Stanisław Biernat i Andrzej Rzepliński. Fot. PAP
Stanisław Biernat i Andrzej Rzepliński. Fot. PAP

Afera w TK Rzeplińskiego. Sędziowie opłacali projekty orzeczeń

Redakcja Redakcja Trybunał Konstytucyjny Obserwuj temat Obserwuj notkę 107

Trybunał Konstytucyjny w 2015 roku opłacał przygotowanie kilku projektów orzeczeń. Sędzia Stanisław Biernat nie widzi w tym jednak problemu, wskazując, że podobne praktyki stosują sądy konstytucyjne w Europie.

Prawnicy, nie będący sędziami TK, otrzymywali zlecenia na pisanie wyroków na podstawie umów o dzieło. W ten sposób zarabiali od 4 do 7 tys. złotych. Każdy członek Trybunału zatrudnia dwóch asystentów, ale to nie oni pomagali przy sporządzaniu orzeczeń. Pięć umów o dzieło zamówił wiceprezes Stanisław Biernat. Jeden rachunek został przelany na konto pracownika naukowego PAN.

O wypłatach dla osób spoza TK, którzy pomagali sędziom, dowiedziała się prezes Julia Przyłębska kilka tygodni temu. W Trybunale przeprowadzono audyt. - Był taki zwyczaj, choć nie dotyczyło to wszystkich sędziów, tylko niektórych, że zawierane były umowy z zewnętrznymi osobami niezatrudnionymi w Trybunale o sporządzenie projektów orzeczeń wraz z uzasadnieniami. Nie chodzi nawet o same koszty, bo to były koszty rzędu 7 czy 4 tys. zł z tytułu takiej umowy, ale nie do końca rozumiem ideę zlecania napisania projektu orzeczenia z uzasadnieniem przez kogoś spoza składu sędziowskiego - stwierdziła w wywiadzie dla PAP.

"Rzeczpospolita" poszła śladami ustaleń nowego kierownictwa Trybunału Konstytucyjnego i opisała praktykę Biura TK. Stanisław Biernat dziwi się, że poważny dziennik stwarza wrażenie, jakoby odkryto potężną aferę. - Artykuły i wywiad zamieszczone w "Rzeczpospolitej" sugerują, że odkrywają jakieś mroczne i wstydliwe tajemnice trybunalskie. Tymczasem, przedmiotem umów, o których mowa, jest świadczenie pomocy dla sędziów, która występuje powszechnie w innych sądach konstytucyjnych czy sądach europejskich. Wiąże się to z rolą asystentów sędziów, zarówno zatrudnionych na etacie, jak i na podstawie umów cywilnoprawnych - oświadczył sędzia. - Poprosiłem o pomoc, bo zależało mi na przyspieszeniu rozpoznawania kilku spraw. Te osoby nie przygotowywały projektów orzeczeń ani uzasadnień, ale zbierały materiały i dokonywały analiz prawnych - dodał.

Zlecanie pisania projektów orzeczeń dla osób spoza TK oburza jednak środowisko prawnicze. - Jest rzeczą niebywałą i skandaliczną, że sędziowie mający rozstrzygać tylko po kilka spraw w ciągu roku i korzystający ze wsparcia  merytorycznego pracowników TK publicznie manifestowali ogrom pracy, której sami nie wykonywali - powiedział "Rzeczpospolitej" dr Karol Pachnik, zajmujący się etyką w zawodzie prawniczym.

- Jeżeli sędzia zamawia u kogokolwiek napisanie orzeczenia, to ktoś inny staje się sędzią w mojej sprawie - krytykuje poprzednie kierownictwo TK adwokat Andrzej Michałowski.

Źródło: Rzeczpospolita, PAP

GW


© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.



Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka