Fot. W. Kompała / KPRM
Fot. W. Kompała / KPRM

Były szef MON wprost o wojsku i wojnie z Białorusią. "Pierwszej wojny też nikt nie chciał"

Redakcja Redakcja Jastrzębowski wyciska Obserwuj temat Obserwuj notkę 27
Gościem Sławomira Jastrzębowskiego w cyklu "Jastrzębowski wyciska" był dziś profesor Romuald Szeremietiew, były wiceminister i p.o. ministra obrony narodowej. Zapraszamy do przeczytania najważniejszych fragmentów rozmowy.

Szeremietiew: Łukaszenka nie jest tylko marionetką

Sławomir Jastrzębowski rozmawiał z profesorem Szeremietiewem o sytuacji na granicy, pozycji Polski na arenie międzynarodowej, planach Łukaszenki i Putina, a także o tym, w jakiej kondycji jest polskie wojsko. W tym miejscu możecie posłuchać i obejrzeć nagranie z całego wywiadu.

Sławomir Jastrzębowski: Czy czeka nas wojna z Białorusią?

- Są dwa podejścia do odpowiedzi na takie pytanie - podejście fachowe - czyli wojny nie będzie, biorąc pod uwagę wszystkie parametry i strony zaangażowane w ten konflikt i to co chcą osiągnąć. Łukaszence pełnowymiarowa wojna z państwem natowskim, a w konsekwencji z NATO jest niepotrzebna. Z kolei Putin centymetr po centymetrze sprytnie posuwa się do przodu i czerpiąc łyżeczką, a nie chochlą. Taka jest moja odpowiedź w odwołaniu do wiedzy fachowej.

Ale jak wiadomo, pierwszej wojny światowej nikt nie chciał, a wybuchła i to z błachego powodu. Właściwą analogią jest chłopczyk bawiący zapałkami. On się nimi bawi, cieszy się, ale w którymś momencie może zapalić się całe pudełko, potem firanka a w konsekwencji cały dom. Sytuacja może rozwinąć się w bardzo realny konflikt.

Po co to Łukaszence? A w zasadzie po co to Putinowi?

- Przekonanie o tym, że Łukaszenka to tylko marionetka, moim zdaniem nie jest do końca prawdziwe. Ja pamiętam taką scenę, kiedy Łukaszenka przyjechał do Moskwy na obchody rocznicy wojny ojczyźnianej i cała ława panów prezydentów państw szła z kwiatami pod pomnik, a na ich czele Putin. A kiedy podchodzili tam, to nagle Łukaszenka wyrwał się przed szereg i przed Putina i pierwszy złożył kwiaty.

Ja myślę, że Putin mu to zapamiętał. Proszę pamiętać, że Rosjanie przywiązują znaczną wagę do symboli, dat, jak to w bizantynizmie - ceremonia najważniejsza, treść jest nieważna. 

Łukaszenka może grać we własną grę, mimo że wie, że jego armia jest znacznie słabsza od polskiej armii. To narażanie się i bardzo ryzykowna gra. Moim zdaniem długoterminowym celem Putina jest całkowite podporządkowanie Białorusi i usunięcie Łukaszenki, żeby już żadnych kawałów nie robił. A celem Łukaszenki jest przetrwać kryzys, utrzymać się przy władzy i jeszcze na tym zarobić. 

A może zarobić w taki sposób, że doprowadza do rozmów z Unią Europejską, idąc drogą Erdogana. On za przyjęcie uchodźców dostał mnóstwo forsy i moim zdaniem Łukaszenka też do tego dąży.

Zobacz: Dwie grupy migrantów forsowały granicę polsko-białoruską siłą

- Jaki będzie scenariusz na najbliższe dni? Widzimy, że tysiące migrantów idą na zachód, aby mieć lepszy los. Co może się wydarzyć teraz? 

- Wypchnięcie ich i rozszczelnienie polskiej granicy otwierałoby przed Łukaszenką ogromne możliwości, jeśli chodzi o uzyskanie pieniędzy od Unii Europejskiej. Ci ludzie marzą o tym, aby dostać się do Niemiec. A w Niemczech już wiedzą, że to kiepski biznes. Ludzie, którzy mieli pracować, siedzą na socjalu. A po co mają pracować, jeśli dostają pieniądze i nie trzeba się wysilać. Ludzie z terytoriów o niskiej stopie życiowej trafiają w miejsce, gdzie jest ona wysoka i pomoc państwa jest rozwinięta dla wszystkich, którzy jej potrzebują. 

Panie ministrze, mam takie wrażenie, że Unia Europejska, Komisja Europejska, a także NATO niby nas bardzo wspierają, ale jednak nie do końca. 

- Jak z Wałęsą: oni są za, a nawet przeciw.

Czy my możemy liczyć na zachód? Że jeśli cokolwiek by się stało, to że nie będziemy się bronić tylko polską armią?

- My możemy liczyć na siebie. Mamy dość sił, żeby się obronić, nawet jeśli zachód się nie ruszy. 

Ale to przed Białorusią, a przed Rosją?

- Ale przecież Rosja się nigdzie nie wybiera. Nie rozpoczęłaby w takim momencie wojny.

A kiedy Rosja może rozpocząć wojnę?

- Aby były do tego warunki, trzeba zbudować przestrzeń obejmującą bliską zagranicę, następnie należy budować imperium. Aleksander Dugin napisał "Podstawy geopolityki". To książka, na której rosyjscy wojskowi i przyszli dyplomaci uczą się i tam pisze o rosyjskiej geopolityce. Dugin odcina się od ostrego nacjonalizmu - uważa, że to "mała" Rosja, a klucz to tworzenie ruskiego miru, obejmującego wszystkich, którzy chcą albo i nie, ale powinni być z Rosją. On wymyślił, że powstanie wielokulturowe imprerium rosyjskie, a jądrem tego ma być nie federacja rosyjska, tylko potężna Rosja ze wszystkimi przyległościami. Jedna część tego imperium będzie budowana w kierunku zachodnim - tu partnerem jest Berlin, w kierunku wschodnim jest to Tokio, a trzecia, w kierunku południowym to Teheran. 

Czy on podaje jakieś horyzonty czasowe?

Nie. Ale patrząc na politykę rosyjską i decyzje Putina można stwierdzić, że Dugina zna i szanuje. Co ciekawe, operacja Krym była opracowana według pomysłu Dugina i została przeprowadzona skutecznie.

Rozmawiamy o dyplomacji. Czy Polska ma dyplomację na odpowiednim poziomie w tej chwili? Skoro czytamy, że Merkel rozmawia z Putinem na temat kryzysu migracyjnego. Mamy sytuację, w której de facto była już kanclerz rozmawia z szefem wszystkich szefów na temat konfliktu polsko-białoruskiego. Potem dowiadujemy się, że Putin rozmawia także z Macronem na temat tego co się dzieje w Polsce. A my nie rozmawiamy.

- A niby czemu mamy rozmawiać?

Uważa pan, że nie powinniśmy rozmawiać?

Jeżeli będzie taka potrzeba, to będziemy to pewnie robić, ale na razie nie ma takiej potrzeby. Dopóki Polska ma rząd który sprawuje władzę lepiej czy gorzej ale z poczuciem suwerenności państwa, tak długo takie rozmowy i opowieści nie mają znaczenia. W okresie drugiej wojny światowej, gdy byliśmy na łasce i jak się potem okazało niełasce naszych sojuszników żadnych manewrów nie mieliśmy. Oni mogli zrobić, co chcieli. Ale teraz tak nie jest. Polska jest dużym potencjałem w tej części Europy i do tego potencjału lgną mniejsi od nas nawet Czesi się zorientowali, że trzeba wesprzeć Polaków, mówią o tym państwa bałtyckie, dolączyła też do nich Ukraina. Ale o tym wiedzą też w Berlinie, wie o tym Putin, wie pan Macron. My jesteśmy podmiotem, my jesteśmy graczem.

image

Szeremietiew o wojsku: strategia rządu niezadowalająca

Romuald Szeremietiew został spytany także o konflikt z PiS i Antoni Macierewiczem, po którym odszedł z Akademii Sztuki Wojennej, a także o to jaka powinna być polska armia.

Jastrzębowski: Wiem, że miał Pan przejścia z PiS i Macierewiczem. Nie chciał pan z nim współpracować.

- Pan to strasznie spłyca i upraszcza. Ja po prostu do dziś mam swoją koncepcję armii, a Antoni miał inną. Ja uważam, że on prostu kontynuował pracę swoich poprzedników nie przyznając się do tego. Będąc pracownikiem naukowym Akademii Sztuki Wojennnej doszedłem do wniosku, że skoro minister obrony narodowej jest w pewnym sensie zwierzchnikiem tej instytucji to jako pracownik jestem zobowiązany do lojalności wobec niego, więc nie mogę komentować jego pracy. Więc poprosiłem o zwolnienie i jako powód podałem różnice poglądów. 

Panie profesorze jaka powinna być polska armia? Co trzeba z nią robić?

- Największą wadą, jeśli chodzi o naszą obronność, jest to, że my w zasadzie nie wiemy ilu mamy tak naprawdę żołnierzy oraz jakich potrzebujemy.

Powinnismy mieć wypracowane strategie.

- Obok strategii bezpieczeństwa narodowego istnieje strategia obronności. Ustalamy tam, jakie są zagrożenia i jakie mogą się pojawić. Trzeba przewidywać czarne scenariusze, a jeśli tak, to założyć, który jest dla nas najgorszy i zastanowić się, jakimi środkami wojskowymi możemy się temu przeciwstawić. Zasadniczą rzeczą, jaka musi być z tyłu głowy rządzących jest przygotowanie takiego systemu obrony, który sprawi, że nie będziemy prowadzili wojny.

Siła odstraszania musi być tak duża, że nikomu nie będzie się opłacał konflikt?

- Tak.

Czy strategia przedstawiona przez PiS jest słuszna?

Moim zdaniem jest niezadowalająca. Oczywiście, że lepiej mieć więcej żołnierzy, ale to jest takie rozumowanie pozbawione strategii. Ja bym zadał pytanie a dlaczego tyle? Bo pamietajmy, że liczebność wojsk operacyjnych to 250 tys., a 50 tys. to WOT. Musimy ustalić, jakie są zagrożenia i jakie mamy sposoby i koncepcje działań, żeby się temu przeciwstawić. Z zewnątrz musi to wyglądać tak, że jesteśmy nie do ugryzienia.

Na koniec Jastrzębowski zapytał profesora, czy w Polsce istnieje piąta kolumna, czyli ludzie, którzy działają w mediach czy polityce wbrew interesowi polskiemu. Szeremietiew odpowiedział: "Oczywiście. To widać, słychać i czuć. Koń jaki jest, każdy widzi".

SW

Czytaj dalej: 

Pilna narada w BBN. "Art. 4 NATO to jest opcja, która cały czas jest na stole"

Niemcy: Nie będzie na razie pozwolenia na Nord Stream 2. Chodzi o certyfikat

Nie żyje Kamil Durczok. Miał 53 lata


Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka