"Wyborcza" atakuje Stanowskiego i Kanał Zero. Hazard, polityka i... bycie sobą

Redakcja Redakcja Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 21
Tajemnica sukcesu Kanału Zero: seksizm, maczyzm i "zdrowy męski rozum" - taką tezę stawia "Gazeta Wyborcza". W długim artykule jest jednak sporo wypowiedzi, które chwalą nową inicjatywę Krzysztofa Stanowskiego.

Kluczem do odkrycia fenomenu popularności Kanału Zero jest prawdopodobnie to, na co zwraca uwagę jeden z rozmówców Wyborczej, 27-letni Sebastian, który ma lewicowe poglądy. — Wiele rzeczy koliduje z moją wrażliwością, ale i tak chętnie posłucham. Mogę zobaczyć inną perspektywę. I goście rozmawiają spokojnie, na argumenty, nikt się nie przekrzykuje. Jak to jest, że u Stanowskiego się da, a w telewizji nie?

Nowy projekt medialny influencera, dziennikarza i przedsiębiorcy medialnego Stanowskiego ma już 900 tysięcy subskrybentów na YouTubie. Bywają tam goście z każdej strony politycznej: były minister nauki, Przemysław Czarnek, jak i posłanka Anna Maria Żukowska z Nowej Lewicy. Wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak i były szef tego resortu Jan Krzysztof Ardanowski z PiS.

Ciekawą tezę stawia anonimowy rozmówca ze świata sportu. — Gdy Stanowski prowadził jeszcze Kanał Sportowy, część ludzi brzydziła się tam chodzić — mówi warszawski komentator sportu z pokolenia 50 plus. — On miał tego świadomość, więc Kanał Zero wystartował od wywiadu z prezydentem. Bo jeśli Andrzej Duda zgodził się wystąpić, to chyba osoby mniej ważne nie mają powodu, by kręcić nosami.

 


Pozytywne opinie na temat Kanału Zero

Opinię na temat Kanału Zero wystawiają jego goście i pracownicy:

Prof. Jerzy Bralczyk: — Widzę, że Zero jest oglądane przez młodzież, a to target, na którym mi zależy.

Maja Staśko, feministyczna aktywistka i publicystka: — W rozmowach z prezydentem czy Czarnkiem był ostrożny, uprzejmy. W kobiety, osoby stające po stronie słabszych uderza bez pardonu.

Meller: — Krzysztofa Stanowskiego znam od lat. Chciałem go kiedyś zaprosić do „Drugiego śniadania mistrzów", lecz stacja się nie zgodziła. Był to chyba jedyny przypadek, że utrącili mi gościa. Bo podobno „nie spełnia kryterium dziennikarza", ponieważ w swoich wcześniejszych projektach, jak Weszło i Kanał Sportowy, promował bukmacherkę. Potem się spotkaliśmy jesienią 2022 r., gdy odchodziłem z TVN i myślałem o własnym programie youtubowym. Stanowski mi tłumaczył, „jak ugryźć internet". Słusznie wyjaśnił, że pokolenie wychowane na kotkach w telefonach zdążyło dorosnąć i teraz oczekuje od sieci podania poważnych treści. Takich nazwijmy to telewizyjnych, przy czym oni telewizorów nie mają. Tymczasem YouTube owszem – puszcza i treści serio, ale rozproszone. A chodzi o to, by były w jednym miejscu. Kilka miesięcy temu Krzysztof mi powiedział, że zaprasza do współpracy przy „telewizji dla ludzi nieoglądających telewizji".

- Zero jest wolnościowo-libertariańsko-antyelitarnym misz-maszem. W kontrze do politycznej poprawności. Raczej totalne korzystanie z wolności słowa i chęć rozmowy z każdym. Mogę zapraszać, kogo chcę i pytać, o co chcę. Po jednym programie wylewa się na mnie hejt z prawej strony, po drugim – z lewej. Czyli droga jest słuszna.

- Właśnie ekspansywność podziału powoduje, że coraz większa część społeczeństwa chce z tej pułapki uciec. Bo poza PiS i Platformą są inne ważne sprawy. Stanowski po pierwsze to dostrzegł, a po drugie – umie zrobić użytek. Kanał Zero ma, moim zdaniem, przyszłość - uważa red. Jacek Żakowski. 

Podobnie sądzi socjolog i komentator polityczny profesor Jarosław Flis:

- Biorę do ręki „Newsweek" i po lekturze mam ochotę zagłosować na PiS. Ale wystarczy poczytać „Sieci", by tę ochotę stracić. Mediów tożsamościowych nie brakuje, natomiast tych nieoczywistych mamy wyraźny deficyt. A ludzie lubią być zaskakiwani. Jeżeli nie wiem, co jest w pudełku, ono się robi ciekawsze od pudełka, którego zawartość znam. 


Sympatie polityczne

Stanowski ma swoje sympatie i kontakty polityczne. W Kanale Sportowym, razem z Robertem Mazurkiem, przydzielali prezenty politykom. Kiedy doszli do Donalda Tuska – wówczas codziennie lżonego w TVP jako „niemiecki agent" – Stanowski stwierdził: „Proponuję mu dać koszulkę ukochanej drużyny narodowej. [Bo] ukochaną drużynę się ma i koniec". Następnie pokazał do kamery T-shirt piłkarskiej reprezentacji Niemiec z numerem 7 i nazwiskiem Schweinsteiger.

Innym tropem dla GW jest mail z tzw. skrzynki Dworczyka. Kilka dni przed wprowadzeniem w Polsce lockdownu z powodu pandemii, doradca premiera Mateusza Morawieckiego, związany z klubem stołecznej Legii Mariusz Chłopik wysłał wiadomość do szefa kancelarii premiera Michała Dworczyka i do wiceministra zdrowia Janusza Cieszyńskiego: „Dzień dobry, musimy ładnie zarządzić tematem piłkarskim, abyśmy nie dostali obuchem. Jestem po rozmowie z największym kanałem YT w Polsce, który mówi o piłce nożnej. Ostatni live z Kanału Sportowego oglądało 300 tys. osób. Możemy zrobić dziś live, który poprowadzi Krzysiek Stanowski (jeden z najlepszych dziennikarzy sportowych w PL). Łączenie przez telefon. Akcję możemy wykonać między 19-20:00. Proszę o decyzje. Moim zdaniem warto".

Tego samego dnia do kanału zadzwonił Janusz Cieszyński, były wiceminister zdrowia. Chodziło o to, by uspokoić kibiców, którzy za chwilę mieli się dowiedzieć, że mecze są odwołane. 


Atak na Weszło

Innym zarzutem jest język, którym posługiwał się portal Stanowskiego. Zgodnie z dewizą: „czasami dobrze rzucona kurwa jest lepsza niż tysiąc słów".

Fragmenty tekstów: „Wchodzę do szatni (…) a tam więcej pizd niż w lesbijskim pornosie. Frajer na frajerze. Same łamagi bez jaj i charakteru"; * „[Trener Janusz] Wójcik płynie promem, kelner postanowił się z nim napić, no i się najebał jak skurwysyn. I chuj Niech kurwa wie, że Wójcika nikt nie przepije"; * „…baby generalnie są proste w obsłudze, bo trzeba im tylko pokazać kierunek na tapczan i zadbać o to, by się nie wypierdoliły po drodze" i tak dalej.

„Fryzjer" i korupcja

GW przypomina też aferę korupcyjną w polskiej piłce: afera Ryszarda Forbricha - ustawiającego wyniki meczów działacza piłkarskiego i zarazem fryzjera z wielkopolskich Wronek - wybuchła w maju 2005, gdy policja zatrzymała boiskowego sędziego Antoniego Fijarczyka, który chwilę wcześniej przyjął (i schował pod kołem zapasowym auta) sto tysięcy łapówki za ustawienie dwóch wyników spotkań. Wkrótce śledczy ustalili, że wśród działaczy sportowych, z którymi „Fryzjer" kontaktował się najczęściej, jest przyszły selekcjoner reprezentacji Polski – Michniewicz.

On i Forbrich dzwonili do siebie ponad 700 razy, z czego ten pierwszy tłumaczył się w 2010 r. na Weszło.com: - Są osoby, które z Ryszardem rozmawiały pięć razy i z tych pięciu rozmów mają pięć zarzutów. A są też takie jak ja, że rozmawiały wielokrotnie i zarzutów nie mają. To najlepiej pokazuje, że nie liczba rozmów była istotna, ale ich treść. W tamtym czasie [czyli przed rokiem 2005] kto nie znał Forbricha znaczy, że był nikim.

Do znajomych „Fryzjera" należał Stanowski, z którym ten wielokrotnie rozmawiał. 

W artykule Wyborczej pojawiają się więc zarzuty o sympatie polityczne, znajomości z osobami, które były zamieszane w proceder korupcyjny, promowanie hazardu, a także - de facto - posiadanie swojego specyficznego stylu. 


Fot. Krzysztof Stanowski/screen YouTube @Kanał Zero 

MD


Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura