my profesjonalnie pomagamy wszystkim tym, którzy chcą protesty złożyć. Zgłosiło się do nas kilka tysięcy osób, pokazując nieprawidłowości - wyjaśniał lider PO.

Rzecznik PO Jan Grabiec powiedział, że protest do SN jako osoba fizyczna złoży pełnomocnik komitetu wyborczego Grzegorz Wójtowicz.

- (We wniosku) opisujemy cały proces nieprawidłowości wyborczych, zaangażowania Skarbu Państwa, zaangażowanie podmiotów publicznych, zaangażowania urzędów państwowych, naszym zdaniem ta skala nieprawidłowości była na tyle duża, że Sąd Najwyższy powinien rozważyć unieważnienie wyborów - mówił Budka.

Przyznał, że Sąd Najwyższy może uznać protesty za zasadne, ale np. uznać, że nieprawidłowości nie miały wpływu na wynik wyborów, może protesty oddalić, wreszcie może unieważnić wybory uznając, że nieprawidłowości miały na nie wpływ.

Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, stwierdził nawet na antenie radia TOK FM, że "są przesłanki do unieważnienia wyborów". Według byłego prezesa TK to właśnie brak zgodności z konstytucją terminów głosowania z 12 maja i 28 czerwca może być powodem do unieważnienia wyborów. Jego zdaniem nowe wybory należało rozpisać po 6 sierpnia, czyli po upływie dotychczasowej kadencji Andrzeja Dudy, na podstawie przepisów o opróżnieniu urzędu prezydenta

Także były prezydent Lech Wałęsa apelował, aby ponownie przeliczyć głosy.

"W związku z ogromną ilością zgłaszanych nieprawidłowości podczas głosowania w wyborach prezydenckich, głosy oddane na kandydatów powinny być ponownie przeliczone wspólnie przez Państwową Komisję Wyborczą, przedstawicieli obu sztabów wyborczych oraz niezależnych obserwatoriów Unii Europejskiej" – napisał na Facebooku.


W ocenie Budki te wybory nie były ani równe, ani uczciwe, ani też nie spełniały standardów demokratycznych. - Moim zdaniem ukradziono Polakom prawdziwe wybory, które do tej pory były – powiedział i dodał: "Żądamy stwierdzenia nieważności tych wyborów”.

Według Budki prezydent Duda wygrał wybory „na dopingu”, a PiS w kampanię zaangażował cały aparat państwowy. - Jeżeli my nie będziemy głośno pokazywać nieprawidłowości, to następne wybory będą podwójnie skręcone – oświadczył.

- Jesteśmy przygotowani do przedterminowych wyborów, do powtórzonych wyborów, natomiast nie mam wiary w to, że SN takie orzeczenie wyda, bo wiem, co tam się dzieje od strony takiej wewnętrznej i wiem doskonale, że nie bez przyczyny tak konstruowano SN przez ostatnie lata, żeby w tych chwilach próby jednak zadziałał tak, jak chce ta władza - powiedział. Zaznaczył, że nie chciałby jednak wyciągać przedwczesnych wniosków.

Wcześniej sztab kandydata KO Rafała Trzaskowskiego zapowiadał, że będzie składał protesty wyborcze, ale sztabowcy nie liczą na zmianę wyniku. - Ponad pół miliona głosów jest nie do odrobienia - mówił jeden ze współpracowników kandydata KO.

PKW podała oficjalne wyniki wyborów w poniedziałek wieczorem. Prezydent Andrzej Duda uzyskał 51,03 proc. głosów - zagłosowało na niego 10 mln 440 tys. 648 wyborców; kandydat KO Rafał Trzaskowski osiągnął wynik 48,97 proc. - zagłosowały na niego 10 mln 18 tys. 263 osoby. Frekwencja wyborcza w II turze głosowania wyniosła 68,18 proc

Zgodnie z przepisami, na podstawie których tegoroczne wybory prezydenckie zostały przeprowadzone, protest przeciwko wyborowi prezydenta wnosi się na piśmie do Sądu Najwyższego nie później niż w ciągu 3 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez Państwową Komisję Wyborczą.

Oznacza to, że czwartek jest ostatnim dniem, w którym można złożyć protest. Do południa w czwartek do Sądu Najwyższego wpłynęły 164 protesty , ponad połowa z tych protestów została skierowana do SN z zagranicy.

W rozpatrywaniu protestów wyborczych nie będzie brała udziału prezes Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN Joanna Lemańska. Media donosiły o znajomości Lemańskiej z prezydentem Andrzejem Dudą: przez szereg lat pracować w katedrze prawa administracyjnego na Uniwersytecie Jagiellońskim, i mieli spotykać się też prywatnie.

Po rozpoznaniu protestów wyborczych i na podstawie sprawozdania z wyborów PKW, Sąd Najwyższy w składzie całej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych rozstrzyga o ważności wyboru prezydenta. Ma na to 21 dni od dnia podania wyniku wyborów do publicznej wiadomości przez PKW, czyli do 3 sierpnia. Jeśli SN nie rozpatrzy protestów na czas, to trzeba będzie powtórzyć wybory prezydenckie.

Sąd Najwyższy może wydać postanowienie: uznające zarzuty protestu za bezzasadne albo uznające zarzuty protestu za zasadne, lecz nie mające wpływu na wynik wyborów, albo uznające zarzuty protestu za zasadne i stwierdzające, że popełnione przeciwko wyborom przestępstwo lub naruszenie przepisów Kodeksu wyborczego miały wpływ na wynik wyborów. W takim przypadku może wybory unieważnić.

ja

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka