Mateusz Kijowski podczas "Marszu Wolności".
Mateusz Kijowski podczas "Marszu Wolności".

Kijowski nie rezygnuje. "Przestałem być miły. Opozycja tylko się spiera"

Redakcja Redakcja KOD Obserwuj temat Obserwuj notkę 35

Lider KOD nie przemawiał podczas "Marszu Wolności" opozycji, zastąpił go Krzysztof Łoziński. Mateusz Kijowski nie rezygnuje jednak z walki o przywództwo w organizacji i krytykuje opozycję za wzajemne podziały.

Zarząd Komitetu Obrony Demokracji zdecydował, że to Krzysztof Łoziński będzie go reprezentował podczas wiecu partii opozycyjnych. W sobotę 6 maja pomysłodawca KOD został przywitany owacją przez zgromadzonych. Ostro zaatakował Andrzeja Dudę, nazywając go "Jędrkiem". - Pan prezydent Jędrek zaproponował referendum ws. konstytucji. Nie dajmy się nabrać, że ten pan nagle dostał przypływu niezależności. Mieliśmy mieć drony, na razie mamy zdalnie sterowany długopis - mówił Łoziński. - Znajdą się taczki dla Dudy i Kaczki - zakończył wystąpienie.

Wybory w KOD odbędą się pod koniec maja. Szefem organizacji chce być nie tylko Krzysztof Łoziński - z walki nie zrezygnuje, mimo wielu problemów wizerunkowych, Mateusz Kijowski. Obecny lider KOD nie wystąpił na scenie "Marszu Wolności". Szedł w drugim szeregu, robił sobie pamiątkowe zdjęcia ze zwolennikami opozycji. I przekazał polskiej scenie politycznej, że ma dość słabości partii opozycyjnych.

- Dzisiaj chcą zniszczyć sądy i samorządy. Chcą nas wypchnąć z Europy. Ludziom się to nie podoba. Dzisiaj na marszu widzieliśmy, że chcą być razem. A co robi opozycja? Kłóci się, spiera, dyskutuje, czyje będzie na wierzchu. Dosyć tego. Przestałem być miły - stwierdził Kijowski na nagraniu tuż po marszu opozycji. - Ktoś tam na górze czuwa nad nami... Na marszu słońce i upał a Warszawę żegnamy w deszczu. Było fantastycznie - napisał na Facebooku.

Kijowski ma swoich zwolenników i przeciwników, którzy toczą zażarte dyskusje w mediach społecznościowych. Lider KOD popadł w kłopoty, gdy wyszły na jaw jego niezapłacone alimenty i faktury za fikcyjne usługi, wykonywane na rzecz komitetu. W obu przypadkach śledztwo prowadzi prokuratura. Według medialnych doniesień, Kijowski zalega z zapłaceniem ponad 200 tys. złotych kosztów alimentacyjnych. Z kolei z ujawnionych dokumentów wynika, że jego firma wystawiała KOD faktury za prace informatyczne - każda na kwotę ponad 15 tys. złotych. Pieniądze pochodziły ze zbiórek publicznych. Zamieszanie wokół Kijowskiego pogłębiły podziały w KOD, widoczne choćby na Facebooku.

Do sympatyków organizacji zaapelował muzyk i znany przeciwnik Jarosława Kaczyńskiego, Zbigniew Hołdys. "Skupcie się. Usiądźcie w domach we dwoje, troje, w piątkę, pogadajcie o programie, o własnych wizjach i oczekiwaniach, o konkretach, o uwagach, jakie macie, nie tam o Kijowskim czy Łozińskim, albo Szumełdzie personalnie; nie o tym który z nich ile ma żon i czy je szanuje; nie o księgowych, które pozmieniały zdanie i teraz wszystkie są jak słone paluszki do zagryzania, bo te tematy są napędzone odwetem, złością, pretensjami, goryczą, a nawet nienawiścią; one Was skłócą ostatecznie, rozsadzą jak granat marki kartacz ku uciesze wszystkich nieprzyjaciół. Pomyślcie co zrobić, by uratować bezcenność pierwszych dni istnienia KODu, jak się do niej na powrót zbliżyć, doprowadzić do jedności, wybaczenia, do racjonalnych decyzji, a nie do rozpiździachu. Już dziś, przestańcie się młócić publicznie cepami na fejsbuku, bo to dla postronnego wygląda ohydnie" - napisał celebryta.

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.





Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka