PAP/Albert Zawada
PAP/Albert Zawada

Awantura w Radiu Zet. Sikorski groził dziennikarce, która chciała cytować stenogramy

Redakcja Redakcja Afera podsłuchowa Obserwuj temat Obserwuj notkę 119
Kultura wymiany zdań między politykami coraz bardziej przypomina podwórko. Radosław Sikorski był Gościem Radia ZET. Beata Lubecka przypomniała europosłowi wymianę Tweetów z Beatą Kempą i odniosła się do starej rozmowy Sikorskiego z Janem Kulczykiem. Polityk zaczął grozić dziennikarce.

Politycy coraz częściej przekraczają granice słowne, sprawiając, że śledzenie politycznego teatru zdaje się przypominać bardziej obserwację podwórkowych zaczepek, niż rozmowę osób na poważnych stanowiskach. Tak też było podczas wymiany Tweetów między Radosławem Sikorskim a Beatą Kempą, od czego wszystko się zaczęło.

Herr Lord i tłusty łeb

Była szefowa Kancelarii Premiera napisała do Sikorskiego „Herr Lord” na Twitterze. Ten nie pozostał jej dłużny i odpowiedział „walnij się w zatłuszczony łeb”. 

Ta wymiana inwektyw w obydwie strony była tematem rozmowy w Radiu Zet, gdzie Sikorski był gościem Beaty Lubeckiej.

– My też mamy rodziny, uczucia i codziennie jesteśmy poddawani tego typu napaściom. Zdrada, szmalcownictwo to są zbrodnie, a nieumyte włosy nie – stwierdził Sikorski na antenie i dodał, że politycy PiS wraz z mediami publicznymi codziennie nazywają oponentów „zaprzańcami, folksdojczami lub szmalcownikami”. 

Wówczas Lubecka zapytała Sikorskiego, czy nie przesadza i czy swoimi wypowiedziami nie zaniża poziomu debaty publicznej.

– Powiedzenie o kimś per zdrajca jest znacznie gorsze, niż powiedzenie o kimś, że ma wytłuszczone włosy – stwierdził SIkorski.

Dziennikarka była jednak nieustępliwa.

– Jak pan by zareagował, gdyby ktoś zwrócił się w ten sposób do pana żony? – zapytała.

–  Pewnie byśmy to zignorowali – stwierdził Gość Radia ZET.

– Nie zagotowałby się pan? – dopytywała prowadząca.

– Ja się gotuję, gdy ktoś mówi o mnie per zdrajco. Myśli pani, że nas to nie dotyka?! – odpowiedział Radosław Sikorski. 

Jestem chłopakiem z podwórka

W dalszej części rozmowy Sikorski stwierdził, że potrafi rozmawiać na poziomie, ale czasem się zagalopuje...

– Umiem na salonach światowych, ale jestem chłopakiem z podwórka z Bydgoszczy i czasami zakasuje rękawy, no i cios zdaje się czasami nietrafiony. Zagalopowałem się i potrafię przeprosić. Jestem ciekaw, czy minister Kempa przeprosi – zastanawiał się europoseł. Podkreślił, że boli go to, jak partia rządząca traktuje opozycję i jak się do niej zwraca.

– My też mamy rodziny. Moi synowie są przekonani, że tata jest patriotą, a nagle się dowiadują, że jest Niemcem, że sprzedaje Polskę za pieniądze Niemcom – tłumaczył Gość Radia ZET.

– Potrafię się zachować i na salonie, i w okopie, i na polu bitwy, i w studiu radiowym. Czasami człowiek się zagalopuje – dodał. 

Stawiam do kąta całe środowisko dziennikarskie

W następnej części Sikorski zwrócił uwagę na dziennikarzy, którzy nie reagują, kiedy politycy przekraczają granice przyzwoitości.

– Gdy Kaczyński nazwał mnie zdrajcą dyplomatycznym, żadne z państwa nie zareagowało, bo się przyzwyczailiście, bo pisowcy robią to codziennie. To ta muzyka w tle – mówił polityk. – Stawiam do kąta całe środowisko dziennikarskie – dodał.

Europoseł stwierdził też, że dziennikarze przechodzą do porządku dziennego nad oskarżaniem opozycji przez rządzących o zdradę.

– Nas też to boli – podsumował Gość Radia ZET Radosław Sikorski. 

– Ale pan mnie straszy?

Podczas rozmowy w radiu Lubecka chciała przypomnieć Sikorskiemu inną rozmowę z jego udziałem, w której polityk również stosował wulgarne określenia wobec kobiet.


Sikorski początkowo nie wiedział, o co chodzi dziennikarce, dlatego ta mu odświeżyła pamięć.

– Mam na myśli rozmowę z 2013 roku z Janem Kulczykiem – powiedziała dziennikarka.

– No tak, pani wie oczywiście, że cytowanie nielegalnie pozyskanych treści jest przestępstwem – powiedział Sikorski.

Lubecka stwierdziła, że na razie jeszcze niczego nie zacytowała.

– No więc dlatego przestrzegam panią – powiedział Sikorski.

– Ale pan mnie straszy, rozumiem? To poda mnie pan do prokuratury – odpowiedziała Lubecka.

– Mówię, że pani nie ma żadnej żenady w tym, żeby przestępczo użyte cytaty używać; to, co mówiłem, mówiłem do mojego rozmówcy, a nie do pani – komentował polityk.

Lubecka ponownie stwierdziła, że jeszcze niczego nie zacytowała.

– Przestępca, który nagrał te rozmowy, spędził dwa lata w więzieniu – brnął dalej Sikorski.

– To może mnie pan podać do prokuratury, jeśli uważa pan za stosowne – odpowiedziała gospodyni programu.

– Nie widzi pani tutaj etycznego problemu dziennikarskiego rozprzestrzeniania nielegalnie pozyskanych treści? – pytał. Wówczas Lubecka przestała drążyć i zmieniła temat.

Lubecka chciała dopytać o rozmowę Sikorskiego z Janem Kulczykiem z 2013 roku, w której z ust polityka miały paść wulgarne słowa dotyczące kobiet i ich cielesności. Zapis rozmowy dostępny jest w serwisie YouTube.

WP

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka