Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak na sali Senatu, fot.
Rzecznik Praw Dziecka Mikołaj Pawlak na sali Senatu, fot.

Koalicja Obywatelska chce odwołać Rzecznika Praw Dziecka

Redakcja Redakcja Rząd Obserwuj temat Obserwuj notkę 80

Koalicja Obywatelska chce odwołania Mikołaja Pawlaka z funkcji Rzecznika Praw Dziecka. Posłowie KO zarzucają Pawlakowi, że w swej pracy kieruje się fundamentalizmem, a jego wypowiedzi naruszają godność dzieci. Chodzi między innymi o jego wypowiedzi nt. edukatorów seksualnych czy o "tabletkach na zmianę płci".

- Koalicja Obywatelska składa dzisiaj wniosek o odwołanie Rzecznika Praw Dziecka, ponieważ sprzeniewierzył się on ślubowaniu, które złożył w momencie, w którym tym rzecznikiem został - powiedziała Katarzyna Lubnauer.

Jak dodała, RPD powinien zajmować się "realnymi problemami dzieci", m.in. walką z biedą i wykluczeniem, rosnącą liczbą samobójstw wśród najmłodszych, zapaścią psychiatrii dziecięcej czy dostępem do dopalaczy. - Powinien się zająć kwestią prześladowania dzieci ze względu między innymi na orientację seksualną, powinien się zająć tym, czy dzieci nie przebywają w domach dziecka, czy można w jakikolwiek sposób im pomóc, żeby przebywały w rodzinach zastępczych, a nie w placówkach opiekuńczych - wskazała Lubnauer.

Zarzuciła też Mikołajowi Pawlakowi, że swymi wypowiedziami (dotyczącymi np. klapsów, ideologii LGBT czy niedawną o edukatorach seksualnych) "godzi w prawa i bezpieczeństwo dzieci". W jej ocenie, Rzecznik w swym postępowaniu nie kieruje się wiedzą i nauką, a fundamentalizmem.

Dziś w Senacie Mikołaj Pawlak przedstawił na forum izby informację o działalności Biura Rzecznika Praw Dziecka w roku 2019 wraz z uwagami o stanie przestrzegania praw dziecka.

Pawlak mówił, że "przy wykonywaniu swoich uprawnień kieruje się dobrem dziecka i bierze pod uwagę, że naturalnym środowiskiem i miejscem jego rozwoju jest rodzina". - Dzieckiem jest każda osoba, istota ludzka od poczęcia do osiemnastego roku życia. Ten aspekt, jakże podstawowy i istotny, niestety budzi ciągle wątpliwości, a przypominanie o podstawowym prawie człowieka budzi ataki – powiedział Pawlak.

Kontynuował, że jako rzecznik ma m.in. "stać na straży prawa dziecka do życia i zdrowia; do wychowania w rodzinie; do godziwych warunków socjalnych i bytowych oraz prawa do nauki". - Jako rzecznik podejmuję działania zmierzające do ochrony dzieci przed przemocą, okrucieństwem, deprawacją, demoralizacją, wyzyskiem, zaniedbaniem i każdym innym złym traktowaniem – dodał.

RPD zwrócił uwagę w trakcie swego wystąpienia w Senacie, że najtrudniejsze sprawy dotyczące dzieci toczą się przed sądami, a system prawa polskiego nie przewiduje odrębnego pełnomocnika. Dlatego adwokatem chroniącym praw dzieci ma być ich rzecznik. Dodał, że w ubiegłym roku bardzo często brał udział osobiście w rozprawach dotyczących dzieci. - Tych najtrudniejszych, nie mówię medialnych, bo często starałem się, by media o sprawach nie wiedziały dla spokoju tej sprawy – mówił.

Zauważył dalej, że aktywność rzecznika wspiera i pomaga w tempie rozpatrywania spraw dzieci.

Pawlak wymieniał wiele obszarów działalności rzecznika. Mówił m.in. dziecięcym telefonie zaufania. Wyjaśniał, że za jego pośrednictwem można skontaktować się z interdyscyplinarnym zespołem, często anonimowych pracowników jego biura: prawników, psychologów, pedagogów. "Pozwalają oni się wygadać", reagują w kryzysowych, trudnych sytuacjach, nawet w przypadkach prób samobójczych. Najczęstszymi tematami, z którymi dzwonią dzieci i młodzież, są te dotyczące warunków socjalnych, nauki, ochrony przed przemocą i wychowaniem w rodzinie.

Dużym obszarem działalności rzecznika, na który wskazał Pawlak, jest również działalność dotycząca edukacji i wychowania dzieci – zespół ds. edukacji i wychowania. W 2019 r. nowych spraw było 2 115 i odnosiły się one do funkcjonowania szkół, przedszkoli i innych placówek edukacyjnych. Przypomniał, że w ostatnich latach rzecznik może czynnie brać udział w każdym postępowaniu dyscyplinarnym dotyczącym nauczyciela, pedagoga.

RPD przeprowadzał również kontrole dotyczące przestrzegania praw dziecka w systemie edukacji. Zajmował się również kwestiami socjalnymi (bytowymi dzieci) i administracyjnymi – ochroną zdrowia, bezpieczeństwa, warunkami mieszkalnymi i świadczeniami – najczęściej 500 plus.

Oprócz spraw krajowych – jak wskazał – zajmuje się także kwestiami o wymiarze międzynarodowym, w którym uczestniczą dzieci cudzoziemców lub polskie, które mieszkają za granicą. - Dochodzi najczęściej do sporów rodzinnych na tle międzynarodowym, które wymagają współpracy z służbami dyplomatycznymi, a niejednokrotnie z rzecznikami praw dziecka w innych krajach – kontynuował. Niejednokrotnie też – akcentował – pracownicy RPD pomagają uzyskać czy to obywatelstwo czy karty stałego pobytu rodzinom. Często te sytuacje dotyczą dużych rodzin, które przebywają w Polsce wiele lat.

Jako jedno z działań wymienił swoją pracę w Ministerstwie Sprawiedliwości przy tzw. ustawie antyprzemocowej, która wprowadziła możliwość natychmiastowej ochrony rodziny przed sprawcą przemocy domowej.

Z kolei jako istotny element, wymagający naprawy, wskazał kwestię usprawnienia sądów rodzinnych, a "już szczególnie wprowadzenia tzw. alimentów natychmiastowych czy rodzinnych postępowań mediacyjnych, informacyjnych. Odnoszę się do tych dziesiątek tysięcy, setek tysięcy spraw rodzinnych przed sądami – powiedział rzecznik.

- Miejmy świadomość, że każda taka sprawa dotyczy dziecka. Każde dziecko wie o tej sprawie w sądzie. Każde dziecko widzi spór rodziców czy opiekunów i niestety w takim duchu jest wychowywane i kształtowane – mówił Pawlak. Jak zaznaczał, "im mniej będzie sporów sądowych, im bardziej mediacyjnie, koncyliacyjnie będą one rozstrzygane, tym lepiej dla dobra dziecka". Zaznaczył jednocześnie, ze nie ma definicji prawnej dobra dziecka. - To najważniejsze pojęcie z praw dziecka nie jest skodyfikowane – mówił w Senacie.

Jolanta Hibner i Krzysztof Brejza (KO) zapytali o wywiad Pawlaka w TVN24 z 1 września, w którym powiedział, że edukatorzy seksualni "wychwytują dziecko rozchwiane, zaniedbane, którym dają jakieś środki farmakologiczne, żeby zmieniać jego płeć bez wiedzy i zgody rodziców i lekarzy".

Senatorowie chcieli wiedzieć, jakie są to środki, ile było takich przypadków, czy zgłaszali się rodzice dzieci, których płeć została zmieniona, kto te tabletki dokładnie dystrybuował, a także czy to prawda, że Pawlak złożył do prokuratury zawiadomienie w tej sprawie dopiero po wywiadzie.

Rzecznik zwrócił uwagę, że pytania odnoszą się do tego roku, a nie 2019, którego dotyczy jego piątkowe sprawozdanie z działalności. Wyjaśnił, że chodzi o środki farmakologiczne będące syntetycznym odpowiednikiem estradiolu, "czyli hormonu, który działa za pośrednictwem swoistych receptorów na narządy płciowe, gruczoł sutkowy, podwzgórze, przysadkę, warunkując drugo– i trzeciorzędne cechy płciowe".

- Nie będę wymieniał nazwy tych środków. Zawiadomienie do prokuratury zostało złożone, co więcej, na tyle poparte dowodami, że prokuratura wszczęła śledztwo, nie tylko z mojego zawiadomienia, bo także inne osoby zgłosiły proceder nielegalnego obrotu środkami farmakologicznymi, także w odniesieniu do dzieci. Nie tylko to postępowanie jest wszczęte, prowadzone, ale – można powiedzieć – jest rozwojowe – poinformował.

Dodał, że jego wystąpienie do kilku samorządów, "do jednego szczególnie", jest również na podstawie zgłoszenia rodzica. - Także jest to konkretny przypadek sytuacji konkretnego dziecka – wyjaśnił. Doprecyzował, że nigdy nie mówił, że do procederu dystrybuowania dzieciom tabletek dochodziło w szkołach.

- To, czy dotyczy to transaktywistów, edukatorów, gdzie, w jakim miejscu, z jakich serwerów korzystali, z jakich komunikatorów, w jaki sposób pakowali dzieciom do plecaków te środki, bo to element nielegalnego obrotu – takie plecaki z tymi środkami widziałem – to bada prokuratura i to ona będzie wyjaśniała jako organ właściwy te okoliczności – podkreślił.

Odpowiadając na pytanie, czy to prawda, że złożył zawiadomienie do prokuratury dopiero po wywiadzie, stwierdził: "czy to było przed, czy po, nie ma żadnego znaczenia, znaczenie ma to, że jest to zawiadomienie skuteczne, uprawdopodobnione". Jak mówił, jako rzecznik każdego tygodnia w reakcji na różne problemy przystępuje do spraw sądowych czy prokuratorskich i dzieje się to po analizie akt.

- Nie robię tego pochopnie. Tak też było w tym przypadku. Było to jedno z kilku zawiadomień, które składałem w ciągu ostatnich dni – powiedział.

Zaapelował, by nie trywializować problemu. - Są takie sprawy, gdy dochodzi i do prawnej modyfikacji (płci), i medycznej, i farmakologicznej, i fizycznej. (...)Poruszyłem bardzo istotny problem. Chciałbym, żeby ten temat był rozpatrywany w aspekcie trudnych spraw młodzieży, a nie, żeby trywializowano i kpiono z tej sytuacji – zaznaczył. - Chyba wszyscy się zgodzimy, że nie chcielibyśmy, by nasze dzieci padły ofiarą nielegalnego obrotu jakimikolwiek lekami – dodał.

Brejza pytał też o współpracę z fundacją Ordo Iuris i tzw. kompromis aborcyjny – czy według RPD "zmuszanie kobiet do rodzenia dziecka z bardzo ciężkimi wadami jest właściwe i nie jest barbarzyństwem".

Pawlak wyjaśnił, że nie współpracował i nie pracuje w Ordo Iuris i że brał udział zarówno w konferencjach, w których uczestniczyli i przedstawiciele Ordo Iuris, i Fundacja Dajemy Dzieciom Siłę. Zaznaczył, że nie bada poglądów swoich współpracowników, nie wie, który z nich, w jakich fundacjach "pracuje, świadczy pomoc, udziela się społecznie".

Odnosząc się do pytania o kompromis aborcyjny, podkreślił, że "kwestie dotyczące zdrowia dziecka to są zawsze przypuszczenia".

Rzecznik przypomniał, że edukacja seksualna zatwierdzona polskim prawem jest w polskich szkołach. - To są przedmioty od ćwierć wieku zatwierdzone rozporządzeniami z formularzami, z całym programem. Wychowanie do życia w rodzinie – to, co jest zaakceptowane normą demokratyczną, to w szkołach jest – powiedział Pawlak.

Oświadczył, że on często staje w obronie dzieci i rodziców i ich próśb, razem z nimi w jednym szeregu, ponieważ "oni nie chcą, aby za ich plecami wprowadzono treści, które nie są zatwierdzone przez normę demokratyczną, przez program edukacyjny, który obowiązuje i do którego wykonywania dziesiątki tysięcy nauczycieli jest przygotowanych merytorycznie".

Zwrócił uwagę, że nie chodzi o kwestie ideologiczne, ale o kwestie prawne. - Gdyby dyr. szkoły wprowadził do placówki osobę, która nie ma uprawnień pedagogicznych – tych nauczycielskich, to miałby postępowanie dyscyplinarne. W związku z tym pytanie, czy edukatorzy takie uprawnienia mają. Jeśli mają, to bardzo proszę – w systemie demokratycznym można zmienić program nauczania i wtedy tego typu treści, które gdzieś teraz powstają, mogą być wprowadzane – wyjaśnił Pawlak.

Wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz zapytał rzecznika o działanie komisji ds. pedofilii. - Myślę, że we wrześniu zacznie on już formalnie działać i zawiadomi opinię publiczną o swoim adresie – powiedział Pawlak. W jego ocenie, jeśli uda się zbudować urząd komisji od postaw w ciągu półtora miesiąca to będzie to jej sukces.

Przypomniał, że wychowanie na mocy konstytucji przynależy w pierwszej kolejności rodzicom, zaś obowiązek edukacji spoczywa na państwie. - W przypadku konfliktu między światopoglądem rodziców a pragnieniami i wyborem dziecka, nastolatka starałem się wyjaśnić spór, uzmysłowić obu stronom ich prawa i obowiązki, ale nigdy nie nakłaniałem do takiej czy innej sprawy– wyjaśnił, podkreślając, że najważniejsze są dobre relacje między dzieckiem a rodzicami.

Mikołaj Pawlak jest rzecznikiem praw dziecka od 14 grudnia 2018 r.

ja


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka