Trener Marek Gołębiewski (po lewej) i Artur Boruc. Fot. PAP
Trener Marek Gołębiewski (po lewej) i Artur Boruc. Fot. PAP

Wyzwanie życia dla nowego trenera Legii: wygrać z Napoli!

Redakcja Redakcja Legia Warszawa Obserwuj temat Obserwuj notkę 5
Ten mecz pokaże, czy nowy trener Legii Marek Gołębiewski ma jakikolwiek pomysł na wyciągnięcie drużyny z potężnego kryzysu oraz da odpowiedź, czy grupie piłkarzy zależy wyłącznie na grze w Lidze Europy, a Ekstraklasę traktują jako zło konieczne? Dziś mistrzowie Polski spróbują zatrzymać lidera Serie A – Napoli, które w lidze włoskiej niczym walec miażdży kolejnych rywali.

W pierwszym meczu w stolicy Kampanii, jeszcze za rządów Czesława Michniewicza, legioniści przegrali z Napoli 0:3. Ale wynik może być nieco mylący, bo choć gospodarze zdecydowanie przeważali, to w polskiej bramce cudów dokonywał Cezary Miszta, a gracze z Łazienkowskiej dzieli dawali odpór rywalom. Do 76. minuty. Wtedy wszystko się posypało. Ale mogło być różnie, gdyby Mahir Emreli przy stanie 0:1, zamiast w słupek, trafił do siatki. 

Zobacz: 

Hat-trick Lewandowskiego w meczu z Benficą!

Tałant Dujszebajew: Jestem z Vive na dobre i na złe

Będą baty?

- W Warszawie nie spodziewam się niespodzianki. Całym sercem jestem za Legią, ale trzeba liczyć się z tym, że nasi dostaną solidne baty. Powtórka z Neapolu może być najniższym wymiarem kary, bo Napoli jest w naprawdę kapitalnej formie. To na dziś główny kandydat do mistrzostwa Włoch. Nie nie ma co liczyć, że piłkarze Luciano Spalettiego zlekceważą Legię, bo walczą o pierwsze miejsce w Lidze Europy. Ale co tam! Będę na stadionie i zamierzam zedrzeć gardło dopingując naszych – twierdzi dwukrotny król strzelców Ekstraklasy i ćwierćfinalista Ligi Mistrzów z Legią z 1996 roku, Jerzy Podbrożny.

Nieco ostrożniejszy w przekreślaniu szans warszawian jest inny były gracz Legii, pomocnik Sergiusz Wiechowski: - Na pewno będzie ekstremalnie ciężko, ale swoją wiarę w drużynę opieram na tym, że w Legia w lidze polskiej i Legia w pucharach to dwie zupełnie inne ekipy. Skoro wygrali u siebie z Leicester (1:0), to dlaczego mieliby nie spróbować postawić się Włochom – twierdzi zawodnik, który w sezonie 1998/99 rozegrał 34 mecze dla stołecznego klubu.

Czas Gołębiewskiego?

Wiechowski to bliski kolega nowego szkoleniowca Legii – Marka Gołębiewskiego, z którym grał w Świcie Nowy Dwór Mazowiecki.

- Nie tylko. Razem występujemy w oldbojach, razem byliśmy na kursach UEFA. Był na moim ślubie, lubimy się i utrzymujemy regularny kontakt. To bardzo inteligentny człowiek, z dużym dystansem do siebie i kapitalnym, takim sytuacyjnym, poczuciem humoru. Z całego serca życzę mu powodzenia w Legii – mówi nam Sergiusz Wiechowski.

- Kiedy Marek objął Legię, wysłałem mu smsa z gratulacjami. W wiadomości napisałem również: Ze trzymam za niego kciuki, ale nie wiem czy to właściwy czas na tak poważne wyzwania. Nie zazdroszczę kumplowi z drużyny, tylko mam świadomość, że w sytuacji w jakiej znalazła Legia, nawet bardzo doświadczony szkoleniowiec miałby problem. To dla Marka wielkie doświadczenie, ale i mega wyzwanie. Nie znam okoliczności, w jakich został nominowany na pierwszego trenera, ale nie wiem czy Marek dostanie wystarczająco dużo czasu na naprawę. Przykład choćby Jacka Magiery, dla mnie świetnego szkoleniowca i człowieka, pokazuje, że deklaracje działaczy o długofalowej współpracy i posadzie na lata, a legijna rzeczywistość to dwie zupełnie różne kwestie - dodaje popularny „Serek”.

Podzielona szatnia

Zdaniem Wiechowskiego problemów Legii należy szukać w fakcie, że zawodników nie łączy wspólny cel – wygrane Legii. - Cała plejada zawodników stołecznej ekipy jest z zagranicy. Wyniki zespołu, szczególnie w Ekstraklasie, cisną na usta pytanie – czy postawienie na tak potężny zaciąg obcokrajowców to dobry sposób na budowanie drużyny? Mówi się, że szatnia jest podzielona, że są w niej grupy i podgrupki – nowych, starych, Portugalczyków, graczy innych nacji. Polaków można wymienić na palcach jednej ręki – Boruc, Slisz, Jędrzejczyk i Wieteska plus młodzi dopiero ocierający się o skład.

Prawda jest taka, że „zagraniczniacy” raczej nie będą umierać za Legię. Jest ona dla nich przystankiem w drodze do większych klubów i większych pieniędzy. Dlatego całą uwagę poświęcają na puchary, gdzie można się pokazać, a nie na ligę, bo w Ekstraklasie to mogą najwyżej złapać kontuzję. Ale może się mylę i mecz z Napoli będzie dla Legii przełamaniem, które zaprocentuje serią zwycięstw w lidze? - kończy Sergiusz Wiechowski.

Piotr Dobrowolski

Komentarze

Inne tematy w dziale Sport