W sobotę AgroUnia rusza w objazd po kraju. fot. AgroUnia
W sobotę AgroUnia rusza w objazd po kraju. fot. AgroUnia

„Czerwony smok” Kołodziejczaka rusza w Polskę. Lider AgroUnii o Pegasusie i strategii

Marcin Dobski Marcin Dobski Marcin Dobski Obserwuj temat Obserwuj notkę 32
W sobotę AgroUnia rusza w objazd po kraju. Michał Kołodziejczak i spółka zaczną spotkania z Polakami od Łodzi, zaczynając prekampanię wyborczą. Jak zapowiada lider, dojdzie do zmiany strategii partyjnej, ponieważ dotychczas AgroUnia kojarzyła się z awanturnictwem politycznym. Od teraz ma wyjść do wyborców z programem wyborczym.

Lider chce żeby jego ugrupowanie było partią ludu, co nie jest tożsame z formacją tylko dla ludzi ze wsi. Kołodziejczak mówił o tym w czwartek podczas śniadania prasowego, które odbyło się w siedzibie partii przy ulicy Bugaj 14. Do kogo chce więc trafić? Do ludzi zniechęconych PiS, którymi gardzą inne partie opozycyjne. W skrócie - do wyborców, którzy w sondażach odpowiadają „nie wiem”, gdy są pytani o ugrupowanie, na które zagłosują. 

Różne doświadczenia ze współpracy

Kołodziejczak jest - jak twierdzi - mądrzejszy o doświadczenia ze współpracy ze Stanisławem Żółtkiem, z którym kilka lat temu miał podobne plany, ale ostatecznie odszedł, bo politycy nie doszli do porozumienia. - Dużo mnie to nauczyło. Teraz od razu rozpoznaję ludzi, którym nie należy ufać - mówił w czwartek Kołodziejczak. 

Pytany, czym AgroUnia różni się od Konfederacji, lider AgroUnii odpowiedział, że wszystkim i niczym, ale przede wszystkim nie jest partią prorosyjską. Z narodowo-wolnościową partią było mu po drodze podczas protestów, gdy Prawo i Sprawiedliwość forsowało kontrowersyjny projekt, tzw. piątkę dla zwierząt, z której władza ostatecznie się wycofała. 

Kołodziejczak nie zamyka się na współpracę z innymi politykami. Mówił, że gdyby lider Władysław Kosiniak-Kamysz porzucił szyld PSL i chciał stworzyć ugrupowanie z ludźmi z AgroUnii, to byłby otwarty na taką propozycję. 

Jako ciekawostkę podczas spotkania z dziennikarzami, Kołodziejczak przypomniał propozycję z 2019 r., którą złożył mu Grzegorz Schetyna z PO. Zaproponował mu jedynkę na liście wyborczej, żeby obecny szef AgroUnii przyciągnął do Platformy elektorat ze wsi.


Znany ekonomista w ekipie Kołodziejczaka

Przewodniczący ugrupowania, która ma dbać o interesy rolników, poinformował, że otacza się najlepszymi ekspertami z różnych dziedzin. Ku zaskoczeniu, ujawnił, że program ekonomiczny AgroUnii będzie pisał znany specjalista Jan J. Zygmuntowski. To ekonomista związany z Akademią Leona Koźmińskiego, współprzewodniczący Polskiej Sieci Ekonomii. PSE to powstała pod koniec 2020 r. inicjatywa zrzeszająca ekonomistów i ekonomistki z polskich oraz zagranicznych instytucji.


- Chcę żeby Zygmuntowski był naszą jedynką w Warszawie - powiedział Kołodziejczak. 

Gdy słuchający lidera AgroUnii zauważyli, że Zygmuntowski ma bardziej lewicowe podejście, a sam Kołodziejczak bardziej konserwatywne, ten skwitował, że w ogóle mu to nie przeszkadza. - Socjalizm nie równa się komunizm, wbrew niektórym opiniom. Państwo powinno opiekować się obywatelami w kluczowych obszarach - mówił Kołodziejczak. - Chciałem wspomnieć o 13. i 14. emeryturze. Jak będą potrzebne kolejne, to też należy je wprowadzić, żeby seniorzy mogli godnie żyć. 

Program wyborczy ma być dopiero przedstawiany w trakcie objazdu, ale AgroUnia chce żeby wymienić klasę polityczną. Jednym z pomysłów AgroUnii jest limit wiekowy dla posłów. Ci nie mogliby startować w wyborach do parlamentu po przekroczeniu 65. roku życia. Mogliby jednak być ekspertami i doradcami. 

Szpiegowany Pegasusem

Kołodziejczak wrócił też do sprawy szpiegowania go oprogramowaniem Pegaus. Zwracał uwagę na to, że raz jest uważany za agenta Niemiec, a innym razem nazywany jest agentem Rosji. Przypomnijmy, że w lutym tego roku Kołodziejczak był przesłuchiwany przed senacką komisją nadzwyczajną, przed którą opowiedział o dwóch atakach na jego telefon oprogramowaniem Pegasus. Zaznaczył wtedy, że wykradziono mu wówczas dane z aparatu. 

- Uważam, z pełną odpowiedzialnością, że inwigilowanie mnie, szpiegowanie mojego telefonu, wręcz prześladowanie nie tylko mnie, ale całego naszego ruchu, spowodowało, że wybory w 2019 roku były nierówne. Był odebrany równo dostęp do możliwości angażowania się w politykę - oświadczył w lutym. 

Czy zakłada, że wciąż jest inwigilowany? Tak. Czy to coś zmienia? - Zmniejsza tylko mój komfort - skwitował Kołodziejczak. 

Po spotkaniu z dziennikarzami w siedzibie, wszyscy wyszli obejrzeć autokar, na tle którego robiono Kołodziejczakowi zdjęcia. W pewnym momencie podeszła do niego życzliwie nastawiona kobieta, która powiedziała, że zna go z telewizji. Ustawka? Nie wiadomo. 


W sobotę ekipa Kołodziejczaka wsiada do „Czerwonego smoka”, jak lider nazywa partyjny autokar, i rusza w objazd po kraju. 

Marcin Dobski

Czytaj dalej:


Marcin Dobski
Dziennikarz Salon24 Marcin Dobski
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka