Dziennik "Die Welt" porównuje sytuację pandemiczną w Polsce do wiosennej tragedii we Włoszech. Czytamy, że w Polsce brakuje lekarzy, pacjenci umierają w karetkach, a Niemcy byliby gotowi nam pomóc, ale Jarosław Kaczyński nie będzie skłonny zwrócić się z oficjalną prośbą.
Rząd obawia się powtórki ze scenariusza włoskiego z wiosny 2020 roku. Do widoku ciężarówek w Bergamo, które wywoziły ciała zmarłych i 1000 zgonów na dobę wciąż w naszym kraju daleko. Obecnie w Polsce każdego dnia umiera średnio kilkadziesiąt osób zakażonych na COVID-19, ale nie wiadomo, jak potoczy się kryzys pandemiczny na całym świecie i czy nie nastąpi pogorszenie sytuacji.
Korespondent niemieckiego dziennika "Die Welt" Philipp Fritz uważa jednak, że druga fala koronawirusa uderzyła w Warszawę z impetem, jest źle, jak nigdy, a Polacy obawiają się powtórki z kryzysu włoskiego.
- Codziennie padają nowe negatywne rekordy zakażeń. Według lokalnej prasy po raz pierwszy już w poprzednią sobotę chory na COVID-19 miał umrzeć w karetce przed szpitalem, ponieważ nie było wolnych respiratorów. W Warszawie i innych wielkich miastach karetki stoją w długich kolejkach przed szpitalami, w których wszystkie łóżka są zajęte. Brakuje sprzętu medycznego, ale przede wszystkim personelu - analizuje publicysta.
Fritz zaznajomił się z relacjami medyków, którzy krytykują system ochrony zdrowia na portalach społecznościowych. - Polski system ochrony zdrowia stoi w obliczu zapaści. Na ulicach szerzy się strach, który dotąd nie był wyczuwalny podczas pandemii. Polsce grozi "scenariusz włoski", jak w czasie wczesnej fazy koronakryzysu, gdy na przykład w północnowłoskim Bergamo zabrakło miejsc w kostnicach - ocenił.
Korespondent "Die Welt" poinformował czytelników, że w Polsce nie przeprowadza się wiarygodnych testów, ponieważ ich skala jest zbyt mała. Otrzymane wyniki są jednak alarmujące, bo przeciętnie 12,9 proc. z nich wskazują na wyniki pozytywne, podczas gdy w Niemczech to 1,4 proc., a testów wykonuje się cztery razy więcej. - Eksperci sądzą, że rzeczywista liczba nowych zakażeń w Polsce jest dziesięciokrotnie wyższa - dodaje Fritz, według którego tłumaczyłoby to, dlaczego w Polsce pandemia koronawirusa przybiera na sile.
W "Die Welt" znalazły się też niekorzystne wzmianki na temat podejścia rządu Zjednoczonej Prawicy do walki z COVID-19. Fritz zaznaczył, że polskie władze były chwalone wiosną za zdecydowaną reakcję i lockdown, co pozwoliło na opanowanie epidemii. Sytuacja zmieniła się jednak - podkreśla publicysta - gdy nadszedł czas kampanii wyborczej.
- Latem przyszła kampania przed wyborami prezydenckimi. Politycy narodowo konserwatywnej partii rządzącej PiS i bliskie jej media wywołały wrażenie, że epidemia nie jest już zagrożeniem. Do urn trzeba było sprowadzić przede wszystkim starszych wyborców, którzy tradycyjnie głosują na PiS - stwierdził korespondent.
W artykule najmocniej obrywa premier Mateusz Morawiecki - "Die Welt" przytoczyło jego słowa przed wyborami prezydenckimi, że wirus nie jest już groźny i można bez obaw głosować. Czytamy o "najbardziej znanym przykładzie bagatelizowania koronawirusa przez czołowego polityka". W dzienniku znalazły się też negatywne wzmianki o wypowiedziach Stanisława Karczewskiego i braku - w opinii Fritza - reakcji ze strony Andrzeja Dudy i "najpotężniejszego człowieka w kraju" Jarosława Kaczyńskiego.
Zdaniem autora, Polska straciła czas latem na polityczne układanki i krytykę środowiska LGBT, zamiast zająć się służbą zdrowia. -Zamiast przygotowań do jesiennego wzrostu liczby pacjentów z COVID-19, polityczne życie w Warszawie zdominowały debaty na temat rekonstrukcji rządu i rzekomej "ideologii LGBT", która zagraża Polakom. Dziś rząd próbuje nadrobić. Przywrócenie obowiązku noszenia maseczek i ograniczenie godzin otwarcia restauracji wyglądają jednak jak zabiegi kosmetyczne - analizował niemiecki publicysta.
W artykule wypowiada się prezes PAN prof. Jerzy Duszyński, który nie wykluczył pogorszenia sytuacji pandemicznej w Polsce. Wytknął też rządzącym, że naukowcy pod jego kierownictwem przygotowali specjalny poradnik ws. przeciwdziałania koronawirusowi, ale nikt ich nie słucha. Ekspert wyraził też ubolewanie nad sposobem, w jaki traktują go politycy w parlamencie - ma wystąpić w Senacie, ale żaden z ministrów nie chciał dotąd z nim rozmawiać. Duszyński nie wie też, na podstawie jakiej strategii rząd działa.
Czy Niemcy mogłyby wysłać misję medyczną do Polski tak, jak Warszawa pomogła wiosną włoskim lekarzom? Prof. Duszyński w "Die Welt" oświadczył, że jest zwolennikiem takiego rozwiązania. Przypomniał, że Niemcy uczestniczyli aktywnie na froncie wojny z koronawirusem we Włoszech i we Francji. "Die Welt" podsumowuje, że Kaczyński nie jest skłonny poprosić rząd Angeli Merkel o pomoc.
- Biorąc pod uwagę nieprzyjazny wobec Niemiec ton, trudno wyobrazić sobie, by PiS poprosił Berlin o pomoc. Ale w obliczu dramatycznej sytuacji w Polsce nie można już tego wykluczyć - konstatuje Fritz.
Koronawirus w Niemczech
Sytuacja pandemiczna w Niemczech nie wygląda jednak lepiej niż w Polsce. W ciągu ostatniej doby wykryto 6868 nowych przypadków zakażeń, a zmarło 48 osób. U naszych zachodnich sąsiadów liczba zachorowań na COVID-19 rośnie lawinowo - do tego stopnia, że Angela Merkel zapowiedziała wprowadzenie obostrzeń i poprosiła rodaków, by nie opuszczali domów oraz ograniczyli kontakty społeczne.
Całkowity lockdown został wprowadzony od wtorku w powiecie Berchtesgadener Land w Bawarii, gdzie mieszkańcy mają zakaz wychodzenia z mieszkań bez ważnej przyczyny przez dwa tygodnie. W Niemczech od wybuchu pandemii koronawirusa zakaziło sie obejmuje 373 167 osób. Z powodu COVID-19 i chorób współistniejących zmarło dotąd 9836 pacjentów.
GW
