YouTube/ Campus Polska Przyszłości
YouTube/ Campus Polska Przyszłości

Jak było na "koloniach Trzaskowskiego"? Pięć rzeczy, które mnie zaskoczyły

Redakcja Redakcja Campus Polska Przyszłości Obserwuj temat Obserwuj notkę 95
Na Campus Polska Przyszłości pojechałam ze sceptycznym nastawieniem. Nie do końca wiedziałam, co mnie czeka i co tak naprawdę zastanę w Olsztynie. Te kilka dni, podczas których miałam możliwość rozmowy z uczestnikami i słuchania debat pozwoliły mi wyrobić sobie zdanie na temat całego wydarzenia. Jak było na "koloniach Trzaskowskiego"?

Campus Polska Przyszłości dla wybranych

Kiedy dowiedziałam się, że otrzymałam akredytację na Campus Polska Przyszłości, rekrutacja uczestników na to wydarzenie była już dawno zakończona. Spośród czterech tysięcy osób został wyłoniony tysiąc, który ostatecznie znalazł się na liście uczestników tzw. "kolonii Trzaskowskiego".

Były to osoby w wieku 18-35 lat, które w zgłoszeniach musiały coś o sobie napisać - czym się interesują, kim są i co chciałyby zmienić w kraju. Na tej podstawie została wyłoniona grupa tych, którzy mogli pojechać do Olsztyna.

Udział w wydarzeniu był całkowicie darmowy - organizator pokrył koszty zakwaterowania i jedzenia (młodzież mieszkała w domkach akademickich i żywiła się na pobliskiej stołówce). Uczestnicy musieli zapłacić tylko za przejazd. Dzięki temu wydarzenie nie było skierowane wyłącznie dla zamożnej młodzieży, w Olsztynie znalazły się również osoby o niższym statusie materialnym.

Kiedy dowiedziałam się, że mam jechać na Campus, szybko sprawdziłam, czy na Facebooku nie zostało utworzone wydarzenie zrzeszające wszystkich uczestników. Ku mojemu zaskoczeniu - nie było. Znalazłam jedynie facebookową grupę, która liczyła wówczas ok. tysiąca uczestników. Aby do niej dołączyć należało podać adres mailowy, z którego wysłano zgłoszenie. Moja prośba o dołączenie nie została zaakceptowana - najprawdopodobniej dlatego, że nie jechałam na wydarzenie w roli uczestnika, ale służbowo.

Tym, co przykuło moją uwagę był regulamin grupy składający się z siedmiu punktów. Warto je przytoczyć, ponieważ miały one chyba oddawać zamysł całego wydarzenia.

  1. Szacunek (Traktujemy się z szacunkiem - w dyskusjach nie obrażamy nikogo i nie wyśmiewamy i nie dyskryminujemy).
  2. Zakaz nękania i propagowania nienawiści (Upewnij się, że wszyscy czują się bezpiecznie. Jakiekolwiek nękanie jest niedozwolone. Znieważające komentarze dotyczące rasy, religii, kultury, orientacji seksualnej, płci lub tożsamości nie będą tolerowane).
  3. Porządek (Dyskusję podzielimy na tematy dodając odpowiednie hasztagi tak, aby łatwo było nam wszystkim odnaleźć się w gąszczu postów [...]).
  4. Rozmowa (Jeśli macie jakiś problem, wątpliwość lub cokolwiek Was martwi - pytajcie! Jeśliśmy tu po to, aby wspólnie rozwiązywać problemy).
  5. Szanuj prywatność innych osób (Członkostwo w tej grupie wymaga wzajemnego zaufania. Autentyczne, pełne ekspresji dyskusje uatrakcyjniają grupy, ale mogą w nich być także poruszane tematy delikatne i poufne. Informacje udostępniane w tej grupie powinny w niej pozostać).
  6. Dzielimy się (Macie jakieś fajne pomysły, materiały - dajcie znać).
  7. Zakaz promocji i spamu (Daj grupie więcej, niż chcesz od niej uzyskać. Autopromocja, spam i nieistotne linki są niedozwolone).

Brzmi bardzo pięknie, ale jak było naprawdę?

Atmosfera Campusu

Uczestnicy chętnie zadawali pytania podczas różnych debat (zaskoczyło to chyba samych organizatorów, ponieważ cały czas dochodziło do opóźnień w grafiku wydarzeń). Wiedza wielu osób z zakresu prawa, polityki międzynarodowej, klimatu i w wielu innych kwestiach była często naprawdę imponująca. Nie zawsze zadawane pytania były dla uczestników łatwe. Zdarzały się osoby, które mocno krytykowały prelegentów za ich poczynania - Tuskowi dostało się za język śląski, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak został zapytany dlaczego był bierny, gdy rektor podjął decyzję o wywaleniu na bruk wykładowców Uniwersytetu Artystycznego, prezydenci miast zostali wspólnie zapytani, dlaczego nie robią nic z postępującą betonozą i patodeweloperką. Tych przykładów można wymieniać wiele, słowem słodzenia członkom opozycji nie było.

Podczas mojego pobytu starałam się rozmawiać z uczestnikami. Kilku z nich udzieliło dla mnie nawet krótkiego wywiadu.

Zobacz:  Salon24 w Olsztynie. Twarze Campusu Polska Przyszłości

Te osoby były bardzo miłe, w wielu kwestiach zaskoczyły mnie swoją wiedzą. Nie widziałam w nich nienawiści, ale chęć zmiany. W osobistych rozmowach często krytykowały opozycję za zbyt nienawistną narrację przyjmowaną, kiedy mowa o partii rządzącej. 

Tym bardziej zaskoczyło mnie, kiedy na te osoby, które będą w przyszłości tworzyć naszą polityczną rzeczywistość (lub tworzą ją w tej chwili), spadło wiele negatywnych komentarzy, czego kompletnie nie rozumiem i co mnie osobiście dosyć poruszyło, ponieważ sama przecież tych ludzi poznałam i rozmawiałam z nimi.

Zastanawiam się, jakby czuli się ci komentujący, gdyby podobne treści dotyczyły ich synów, córek, wnuków, uczniów, sióstr, braci (wymieniać można w nieskończoność). Ta negatywna w stosunku do nich postawa, tylko utwierdziła mnie w tym, że komuś musi bardzo zależeć na tym, by podziały między Polakami rosły. A przecież poglądy polityczne czy wizja świata nie powinny mieć wpływu na nasz stosunek do innych (pod warunkiem rzecz jasna, że ich poglądy nie nakłaniają do nienawiści lub nie są w jakiś sposób niebezpieczne społecznie). [Dalsza część artykułu na następnej stronie]

Śmiech lekiem na zło

Podczas jednego z wieczorów mogliśmy oglądać spektakl "Mayday" w wykonaniu Teatru im. Aleksandra Sewruka w Elblągu. Siedząc i marznąc (spektakl odbywał się na świeżym powietrzu w późnych godzinach wieczornych) oglądałam i śmiałam się w głos. Wówczas w jednej chwili niezwykle mocno uderzyła mnie myśl, że przecież wszyscy pod sceną śmieją się z tych samych rzeczy i mogłabym się założyć, że gdyby znaleźli się pod nią wyborcy czy nawet członkowie partii PiS,  oni również śmialiby się dokładnie z tych samych żartów (jeśli się mylę, to zapewne dlatego, że Trzaskowski do reszty wyprał resztki mojego mózgu).

Odkładając żarty na bok (chociaż w tej kwestii mogę być całkiem serio), refleksje, które zaczęły mi towarzyszyć podczas całego wydarzenia dotyczyły m.in. nienawiści właśnie - za mało zwracamy uwagę na to, co mówimy, do kogo i jakie może to przynieść konsekwencje. 

Niektórzy doszli nawet do etapu, w którym nie spotykają się z rodziną, tylko dlatego, że reprezentują inne kierunki myślowe - po co? Kiedy sympatia do polityków pobiła sympatię do członków rodziny? Walczymy bez sensu o ludzi, z którymi nigdy nie zamieniliśmy słowa, zamiast o tych, z którymi łączy nas wiele, nie tylko pokrewieństwo, ale to zostawiam już państwu do samodzielnej refleksji.

Szalone przejazdy taksówkami

We wcześniejszym artykule dotyczącym moich przemyśleń z Campusu wspomniałam, że na miejsce wydarzenia dojeżdżałam taksówką.

Zobacz: Salon24.pl na Campusie Polska Przyszłości. Impresje i przemyślenia z dnia pierwszego

W tym miejscu bardzo serdecznie chciałabym pozdrowić każdego pana (i jedną panią), z którymi miałam przyjemność jechać. Rozmowy z nimi (mimo że krótkie) były niezwykle ciekawe. W ten sposób dowiedziałam się m.in., że w Olsztynie obowiązuje prohibicja - w całym mieście po 22:00 nie kupimy w zwykłym sklepie alkoholu. Napoje wyskokowe można nabyć jedynie w barach lub... sklepach monopolowych działających jako bary (które zapełniają kieszenie odpowiednich osób).

Inny pan zdradził mi, że od kilku lat nie chodzi do kościoła - powód? Na mszy ksiądz kazał wiernym modlić się za partię PiS i pana Jarosława Kaczyńskiego.

Bardzo często padały stwierdzenia, że w Olsztynie nie ma pracy - całe miasto stoi turystyką, a poza sezonem pracę znaleźć trudno. Nie przeszkadza to jednak, by rynek mieszkaniowy działał prężnie. Jakim cudem? Otóż mieszkania w Olsztynie stały się niezwykle atrakcyjne dla "sztolicy", jak mówili moi kompani podróży (za, co wcale się nie obrażałam).

Mowa była także o rozdawnictwie, które stwarza nierówne szanse podczas wyborów, o przedsiębiorcach, mediach publicznych czy poziomie debaty w polskiej polityce.

Tym, co jednak spajało wszystkie te rozmowy w jedno, była chęć zmiany. Każdy z kierowców wyraził szczerą nadzieję, że to właśnie młodym uda się cokolwiek w Polsce zmienić (trzeba przyjrzeć się kryteriom rekrutacji taksówkarzy w tej właśnie korporacji, wygląda na to, że ważnym elementem rozmowy kwalifikacyjnej są poglądy kandydata).

Problemy z matematyką

W tytule pisałam o pięciu rzeczach, a wymieniłam tylko cztery. Proszę mi wybaczyć, ale z matematyki nigdy najlepsza nie byłam (choć pisanie, jak widać, wcale nie idzie mi lepiej). Podsumowując, Campus Trzaskowskiego oceniam jako inicjatywę pozytywną, nawet jeśli nie zgadzam się z niektórymi wypowiedziami i poglądami. Miejsce na dyskusję i debatę powinno być zawsze i najgorsze, co możemy robić, to się na nie zamykać.

Dla precyzji dodam, że tekst o rekrutacji w korporacji taksówkowej był oczywiście żartem.

Wiktoria Pękalak

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka